Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

70 lat temu odbyły się pierwsze zawody żużlowe w Lublinie. Jak się wtedy ścigano?

Rozmowa z Marcinem Wnukiem, wielkim fanem żużla i kierownikiem startu podczas meczów Speed Car Motoru Lublin.
70 lat temu odbyły się pierwsze zawody żużlowe w Lublinie. Jak się wtedy ścigano?

Autor: Wojciech Nieśpiałowski

• Spotykamy się z okazji 70-lecia żużla w Lublinie. Jak wyglądały pierwsze zawody w stolicy regionu?

- Odbywały się na stadionie Startu, który umiejscowiony był przy Nowej Drodze, jak wówczas nazywała się Al. Piłsudskiego. Udział wzięło kilku zawodników, a wśród nich 16-letni Włodzimierz Szwendrowski, który był najmłodszy w całej stawce. Sprzęt również nie przypominał tego znanego z dzisiejszych zawodów. Wówczas ścigano się na nieco podrasowanych motocyklach szosowych. Nikt również nie jeździł pełnym ślizgiem. Na stadionie było wówczas kilkunastu chronometrażystów, którzy mierzyli czasy. Wygrywał ten, który miał najlepszą sumę czasów. W klasie 350 cm wygrał Szwendrowski, rodowity lublinianin, który później reprezentował barwy Tramwajarza Łódź. W latach 1951 i 1955 został indywidualnym mistrzem Polski, a w 1962 wygrał finał Srebrnego Kasku.

• Wiadomo co się z nim później działo?

- Tak, trenował m.in. radzieckich żużlowców. Zmarł w 2013 roku.

• Dużo ludzi oglądało imprezę z 1947 roku?

- Oczywiście. Wielu jednak nie wiedziało, o co w tym sporcie naprawdę chodzi. Zrozumieć żużel pomagał program zawodów, który jednocześnie był regulaminem. Znajdowało się w nim masę reklam, głównie warsztatów samochodowych czy szkół nauki jazdy.

• Który okres wskazałby pan jako złote lata lubelskiego żużla?

- Zdecydowanie lata 90. W polskim żużlu powstała możliwość zatrudniania obcokrajowców i Motor Lublin to znakomicie wykorzystał poprzez zatrudnienie Hansa Nielsena. To był pierwszy zagraniczny mistrz świata, który ścigał się w naszej lidze. To dzięki niemu udało się lublinianom wywalczyć srebrny medal mistrzostw Polski.

• Jak doszło do sprowadzenia Duńczyka do Lublina?

- Podczas zawodów na Stadionie Śląskim w Chorzowie ktoś rzucił taki pomysł. Środowisko żużlowe zmobilizowało się i podchwyciło ten temat. Na jego gaże złożyło się sporo firm. Nielsen zarabiał u nas niezłe pieniądze, chociaż nie takie, jak w Europie Zachodniej. Dzisiaj to się odwróciło i to w Polsce zarabia się najwięcej. W Lublinie podpisano również pierwszy profesjonalny kontrakt, którego sygnatariuszem był Marek Kępa. W Lublinie była też jedna z pierwszych fotokomórek na linii start-meta.

• Ilu ludzi wówczas przychodziło na mecze?

- Nawet 25 tys. Okoliczne drzewa były oblężone przez ludzi, a niektórzy nawet szturmowali Bystrzycę. Pamiętam fanów, którzy po takiej przeprawie oglądali mecz mokrzy od pasa w dół. Nie było wówczas plastikowych krzesełek, więc kibice byli ściśnięci jak śledzie w puszce. Takie to były czasy.

• Bilety na czarnym rynku osiągały pewnie astronomiczne ceny?

- Na pewno, zwłaszcza że można było je kupić nawet na giełdzie samochodowej.

• Jakie prędkości wówczas notowano na torze?

- Dużo mniejsze od obecnych. Dzisiaj żużlowiec na prostej jedzie około 100 km/h. Obecny rekord toru w Lublinie to 66 sek. W latach 80-tych przekraczał on znacznie 70 sek.

• Wiele się zmieniło w żużlu, ale chyba nie lubelski stadion?

- To prawda. Zmieniła się budka sędziowska oraz siedzenia dla kibiców. Kiedyś były to drewniane ławki, a dzisiaj są to plastikowe krzesełka. Jesteśmy jedynym klubem w Polsce, gdzie nie można po zawodach umyć swojego sprzętu. Liczymy jednak, że dzięki budżetowi obywatelskiemu nasz stadion przejdzie niedługo remont generalny.

• Słyszałem, że pana dom to prawdziwe żużlowe muzeum?

- To moja świątynia i twierdza. Nie liczę już nawet wszystkich zdjęć czy programów meczowych, które posiadam w domu. Mam mnóstwo plastronów, pucharów czy nawet elementów silnika. Mam hopla na punkcie żużla.

• Co pana tak pociąga w tym sporcie?

- Tu nie ma miejsca na nudę i ciągle coś się dzieje. Ten sport świetnie się ogląda i potrafi dostarczyć widzowi olbrzymiej dawki adrenaliny.

• Jest pan również kierownikiem startu na lubelskim obiekcie.

