Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kiedyś przewodników po Lublinie uczono jak ustrzec się przed złodziejami. Dziś to już nie problem

Mam możliwość porównania i muszę powiedzieć, że Lublin w ostatnich latach bardzo zmienia się na korzyść. Kiedyś mówiono że to miasto wschodnie, kresowe. Polska B. Teraz to centrum kraju podbijające serca turystów wieloma pięknymi miejscami – opowiada Beata Cioczek, przewodnik PTTK, która turystów po Lublinie oprowadza od ponad 30 lat.
Kiedyś przewodników po Lublinie uczono jak ustrzec się przed złodziejami. Dziś to już nie problem
Co turystom podoba się najbardziej? Dorosłym niewątpliwie Kaplica Trójcy Świętej. - Ludzie lgną do tego miejsca - podkreśla Beata Cioczek

Autor: Maciej Kaczanowski

Kiedyś przewodnicy brali udział w zajęciach, na których uczono ich, jak ustrzec się przed złodziejami grasującymi na Starym Mieście i pozbawiających turystów portfeli i aparatów fotograficznych. Każdy spacer po mieście był poprzedzany apelami o pilnowanie własnego majątku.

– Dziś to nie stanowi już problemu. Nawet nocne spacery po mieście, o które prosi wielu gości są w pełni bezpieczne – mówi Beata Cioczek i dodaje: – A Lublin nocą jest piękny. Wrażenie na gościach robią iluminacje na Starym Mieście. Stylizowane latarnie mają magiczny urok. Najpiękniejszy, niemal baśniowy widok, to spojrzenie z rynku na rozgwieżdżone niebo, na którego tle znajduje się Wieża Trynitarska z błyszczącym kogucikiem, czyli to, o czym pięknie pisał Józef Czechowicz.

Nastrojowe miejsca

Standardowa trasa turystyczna po Lublinie rozpoczyna się tam, gdzie może zaparkować autokar, czyli na Placu Zamkowym. Jako pierwsze zwiedza się galerie Muzeum Lubelskiego i Kaplicę Trójcy Świętej.

Czasami, żeby obejrzeć panoramę wchodzą na Basztę. Potem szlak wiedzie na starą dzielnicę żydowską nieistniejącą już ul. Szeroką. Potem Brama Grodzka. Kamieniczki. Plac Po Farze.

– Bardzo często chodzę uliczką Ku Farze bo to najbardziej malownicze i nastrojowe miejsce. Nie można go pominąć, zwłaszcza gdy oprowadzamy turystów szlakiem fotografii. Zachodzimy też na różne podwóreczka – opowiada Beata Cioczek. – Dalej jest Brama Rybna. Rynek z Trybunałem. Ponieważ Lublin jest miastem wielu kościołów, na szlaku znajduje się też Archikatedra i Dominikanie.

Turystom się podoba

To miejsca pokazywane najczęściej. Później jest Deptak ze sprawiającą największe wrażenie fontanną przy ul. Wróblewskiego, tzw. Koziołkiem.

– Kochają go dzieci, ale i turyści zza granicy – śmieje się nasza przewodniczka. – Z reguły Azjatom podoba się wszystko. Niewiele trzeba mówić, żeby ich zainteresować. Wciąż robią zdjęcia. Pamiętam grupę, która stanęła przy Koziołku i żadną siłą nie mogłam ich z tego miejsca oderwać.

Podczas gdy Lublinianie czasami krytykują plac Litewski twierdząc, że jest pusty i pozbawiony drzew, turyści go sobie chwalą. Lubią zrelaksować się przy fontannach i chwalą sobie rozmach przedsięwzięcia. – Lublinianie mają różne spojrzenia na CSK. To budynek kontrowersyjny. Ten gmach można kochać lub nienawidzieć. Turystom bardzo się podoba. Zwłaszcza dzieci są zachwycone, mogąc obejrzeć wielką przestrzeń i imponujący widok z wysokości – przyznaje przewodniczka.

