Kiedy pierwszy wóz ze zbożem
Pod stodoły wjeżdżał dach
Gospodarze go witali
Hołd skałą dając mu we łzach
W imię Ojca, w imię Syna
Witał krzyżem polski chłop
Przywieziony do stodoły
Pierwszy z pola żytni snop
Ukląkł zbożnie na klepisku
I całuje żytni snop
Na słomianą okiść kładzie
Starą głowę, siwy włos
Chleba, Panie powszedniego
W modlitewny szepce ton
Chleba, panie daj na życie
Wiązkę słomy daj na zgon
Niech zarodzi Twoja wola
Bujnym kłosem w złoty stóg
Witaj chlebie w polskich domach
Niech ma nas w opiece Bóg
Dzisiaj czasy się zmieniły
Kombajn kosi zboża łan
Nie ma już na polach snopów
Takie czasy Bóg nam dał
Lecz my nadal pamiętajmy
O tradycjach dawnych lat
Chleb z szacunkiem spożywajmy
A Bóg wynagrodzi nam
Tekst poetki Zofii Żywickiej z sołectwa Bochotnica pod Nałęczowem doskonale oddaje nastroje związane z zakończeniem prac żniwnych. Tradycje polskich dożynek sięgają bowiem czasów słowiańskich. Już wtedy rolnicy w szczególny sposób dziękowali za płody ziemi, które gwarantowały im pożywienie. W XVI wieku obrzędy dożynkowe przeniosły się do majątków ziemskich, a na przestrzeni lat wykształciła się ich forma, która znana jest obecnie.
Dożynki w różnych częściach kraju były różnie nazywane: „obrzynki”, „zarzynki” czy „wieniec”, wszędzie jednak chodziło o to samo – wynagrodzenie dla żniwiarzy i służby za wytężoną pracę przy żniwach oraz podziękowanie za zebrane plony.
– Zachowane w zbiorach specjalnych biblioteki nałęczowskiej zdjęcia świadczą, że sto lat temu urządzano w Nałęczowie dożynki parafialne – mówi Wiesława Dobrowolska-Łuszczyńska, przewodniczka z Nałęczowa i znana regionalistka. – Robił to m. in. ks. kanonik Józef Kostkowski przy współpracy z nauczycielami i uczennicami Szkoły Ziemianek (1908 -1936), przygotowującymi na tę uroczystość polskie tańce ludowe, do których same szyły regionalne stroje.
Dożynki dworskie w Antopolu
Rodzina Śliwińskich z pobliskiego Antopola organizowała zaś dożynki dworskie w podzięce za pomoc uczennic tej szkoły w pracach polowych. Widzimy je na oryginalnej fotografii, jak wypełniają szczelnie olbrzymi wóz konny, pięknie przybrany pasiakami i roślinami. Drabiniasty wóz posiada w środku umieszczoną długą deskę, który służy dziewczętom za siedzisko. Uczestniczki uroczystości występują w strojach galowych swojego rocznika - białych bluzkach, na które zarzuciły ozdobne chusty. Zarówno dziewczęta, jak i ich instruktorki przybrały włosy wieńcami uplecionymi z letnich kwiatów, czasem dodatkowo ozdabiając je wstęgami. Z majątku ziemskiego w Antopolu uczennice Szkoły Ziemianek otrzymywały znaczne ilości produktów rolnych: ziemniaków, mąki czy warzyw. Niejednokrotnie czuły się zobowiązane do uczestniczenia w organizowanych tam pracach polowych. Potrafiły także przygotować wspaniały repertuar na organizowane przy pałacu Śliwińskich uroczystości po zakończonych żniwach czy wykopkach. Miały bowiem w szkole kółko teatralne, baletowe, śpiewacze. Nic więc dziwnego, że były corocznie zapraszane na dworskie imprezy organizowane w podzięce za udane plony. Stanisław Śliwiński był jednocześnie znany jako znawca i propagator sztuki ludowej. Zorganizował m.in. tzw. wystawę włościańską w Nałęczowie.
Cztery dni przygotowań
W II poł. XX w. w kronikach miejscowych kół gospodyń znajdziemy wiele zapisków o uczestnictwie w dożynkach organizowanych przez nałęczowski Dom Kultury i miejscowe władze. Czasem inicjatywa należała do samych mieszkańców gminy. Na przykład w kronice KGW w Bronicach, pod datą 18 września 1978 r. znajdziemy zapis, iż członkinie koła urządziły dożynki w miejscowej świetlicy, pucując ją i strojąc przez całe 4 dni. W dożynkową niedzielę rozpoczęły spotkanie z zaproszonymi gośćmi i mieszkańcami od tradycyjnej pieśni związanej z wręczeniem chleba, który ówczesna prezes, Maria Serafin, wręczyła naczelnikowi Nałęczowa Leonowi Ginalskiemu. Trzy inne broniczanki wręczały dostojnym gościom kwiaty i wieniec dożynkowy. Naczelnik podkreślił, że stary obrzęd odżył za sprawą kobiet jedynie w Bronicach i obiecał... trzewiczki do ludowych strojów. Następnie członkinie zespołu śpiewaczego przedstawiły część artystyczną: wiersze, piosenki, skecze, tańce. Jak pisze ze swadą kronikarka: „bawiliśmy się do samego rana”. W 1985 r. w kronice odnotowano, że zespół z Bronic jako jedyny został poproszony o przygotowanie występu na dożynki gminne. Za przygotowany wówczas wieniec kobiety otrzymały nagrodę w wysokości 1000 złotych.
Dawne zwyczaje znów żyją
Żeby jednak móc się dobrze bawić, trzeba najpierw się natrudzić. Przypomniały o tym organizatorki plenerowego spektaklu teatralnego „Żniwa”, które przy wsparciu sołtyski Bronic Haliny Kuny sprawiły, że w pobliżu pałacu w Bronicach odżyły dawne zwyczaje żniwne. Można je podziwiać na kolejnych zdjęciach, ilustrujących żęcie zboża kosą, kręcenie powróseł czy karkołomne niekiedy zwożenie snopów zboża do stodoły wozami zaprzężonymi w silne, czasem narowiste konie, które niejeden wóz po drodze wywróciły, uznając, że jest zbyt wysoko wyładowany złocistym darem pola.
– Tradycje dożynek polskich odżywają co roku dzięki entuzjastom rodzimego folkloru i domowej tradycji organizujących dożynki gminne, powiatowe czy wojewódzkie – dodaje Wiesława Dobrowolska-Łuszczyńska.
– W Nałęczowie dożynki od trzech lat odżywają dzięki burmistrzowi miasta, Radzie Miejskiej i pracownikom Nałęczowskiego Ośrodka Kultury. W ich organizacji udział bierze dziewiętnaście sołectw i sześć stowarzyszeń kobiecych. Co roku motyw dożynek jest inny. Dwa lata temu zebrani podziwiali niezwykle barwną historię i piękno gminy nałęczowskiej, w ubiegłym dostrzegli, że „gmina stoi kobietami!” a w bieżącym roku motywem wiodącym jest przekonanie, że „rodzina jest ostoją tradycji”. W 2017 r. na zebranych gości czekały oprócz tradycyjnej mszy przed NOK, korowodu dożynkowego ze świeżo uplecionymi wieńcami, konkursu dla sołtysów, liczne konkursy rodzinne i prawdziwy ewenement - prezentacje starych zdjęć rodzin i zachowanych drzew genealogicznych, sięgających nieraz początku osiemnastego wieku.
Kiedy pierwszy wóz ze zbożem
Pod stodoły wjeżdżał dach
Gospodarze go witali
Hołd skałą dając mu we łzach
W imię Ojca, w imię Syna
Witał krzyżem polski chłop
Przywieziony do stodoły
Pierwszy z pola żytni snop
Ukląkł zbożnie na klepisku
I całuje żytni snop
Na słomianą okiść kładzie
Starą głowę, siwy włos
Chleba, Panie powszedniego
W modlitewny szepce ton
Chleba, panie daj na życie
Wiązkę słomy daj na zgon
Niech zarodzi Twoja wola
Bujnym kłosem w złoty stóg
Witaj chlebie w polskich domach
Niech ma nas w opiece Bóg
Dzisiaj czasy się zmieniły
Kombajn kosi zboża łan
Nie ma już na polach snopów
Takie czasy Bóg nam dał
Lecz my nadal pamiętajmy
O tradycjach dawnych lat
Chleb z szacunkiem spożywajmy
A Bóg wynagrodzi nam
Tekst poetki Zofii Żywickiej z sołectwa Bochotnica pod Nałęczowem doskonale oddaje nastroje związane z zakończeniem prac żniwnych. Tradycje polskich dożynek sięgają bowiem czasów słowiańskich. Już wtedy rolnicy w szczególny sposób dziękowali za płody ziemi, które gwarantowały im pożywienie. W XVI wieku obrzędy dożynkowe przeniosły się do majątków ziemskich, a na przestrzeni lat wykształciła się ich forma, która znana jest obecnie.
Dożynki w różnych częściach kraju były różnie nazywane: „obrzynki”, „zarzynki” czy „wieniec”, wszędzie jednak chodziło o to samo – wynagrodzenie dla żniwiarzy i służby za wytężoną pracę przy żniwach oraz podziękowanie za zebrane plony.














Komentarze