- Byłem również początkującym zawodnikiem, ale zaliczyłem kilka potężnych upadków, które skończyły się wstrząsem mózgu. Rodzice przestali mnie sponsorować i musiałem zakończyć karierę.

• Na czym polega praca kierownika startu?

- Mam czterech ludzi pod taśmą. Dwóch jest z Lublina, a dwóch to goście i muszę być wobec wszystkich sprawiedliwy. Na starcie jest bardzo głośno, dlatego z sędzią głównym porozumiewam się dzięki chorągiewkom.

• Używa pan stoperów do uszu?

- Nie. Znam jednak zawodników, którzy po wielu latach ścigania się mieli problemy ze słuchem.

• Pomylił pan kiedyś numery okrążeń?

- Nie i mam nadzieję, że nigdy mi się to nie zdarzy. To największy koszmar kierownika startu. Wiem, że takie sytuacje zdarzały się nawet podczas bardzo poważnych imprez. Jeżeli pomyliłbym się, to mógłbym zostać zawieszony nawet na rok.

• W niedzielę Speed Car Motor Lublin rozpoczyna walkę w barażach ze Stalą Rzeszów. Stawką tych spotkań jest awans do pierwszej ligi. Uda się?

- Mamy taką nadzieję. To nasze wielkie marzenie i postaramy się nie zawieść kibiców.

• Spotykamy się z okazji 70-lecia żużla w Lublinie. Jak wyglądały pierwsze zawody w stolicy regionu?

- Odbywały się na stadionie Startu, który umiejscowiony był przy Nowej Drodze, jak wówczas nazywała się Al. Piłsudskiego. Udział wzięło kilku zawodników, a wśród nich 16-letni Włodzimierz Szwendrowski, który był najmłodszy w całej stawce. Sprzęt również nie przypominał tego znanego z dzisiejszych zawodów. Wówczas ścigano się na nieco podrasowanych motocyklach szosowych. Nikt również nie jeździł pełnym ślizgiem. Na stadionie było wówczas kilkunastu chronometrażystów, którzy mierzyli czasy. Wygrywał ten, który miał najlepszą sumę czasów. W klasie 350 cm wygrał Szwendrowski, rodowity lublinianin, który później reprezentował barwy Tramwajarza Łódź. W latach 1951 i 1955 został indywidualnym mistrzem Polski, a w 1962 wygrał finał Srebrnego Kasku.

• Wiadomo co się z nim później działo?

- Tak, trenował m.in. radzieckich żużlowców. Zmarł w 2013 roku.

• Dużo ludzi oglądało imprezę z 1947 roku?

- Oczywiście. Wielu jednak nie wiedziało, o co w tym sporcie naprawdę chodzi. Zrozumieć żużel pomagał program zawodów, który jednocześnie był regulaminem. Znajdowało się w nim masę reklam, głównie warsztatów samochodowych czy szkół nauki jazdy.

1947 • Turniej o Puchar „Życia Lubelskiego”, czyli pierwsze zawody żużlowe w historii Lublina

1956 • debiut lubelskich żużlowców w rozgrywkach ligowych. Przez dwa sezony nasi zawodnicy występują w II lidze

1962 • do rozgrywek zgłasza się drużyna Motoru. W ten sposób Lublin wraca na żużlową mapę Polski po trzyletniej przerwie

1975 • Tadeusz Berej zdobywa srebrny medal w Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Polski na torze w Zielonej Górze

1976 • awans Motoru do najwyższej klasy rozgrywkowej

1981 • Marek Kępa zdobywa srebrny medal w Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Polski

1983 • jedyny raz w historii Lublin jest reprezentowany przez dwie drużyny. Duża liczba zawodników pozwala Motorowi na zgłoszenie swoich rezerw do rozgrywek II ligi

1990 • mistrz świata Hans Nielsen zostaje zakontraktowany przez Motor Lublin. Duńczyk debiutuje 1 kwietnia w trakcie meczu Motoru z ROW Rybnik. Nielsen w 5 startach zdobywa 14 pkt. Przegrywa tylko raz, a pokonuje go Eugeniusz Skupień

1991 • Motor wicemistrzem Polski. Lubelscy żużlowcy okazują się gorsi jedynie od ekipy Morawskiego Zielona Góra

1996 • po sezonie 1995 Motor wycofuje się z rozgrywek. Aby zachować lubelskie tradycje żużlowe, grupa sympatyków zgłasza do drugoligowych rozgrywek Lubelski Klub Żużlowy

1998 • Młodzieżowym Indywidualnym Mistrzem Świata zostaje wychowanek Motoru Lublin, Robert Dados (ściga się w barwach GKM Grudziądz)

2008 • ryk żużlowych silników w Lublinie milknie - nasz region zostaje bez drużyny. Miłośnicy czarnego sportu mogą emocjonować się jedynie poczynaniami amatorów ze Zdzichtexu Lublin

2009 • powstaje KMŻ Lublin

2011 • awans KMŻ Lublin do I ligi

2016 • po raz kolejny Lublin zostaje bez drużyny

2017 • ponowna reaktywacja żużlowej ekipy w Lublinie, tym razem pod szyldem Speed Car Motor. Podopieczni Dariusza Śledzia piszą nową historię i mają olbrzymią szansę na awans do I ligi

Powiązane galerie zdjęć:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama