Spektakl "Bez lęku” każdorazowo może zobaczyć zaledwie 20 osób. Ograniczona ilość miejsc podyktowana jest zarówno treścią, jak i warunkami przedstawienia. Całość rozgrywa się w niewielkim pomieszczeniu. Na minimalistyczną scenografię składają się czarne kotary, kilka stołków, białe kije. Reszta w zamierzeniu ma rozgrywać się w głowie odbiorcy.
Fabuła "Bez lęku” jest szczątkowa. Poznajemy grupkę pacjentów szpitala psychiatrycznego: zastraszonych przez demoniczny personel, zamkniętych w sobie, wypełnionych piętrzącymi się warstwami narastającego w nich lęku.
Na zewnątrz widać jedynie spękane skorupki, które już dawno przestały pełnić rolę ochronną przed brutalną rzeczywistością. Postaci obrazują ich zachowania – powracające tiki znamionujące nerwicę natręctw, powtarzane w kółko słowa: "lubię jeść i wymiotować, gdy nikt nie widzi”, "boję się”.
Bohaterowie są przerysowani, nierealni, podobnie jak miejsce, w którym się znajdują. Szpital psychiatryczny pełni raczej rolę metaforyczną. Ważne są stany, uczucia, emocje.
Załucki zainspirował się ekspresjonizmem. Najważniejszym elementem zdaje się być tutaj namalowana na zasłonie zniekształcona postać z obrazu Edwarda Muncha "Krzyk”.
Ciemne stroje z wyróżniającymi się poprzez kontrast białymi liniami przypominają kostiumy z przedwojennych niemieckich filmów. Scenografia – choć u Załuckiego zminimalizowana do granic możliwości - odwołuje się chociażby do "Gabinetu doktora Caligari” Roberta Wiene z 1920 roku. I podobnie jak tam, również i tutaj chodzi o szaleństwo.
Każdej minucie spektaklu towarzyszy niepokój, potęgowany poprzez krzyki bohaterów, chaos i niezwykle sugestywną muzykę Bartłomieja Węglińskiego.Widzowie siedzą niekiedy krok od wydarzeń na scenie. Zdarza się nawet, że od czyjejś dłoni dzielą nas centymetry. Wyobrażona czwarta ściana odgradzająca odbiorcę od wydarzeń przestaje istnieć, nawet pomimo faktu, że nikt się do niego bezpośrednio nie zwraca. Uczestnicząc w spektaklu trudno pozbyć się nieprzyjemnego uczucia niepokoju; emocje bijące z twarzy bohaterów są tak realne, wręcz namacalne. Nie sposób przewidzieć wydarzeń, kolejnych kroków postaci. Ze sceny wydziera tęsknota za wolnością skrępowaną nieustającym strachem.
Załuckiemu udała się niesamowita rzecz – sprawił, że widz przestaje się czuć bezpiecznie na swoim miejscu. Odbiorca nie jest bierny w swoim postrzeganiu spektaklu, lecz ciągle konfrontuje lęki bohaterów z własnym wewnętrznym strachem. Autor nie pozostawia jednak widzów bez nadziei. I za to należą mu się wielkie brawa.
Bez lęku
Scenariusz i reżyseria: Tomasz Załucki
Obsada: Rafał Radliński, Renata Bezłada, Katarzyna Piekarczyk, Katarzyna Rachoń, Andrzej Samborski. Dorota Nowak, Paweł Szewczyk, Malwina Franczak.
Reklama
Usłyszeć krzyk \"Bez lęku”. Recenzja spektaklu
Już 15 kwietnia w Domu Kultury Błonie (ul. Dragonów 2) kolejny pokaz spektaklu Teatru Pierwszego Kontaktu \"Bez lęku”. Przedstawienie w reżyserii Tomasza Załuckiego to krótka, ale przejmująca wariacja na temat szaleństwa.
- 30.03.2015 00:01

Reklama












Komentarze