• Wygrywamy 3:1 z Rumunią, kolejne świetne spotkanie w pana wykonaniu, kolejny świetny mecz w wykonaniu reprezentacji, a przede wszystkim kolejny niezwykle istotny krok w drodze na mundial w Rosji.
- Przez 60, 70 minut graliśmy bardzo dobre spotkanie. Dominowaliśmy, stwarzaliśmy sobie kolejne okazje, więc myślę, że wygraliśmy zasłużenie. Całej drużynie należą się duże brawa.
• Początek był jednak ciężki.
- Rumuni wyszli na ten mecz piątką obrońców, a my graliśmy czasami zbyt wolno i nie stwarzaliśmy sobie tak wielu sytuacji, jak byśmy chcieli. Może powinniśmy trochę bardziej zaryzykować, przyśpieszyć, może tego trochę brakowało. Spokojnie robiliśmy jednak swoje, nie „podpalaliśmy się” i ta strategia okazała się skuteczna.
• Rumuni czymkolwiek was zaskoczyli?
- Spodziewałem się, że mogą grać głęboko zagrywać długie podania, próbować strzelić gola ze stałego fragmentu. Tak też było. Myślę, że nie zaskoczyli nas niczym. Wyeliminowaliśmy ich wszystkie atuty. W obronie zagraliśmy bardzo dobrze i konsekwentnie. Gola strzelili nam przypadkowo.
• Znów ustrzelił pan hat-tricka i znów dokonał pan tego w starciu z bardzo wymagającym przeciwnikiem.
- No tak, były trzy bramki w meczu z Danią, teraz znowu udało mi się trafić trzy razy. Cieszy mnie ta regularność w kadrze, ale jeszcze bardziej cieszy, że wygrywamy.
• Na 20 ostatnich, wykonywanych przez pana rzutów karnych, tylko raz piłka nie znalazła drogi do siatki. Inni piłkarze się stresują, marnują świetne okazje, a pan na spokoju podchodzi do piłki i strzela obok bramkarza.
- To nie do końca tak jest. Przed rzutem karnym ja także się stresuje. Karne to trochę jak loteria. Dochodzi zmęczenie, ciężko się oddycha, a masz parę sekund na to, by w pełni się skoncentrować. Dlatego tak ważne jest, żeby cały czas być skupionym, wiedzieć, co się chce zrobić. Wtedy można zapanować nad stresem i zostaje pokazać umiejętności.
• Po drugim trafieniu, gdy wyskoczył pan najwyżej w polu karnym, komentator Mateusz Borek zaczął przebąkiwać coś o karierze koszykarskiej.
- Chyba już na to za późno (śmiech). Ale w piłce nożnej dobry wyskok też się przydaje. Cały czas to ćwiczę, poprawiam dynamikę... Piotrek (Zieliński - przyp. red.) dograł dobrą piłkę, a ja zrobiłem co do mnie należało.
• Wreszcie ma pan z kim pograć w kadrze. Zieliński zagrał świetne zawody, miał udział przy każdej z trzech pana bramek.
- To chłopak z wielkim talentem. Czuje grę, widać, że wie co i gdzie chce grać. Próbuję cały czas zachować motywację i koncentrację na najwyższym poziomie. Świetnie mi się z nim współpracuje
• W sobotę mógł pan strzelić jeszcze czwartą bramkę, ale zmarnował pan sytuację sam na sam.
- Myślałem, że jestem na spalonym i przez chwilę się zawahałem. Wybiło mnie to z rytmu, próbowałem jeszcze strzelić, ale zabrakło tempa i bramkarz wyjął mi piłkę spod nóg.
• Trafiał pan w jedenastu meczach eliminacyjnych z rzędu, strzelając w sumie 17 bramek. W Europie nie ma drugiego piłkarza, który mógłby poszczycić się takim rezultatem.
- Każdy rekord mnie cieszy, choć w trakcie meczów się na nich nie koncentruję. Najważniejsze jest dobro drużyny. Ale oczywiście, indywidualne osiągnięcia także są miłe.
• W klasyfikacji strzelców eliminacji do mundialu Rosji po sześciu meczach ma pan na koncie 11 bramek i ex aequo z Cristiano Ronaldo zajmuje pan pierwsze miejsce
- Do końca zostało jeszcze kilka spotkań. Zobaczymy, kto będzie górą po ostatnim meczu. Najważniejsze jednak, żebyśmy szybko zapewnili sobie awans. Teraz najważniejsze są wrześniowe spotkania z Danią i Czarnogórą. Jeżeli je wygramy, będziemy mogli pakować się do Rosji.
