Uchwalona 3 maja 1791 r. nowa ustawa rządowa mająca zreformować osłabioną Rzeczpospolitą nie wszystkim się podobała. Głównym przeciwnikiem polskich reform była caryca Katarzyna II. Na jej reakcję nie trzeba było długo czekać. 18 maja 1792 r. o godz. 18 poseł rosyjski wręczył podkanclerzemu koronnemu deklarację rządu o wejściu wojsk carskich do Polski. Do ataku na Polskę caryca skierowała zaprawione i doświadczone we wcześniejszych walkach z Turcją siły liczące 97 tys. żołnierzy. Podzielono je na dwa korpusy: białoruski (33,7 tys.) pod wodzą gen. Michaiła Kreczetnikowa, uderzający w kierunku Litwy i mołdawski pod wodzą gen. Michaiła Kachowskiego (64 tys.) atakujący na Podolu i Wołyniu. Polskie wojsko zostało podzielone na korpus koronny dowodzony przez księcia Józefa Poniatowskiego oraz korpus litewski pod wodzą Ludwika Wirtemberskiego. Korpus koronny liczył cztery dywizje mające w sumie 52 tys. żołnierzy (13 tys. kawalerii i 39 tys. piechoty). Korpus litewski miał 18 tys. ludzi (7 tys. kawalerii, 10 tys. piechoty i 1 tys. artylerzystów). Polska armia dopiero się organizowała i nie była przygotowana do liczniejszego ataku, lepiej uzbrojonego i bardziej doświadczonego przeciwnika.

– Książę Józef jednak dość sprawnie opóźniał postępy wojsk rosyjskich odnosząc kilka lokalnych sukcesów – podkreśla Sławomir Łowczak. – Pod Zieleńcami i pod Dubienką Rosjanie ponieśli duże straty. Posuwającą się cały czas na zachód armię rosyjską postanowiono zatrzymać na linii Bugu, a później ostatecznie na linii Wisły. Dowodzący polską armią książę Józef Poniatowski postanowił stawić opór Rosjanom na Lubelszczyźnie. Połączył się z wojskami Kościuszki w Biskupicach i w drugiej połowie lipca wycofał się przez Lublin w rejon Markuszowa, kwaterę główną organizując w Kurowie.
Rosjanie, po zajęciu Lublina ruszyli pod Markuszów. Tylna straż ks. Józefa zajęła Markuszów, wysyłając w stronę nieprzyjaciela niewielkie osłaniające odwrót podjazdy do Garbowa. 25 lipca Rosjanie - chcąc rozbić polskie siły - deptali wycofującym się Polakom po piętach, w Garbowie znalazły się dwa pułki kozackie, wsparte wkrótce dodatkowymi pułkami kozaków dońskich i 4 batalionami doborowych jegrów z jekater’nosławskiego pułku.
Zdruzgotany zdradą stryja
Rosyjski dowódca Michaił Kachowski trzymał także dodatkowo pod Garbowem znaczne siły stanowiące odwody jego szpicy. W czasie przygotowań do bitwy książę Józef dowiedział się, że 24 lipca sam król przystąpił do targowiczan i działania wojenne zostały zawieszone. Książę początkowo nie uwierzył w prawdziwość tych wieści. Rzeczywiście, król otrzymał 22 lipca list od carycy, żądający od niego przystąpienia do konfederacji targowickiej. Decyzja o przystąpieniu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego do konfederacji targowickiej zapadła na posiedzeniu Straży Praw, w którym wzięło udział 14 osób. W głosowaniu za akcesem do Targowicy opowiedziało się 7 osób (m.in. Michał Poniatowski, Jacek Małachowski, Hugo Kołłątaj), przeciw było 5 osób. Król niestety do konfederacji przystąpił i nakazał wojsku złożyć broń. Książe postanowił zaczekać z ogłoszeniem zdrady stryja do potwierdzenia wieści. Decyzję króla skomentował: „Na taką nikczemność nie byłem przygotowany” oraz że „raczej należało bić się do zgonu, niż oddychać hańbą”.
Do sztabu rosyjskiego dotarła również informacja o zawieszeniu broni, ale oddziały wysunięte najbardziej na zachód takiej informacji nie otrzymały. Tymczasem o poranku następnego dnia (o godzinie 5 rano), w polskim obozie rozeszła się wieść, że pod Markuszowem atakują kozacy. Okazało się, że rabują rodzinę wojskowego felczera, „spokojnie za armią zdążającego”, doszło także do pierwszych starć polsko-rosyjskich - stroną atakującą byli Rosjanie.
– Po przesłuchaniu wziętego do niewoli jeńca polski wódz naczelny ustalił, że pod Garbowem znajdują się tylko 2 pułki kozackie – mówi Sławomir Łowczak. – Wydał rozkaz ataku. Książę Józef był zdruzgotany zdradą stryja i w rozpaczy szukał śmierci w walce, liczył także, że wygrana bitwa może wpłynąć na wycofanie się króla z popierania targowiczan.
Atak przeprowadził osobiście na czele 12 szwadronów doborowej jazdy, rozbijając niewielkie siły rosyjskie, wkrótce jednak natknął się na odwodowe pułki kozaków dońskich i bataliony jegrów, których się tu zupełnie nie spodziewał. Jednoczesny atak kawalerii narodowej na pozycje kozackie pod Markuszowem spowodował początkowy sukces, ale po rozbiciu sił kozackich szarżująca polska kawaleria natknęła się na rosyjskich strzelców i huzarów, a po obu stronach drogi zaatakował ją korpus jegrów (strzelców wyborowych) wzmocnionych czterema działami. Polską szarżę w końcu zatrzymał ostrzał strzelców i dział oraz flankowy atak kozaków donieckich Orłowa. Rozgorzała zacięta walka, Polacy w końcu pod naporem silniejszego nieprzyjaciela zaczęli się wycofywać w stronę Markuszowa i idących od Kurowa naszych głównych sił.

Nie poznali naczelnego wodza
Książę Józef Poniatowski znalazł się w nieciekawym położeniu, gdyż ze wszystkich stron zaczęli go atakować kozacy, strzelcy, huzarzy. Miał jedynie szpicrutę do obrony i rączego rumaka pod sobą. „Nacierał na niego kozacki ataman i jakiś wachmistrz z konnych strzelców Bauera, lecz nie poznali naczelnego wodza w berejterskiej kurtce ze szpicrutą w ręku i, gdy zwaliwszy z konia jadącego tuż obok namiestnika, zajęli się rabunkiem, rasowa klacz angielska przesadziła dwa płoty, unosząc ks. Józefa w bezpieczne miejsce”. Po wycofaniu się do Markuszowa, Polacy zostali z niego wyparci, ale nadciągająca z odsieczą brygada Sanguszki odrzuciła atakujących Rosjan.
Szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę polską. Dalsza walka była jednak bezsensowna, wysłani parlamentariusze potwierdzili zawieszenie walk. Obie armie zaprzestały walki i odstąpiły na pół mili od siebie. Rosjanie stracili ok. 40 ludzi. Polacy w ostatniej bitwie w obronie Konstytucji 3 maja, pod Markuszowem stracili ok. 20 ludzi. Wśród poległych był młodziutki, 27-letni Janusz Stanisław Iliński herbu Lis. Przybyły do ks. Józefa poprzedniego dnia Stanisław Iliński był patriotą i gorącym orędownikiem Konstytucji 3 maja. Pełnił funkcję posła na Sejm Czteroletni, był członkiem Zgromadzenia Przyjaciół Konstytucji Rządowej, od 1789 r. był generalnym inspektorem kawalerii, był również królewskim szambelanem i generałem wojsk polskich. Towarzysząc ks. Józefowi podczas bitwy, w Markuszowie został postrzelony w gardło, spadł z konia a kozacy dobili go pikami.
Kto wie, jak potoczyłaby się historia gdyby książę Józef Poniatowski w czwartek 26 lipca 1792 r. zginął pod Markuszowem, nad Kurówką. Kto osłaniałby odwrót Napoleona pod Lipskiem podczas przeprawy przez Elsterę? Do tego jednak nie doszło, książę tym razem przeżył i musiał poddać swe wojska Rosjanom. Nie akceptując zdrady króla, złożył dymisję z zajmowanego stanowiska, odesłał królowi swoje ordery Orła Białego i Świętego Stanisława i udał się na emigrację do Wiednia, skąd wielokrotnie próbował wezwać na pojedynek marszałka Targowicy Szczęsnego Potockiego.
















Komentarze