Przez 1772 dni okupacji na Lubelszczyźnie dokonano 1500 egzekucji, Niemcy zrównali z ziemią 48 wsi, a 190 miejscowości uległo częściowemu zniszczeniu.
– Najbardziej tragiczna dla Ziemi Puławskiej była jesień 1942 r. – podkreśla Robert Och, znany puławski historyk i regionalista. – W ciągu tygodnia Niemcy przeprowadzili wielką akcję pacyfikacyjną w Kazimierzu i okolicy. Zabili wówczas ponad 140 osób, a 300 trafiło do obozów zagłady.
Akcja była odwetem za działania polskiego ruchu oporu w tym rejonie. Podziemie było silne, dobrze zorganizowane, a ich działalność dawała się ze znaki okupantowi.
„Krwawa Środa” przypadła na 18 listopada. Niemieckie oddziały wkroczyły o świcie do Kazimierza, Parchatki, Włostowic, Kol. Zbędowice i Wąwolnicy. Cel był oczywisty – odwet.
Przez 1772 dni okupacji na Lubelszczyźnie dokonano 1500 egzekucji, Niemcy zrównali z ziemią 48 wsi, a 190 miejscowości uległo częściowemu zniszczeniu.
– Najbardziej tragiczna dla Ziemi Puławskiej była jesień 1942 r. – podkreśla Robert Och, znany puławski historyk i regionalista. – W ciągu tygodnia Niemcy przeprowadzili wielką akcję pacyfikacyjną w Kazimierzu i okolicy. Zabili wówczas ponad 140 osób, a 300 trafiło do obozów zagłady.
Akcja była odwetem za działania polskiego ruchu oporu w tym rejonie. Podziemie było silne, dobrze zorganizowane, a ich działalność dawała się ze znaki okupantowi.
„Krwawa Środa” przypadła na 18 listopada. Niemieckie oddziały wkroczyły o świcie do Kazimierza, Parchatki, Włostowic, Kol. Zbędowice i Wąwolnicy. Cel był oczywisty – odwet.

Bochotnica
O świcie ciężarówki wjechały od strony Puław. Niektórzy przyjechali motorami. Świadkowie twierdzą, że Niemców mogło być ok. 200. Otoczyli wieś i wszystkich mieszkańców spędzili na plac koło remizy; potem wybrali spośród nich 24 młodych mężczyzn, załadowali na samochody i wywieźli na lubelski Zamek.
– To nie był jednak koniec akcji – dodaje Robert Och. – Pozostałych mężczyzn ustawiono w równych rzędach, żandarm odliczał do pięciu i co 5. wyprowadzono z szeregu, potem odprowadzali ich za oborę i po kolei rozstrzeliwali. W ten sposób zginęły 42 osoby w wieku od 23 do 77 lat. Niemcy pochowali zabitych w miejscu egzekucji, ciała przeniesiono później na cmentarz.
Kazimierz Dolny
Scenariusz akcji był podobny. O świcie grupa Niemców otoczyła miasto; po kilku wchodzili do mieszkań i zabierali ze sobą mężczyzn. Żandarmi mieli ze sobą wcześniej przygotowane listy z nazwiskami. Zabrali ze sobą ok. setki mężczyzn, których wywieźli do Lublina.
Potem przystąpili do egzekucji. Wyglądało to jednak inaczej niż w Bochotnicy. Nie było grupowego rozstrzelania. Ofiary zabijali w różnych miejscach: w domu, na podwórku. W ten sposób, tego dnia w Kazimierzu zginęło 15-17 osób. Najmłodsza miała 23, a najstarsza 68 lat.
Parchatka
Na wsi było wówczas 80 gospodarstw. O świcie esesmani zablokowali ulicę z dwóch stron i po kolei - z każdego domu - wyciągali mężczyzn. Nikt nie zdołał uciec. Praktycznie wszystkich mieszkańców zgromadzili na podwórzu przed domem sołtysa. Oddzielono kobiety. Zamknęli je w stodole. Wszyscy obawiali się, że ją podpalą, na szczęście do tego nie doszło. Z Parchatki tego dnia wywieźli 24 mężczyzn. Trafili do Oświęcimia. Po wyjeździe ciężarówek, Niemcy wybrali kolejne 24 osoby. Do każdej z nich podszedł esesman i zaprowadził do obory. Tam zabijali swoje ofiary strzałem w tył głowy lub pleców.

Włostowice
„Krwawa środa” miała tu nieco inny charakter eksterminacji. Niemcy najpierw aresztowali 22 mężczyzn, (podobnie jak gdzie indziej), wywieźli na Zamek, a w ramach odwetu spalili zabudowania rodziny Kowalików.
– Było to o tyle dramatyczne, że chodziło w sumie o trzy rodziny spokrewnione ze sobą – mówi Robert Och. – Zginęło wtedy aż 19 osób, w tym trzech 7-letnich chłopców.
Kol. Zbędowice
Tu Niemcy dokonali największej zbrodni. Doszło do niej w niedzielę, 22 listopada. Kolonia liczyła zaledwie 14 gospodarstw. Mieszkało tu 17 rodzin; była to specyficzna wieś, w większości byli tu osadnicy wojskowi, którzy gospodarstwa dostali w latach 20-tych za udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Wielu z nich pochodziło z kresów wschodnich. Była to patriotyczna społeczność, która wydatnie pomagała naszego ruchowi oporu. Za to też zapłacili najwyższą cenę.
Podczas akcji Niemcy spędzili wszystkich (także tych, które byli w odwiedzinach) na plac (w sumie ponad 80 osób). Potem zaprowadzili ich do wąwozu. Tam otworzyli do nich ogień. Karabiny mieli ustawione po obydwu stronach. Nikt nie miał szans na ucieczkę. Udało się przeżyć tylko jednej, małej dziewczynce. Kiedy rozległy się strzały, matka przykryła ją własnym ciałem. Dzięki temu dziecko ocalało. Podobnie jak kilku młodych chłopców, których Niemcy do wąwozu jednak nie zaprowadzili. Mieli ciągnąć do Puław wózki ze zrabowanymi na wsi rzeczami. Na koniec Niemcy wieś spalili.
Zbrodniarzami, którzy brali udział w „Krwawej środzie” byli żandarmi ze specjalnego oddziału przeznaczonego do przeprowadzania akcji odwetowych. Był to 1. Zmotoryzowany Batalion SS. Pomagali im żołnierze z Ostbatalionu: w jego skład wchodzili jeńcy i dezerterzy Armii Czerwonej.
•••
W ubiegłym tygodniu do Puław przyjechali uczniowie z miejscowości Stendal w Niemczech (to miasto partnerskie Puław). Od kilkunastu lat odbywa się wymiana młodzieży z Puław i Stendal. Dotychczas były to spotkania o charakterze sportowym i językowym. W tym roku - po raz pierwszy - młodzież wzięła udział w projekcie historycznym, który miał na celu m.in. wspólne odwiedzenie miejsc terroru hitlerowskiego na naszym terenie. Projekt powstał dzięki Jarosławowi Mazurowi, nauczycielowi z Publicznego Gimnazjum nr 1 w Puławach.















Komentarze