• Nad najgroźniejszymi rywalami macie sześć punktów przewagi.
- Można powiedzieć, że mundial jest na wyciągnięcie ręki. Tylko od nas zależy, kiedy postawimy kropkę nad „i”. Jesteśmy w komfortowej sytuacji, ale im bliżej awansu, tym będzie ciężej. A brak koncentracji może nas zgubić. Musimy być czujni. Nie możemy podejść do kolejnych meczów na zasadzie, że jeśli się nie uda, to będą kolejne.
• To porozmawiajmy też trochę o problemach reprezentacji. Gdyby odjąć pana bramki, mielibyśmy na koncie tylko cztery gole... Dawno nie było takiej sytuacji.
- No to teraz czas na innych, żeby ten licznik poprawić. Proszę być spokojnym, koledzy też jeszcze swoje strzelą. Tak naprawdę to, kto będzie zdobywał bramki, to sprawa drugorzędna. Najważniejsze, żebyśmy zdobywali punkty.
• Z meczu na mecz gracie lepiej, czynicie postępy, ale wciąż macie problem, żeby zagrać na równym, wysokim poziomie od pierwszej do ostatniej minuty.
- Rzeczywiście, z Rumunią znów zagraliśmy falami. Widać to było szczególnie po trzeciej bramce, gdy stanęliśmy. Nie wiem, może to wynikało z braku sił? Jeśli tak jednak było, powinniśmy zrobić wszystko, by to rywale biegali za piłką, a nie my. Tak się jednak nie stało. Musimy to poprawić, grać konsekwentnie do ostatnich minut. Wciąż mamy nad czym pracować.
• Potencjał tej kadry jest olbrzymi. Pierwszy raz w historii znaleźliście się w czołowej dziesiątce rankingu FIFA. To mówi samo za siebie.
- To miłe, ale rankingi nie grają. Musimy zdawać sobie sprawę, że im więcej wygrywamy, tym każdy następny mecz jest trudniejszy. Oczekiwania rosną, trzy punkty już nie wystarczą. Wszyscy patrzą na styl, czas utrzymywania się przy piłce, akcje skrzydłami i wymagają coraz więcej strzałów. Chcemy pokazywać, że jesteśmy lepszym zespołem i dominować w meczach. Jest dobrze, ale powinniśmy szukać kolejnego kroku i zastanawiać się, co jeszcze poprawić, jak się rozwijać. Gramy dobre mecze, ale sztuką jest, by teraz powtarzać takie występy, a nie rozpamiętywać je miesiącami. Widzę, jak zmienił się wizerunek polskiego piłkarza. Kilka lat temu cieszyliśmy się, kiedy Polak trafiał do zagranicznego klubu, a jeśli strzelił gola Lidze Mistrzów, to już było super. Dziś standardy się zmieniły. Do szczytu dalej mamy kawałek drogi, chodzi o to byśmy nie spoczęli na laurach, tylko dalej szli i robili postępy. Na najwyższym poziomie nie wolno się zadowalać, tylko chcieć coraz więcej. Ta drużyna ma mentalność zwycięzców.
• Takiej mentalności brakuje Bayernowi?
- Nie, dlaczego?
• Bo znów nie udało się wam wygrać Ligi Mistrzów.
- Wiadomo, że to jest nasze marzenie, nasz cel, że chcielibyśmy być najlepsi nie tylko w Niemczech, ale i w całej Europie, ale nie zawsze wszystko udaje się tak, jakbyśmy tego chcieli. Sukces w Lidze Mistrzów zależny jest od bardzo wielu czynników. Poziom jest bardzo wyrównany, a chętnych na trofeum wielu.
• Nie licząc Ligi Mistrzów, jest pan zadowolony z minionego sezonu?
- Kolejny raz wygraliśmy ligę, z reprezentacją zrobiliśmy dobre wyniki. Szkoda trochę Pucharu Niemiec, ale generalnie mogę być zadowolony.
• A co z tytułem króla strzelców Bundesligi? Pierre Emerick Aubameyang sprzątnął panu statuetkę sprzed nosa na ostatniej prostej.
- Wiadomo, że zależało mi na kolejnej armacie, ale nie ma sensu już do tego wracać.
• Teraz zasłużony urlop?
- Będzie trochę czasu, żeby nacieszyć się najbliższymi.














Komentarze