Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Pojechali do CERN w Szwajcarii. Weszli tylko do holu. Biuro podróży nie chce oddać pieniędzy

Biura podróży już tak łatwo nie wywiną się od roszczeń niezadowolonych turystów. 1 lipca weszły w życie nowe przepisy. Czy skorzystają z nich uczniowie z Lubartowa rozczarowani wycieczką wykupioną w lubelskim Almaturze?
Pojechali do CERN w Szwajcarii. Weszli tylko do holu. Biuro podróży nie chce oddać pieniędzy
W Europejskim Ośrodku Badań Jądrowych CERN znajduje się Wielki Zderzacz Hadronów – największy na świecie akcelerator cząstek. – Weszliśmy jedynie do recepcji i w holu obejrzeliśmy wystawkę informującą o tym, co można zobaczyć w środku – opowiada opiekun grupy uczniów z Lubartowa. – Przewodnika z CERN zastąpił pilot wycieczki, który o CERN nic nie wiedział – dodaje

Wycieczkę do Szwajcarii wykupiło 58 osób z lubartowskiego liceum. Wyjazd – za 1100 zł od głowy – organizowało biuro podróży z Lublina - Almatur. Głównym punktem programu wycieczki była wizyta w CERN, czyli w Europejskim Centrum Badań Jądrowych w Genewie.

– Szkoła nie planowała wycieczki krajoznawczej. Pozostałe punkty programu miały być jedynie uatrakcyjnieniem przejazdu do Genewy – podkreśla opiekun grupy Konrad Pcian. I dodaje: – Już pół roku wcześniej młodzież była przygotowywana do wyjazdu poprzez warsztaty i wykłady prowadzone m.in. przez pracowników naukowych lubelskich uczelni.

Szczegółowy program wizyty w CERN obejmował m.in.: zwiedzanie centrum naukowego MICROCOSM z przewodnikiem, wielki Zderzacz Hadronów czy pokaz działania akceleratora. Na miejscu okazało się jednak, że uczniowie niczego nie zobaczą, bo Almatur nie zrobił koniecznej rezerwacji.

– Weszliśmy jedynie do recepcji i w holu obejrzeliśmy wystawkę informującą o tym, co można zobaczyć w CERN – opowiada opiekun uczniów z Lubartowa. – W tej stresującej sytuacji musieliśmy zapanować nad grupą, uspokoić negatywne emocje i odpowiedzieć na szereg pytań zaniepokojonych rodziców.

O zwrocie pieniędzy za nieudany wyjazd Konrad Pcian rozmawia z biurem od kilku miesięcy. – Wciąż jesteśmy zwodzeni – tłumaczy dlaczego zdecydował się nagłośnić sprawę w lubelskich mediach.

– Reklamacja jest nieuzasadniona. Wszystkie punkty wycieczki zostały zrealizowane – tyle na ten temat ma do powiedzenia Lucjan Bukryj, prezes Biura Podróży i Turystyki Almatur-Lublin. – Do sprawy wrócę za dwa tygodnie, jak będę w Lublinie – dodaje.

Według nowych przepisów, jeśli organizator wyjazdu podniesie cenę o więcej niż 8 proc., można odstąpić od umowy nie ponosząc żadnych kosztów. Jeśli biuro podróży zastrzegło w umowie, że wycieczka może podrożeć (jeśli np. wzrosną ceny paliwa), to w odwrotnej sytuacji - gdy paliwo stanieje - musi obniżyć cenę imprezy.

– Nowością jest także to, że można bez konsekwencji odstąpić od umowy, gdy wystąpią nadzwyczajne okoliczności w miejscu wyjazdu, np. panuje epidemia, wybuchnie wulkan, jest zagrożenie terroryzmem. W takim przypadku organizator powinien zwrócić pieniądze w ciągu 14 dni – dodaje Karol Muż z Europejskiego Centrum Konsumenckiego.

Biuro podróży może zastrzec w umowie, że impreza się nie odbędzie, jeśli zgłosi się zbyt mało uczestników. Ma teraz konkretne terminy, w jakich najpóźniej może to zrobić - na 20 dni przed imprezą, która trwa ponad 6 dni, 7 dni przed imprezą, która trwa 2-6 dni, 48 godzin przed imprezą, która jest krótsza niż 2 dni.

Do 1 lipca było 30 dni po zakończeniu wycieczki na złożenie reklamacji. Teraz swoich praw można dochodzić przez 3 lata. Nowością jest też to, że reklamację można złożyć nie tylko u organizatora wyjazdu, ale także u agenta, który sprzedał wycieczkę. Tak jak dotychczas można domagać się obniżenia ceny oraz odszkodowania lub zadośćuczynienia za poniesione szkody lub krzywdy.

Podróżni zyskają też więcej praw w przypadku niewypłacalności biura podróży. Do tej pory mogli liczyć na pokrycie kosztów powrotu do kraju i zwrot wpłaconych, ale niewykorzystanych kwot. Po 1 lipca jeśli biuro upadnie, turyści będą mogli kontynuować wypoczynek, tak jak było to przewidziane w umowie.

Jest także minus zmian. Do tej pory przedsiębiorca musiał odpowiedzieć na reklamację w ciągu 30 dni. Jeśli tego nie zrobił, oznaczało to, że uznał ją za uzasadnioną. Nowe przepisy tej kwestii nie regulują.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama