Kolejny sparing Lublinianki na plus. Piłkarze Marka Sadowskiego ograli rezerwy Górnika Łęczna 4:2. – To nie był rewelacyjny występ, ale powoli zaczynamy mieć swój styl. Na pewno nie powinniśmy jednak stracić dwóch goli – ocenia popularny \"Sadek”
(lukisz)
22.02.2015 11:00
Jak przyznaje szkoleniowiec klubu z Wieniawy w przerwie zimowej kibice nie mają co spodziewać się wielkich transferów. Chyba, że jakiś dobry zawodnik "spadnie z nieba”. I w sobotę spadł Patryk Czułowski z Motoru Lublin.
– Doskonale znam Patryka i wiem, że kiedy jest zdrowy, to spisuje się bardzo dobrze. Zadzwonił do mnie, że ma wolną rękę w poszukiwaniu klubu i zapytał, czy może u nas zagrać. Zgodziłem się, a co będzie dalej, to jeszcze zobaczymy – przekonuje trener Sadowski.
– Wolelibyśmy transfer definitywny, a nie wypożyczenie, bo nie chcielibyśmy ogrywać zawodników innym drużynom – dodaje "Sadek”. Czułowski od raz pokazał się z dobrej strony, bo w sparingu z Górnikiem II dwa razy wpisał się na listę strzelców. Po bramce dołożyli Radosław Muszyński i Rafał Stępień.
Lublinianka cały czas czeka na ofensywnego pomocnika z Ukrainy, który w przeszłości grał nawet w juniorskich reprezentacjach Ukrainy, czy młodzieżowych drużynach Dynama Kijów. Zawodnik ma jednak problemy z wyrobieniem wizy i trudno powiedzieć, kiedy będzie w stanie pojawić się w Lublinie.
– Mecz z Górnikiem nie był wielkim widowiskiem, ale powoli idziemy do przodu. Rywalom nie można było odmówić ambicji, ale poza tym nie mieli zbyt wielu atutów. Dlatego spotkanie toczyło się przede wszystkim na połowie ekipy z Łęcznej. Mieliśmy sporą przewagę i mnóstwo sytuacji, a skończyło się na czterech bramkach – mówi szkoleniowiec Lublinianki.
Komentarze