Szlak filmowy czy zamtuzy?

Niektóre wycieczki idą na spacer do Ogrodu Saskiego. Chętnie odwiedzają też KUL i obowiązkowo robią sobie zdjęcia przy pomniku Jana Pawła II i kardynała Wyszyńskiego. Potem autokarem przejazd do Skansenu, Ogrodu Botanicznego lub na Majdanek.

Zwiedzanie jest dziś inne niż lata temu. Niektórzy zleceniodawcy proszą o taki właśnie "zestaw obowiązkowy". Inni wolą skorzystać z wycieczek tematycznych takich jak "Szlak Jagielloński", "Szlak legend", czy "Szlak znanych postaci". Z myślą o turystach Beata Cioczek opracowała "Szlak filmowy" prowadzący po miejscach, gdzie kręcono sceny do "Kamieni na szaniec", "Wojennych dziewczyn", "Dróg niepodległości", czy "Czarnych chmur".

– Znajduje się on głównie w obrębie Starego Miasta, które zachwyca twórców. W Lublinie nie mamy Starówki, czyli miejsca zrekonstruowanego tylko cudowne oryginalne miejsce z niepowtarzalnym klimatem. Wszyscy je doceniają – podkreśla Cioczek, ale zdradza też, że zdarzały się zlecenia co najmniej zaskakujące. – Jakiś czas temu dostałam zlecenie od ośmiu nauczycielek, które zapragnęły przejść śladami zamtuzów, czyli domów publicznych. Oczywiście mieliśmy w Lublinie takowe, ale powiem uczciwe, że wiele na ich temat nie wiedziałam. Musiałam się doszkolić korzystając z wielu źródeł i taki szlak opracować. Udało się.

Efekt Wow

Praca przewodnika to ciągłe doszkalanie. Przewodnicy miejskiego oddziału PTTK spotykają się na co piątkowych szkoleniach. Do tego ciągłe poszukiwanie coraz to nowych publikacji książkowych o Lublinie i przeszukiwanie internetu.

– To praca wymagająca ciągłej nauki, bo Lublin się zmienia, ale i standard wymagań turystów jest znacznie większy niż kiedyś. Ludzie jeżdżą po całym świecie i w Lublinie też oczekują efektu wow – mówi Beata Cioczek. – To, co boli, to to, że wiele osób oprowadzających wycieczki to ignoranci nie znający historii. Wszystko dlatego, że zawód przewodnika został uwolniony i przewodnikiem mogą być też osoby przypadkowe nie posiadające żadnej wiedzy. Dlatego często słyszymy różne kwiatki np. w Archikatedrze byłam świadkiem, jak jeden z przewodników opowiadał, że w relikwiarzu znajduje się kość z prawego nadgarstka Jana Pawła II. To ewidentna nieprawda.

Ponad milion turystów

Do Lublina przyjeżdża coraz więcej turystów. W 2018 roku Muzeum Lubelskie oraz oddziały muzeum w Lublinie, Kraśniku i Nałęczowie odwiedziło w sumie 276 324 zwiedzających. Każdego roku do samego Lublina przyjeżdża ponad milion turystów. To najczęściej mieszkańcy Mazowsza, Małopolski i Podkarpacia, a zza granicy: Anglii, Ukrainy, Włoch, Norwegii i z Izraela.

Maszynami napędowymi ściągającymi do miasta są duże imprezy: Noc Kultury, Wschód Kultury-Inne Brzmienia, Jarmark Jagielloński i przede wszystkim Carnaval Sztukmistrzów. Tylko w 2017 roku turyści, którzy przyjechali do Lublina żeby wziąć udział w którejś z tych imprez zostawili 75 milionów złotych. Przedsiębiorcy ze Starego Miasta obliczyli, że ich obroty w dni imprez są o 63 proc. wyższe od normalnych dni.

– Coraz więcej jest grup integracyjnych z zakładów pracy oraz dzieci i młodzieży, którzy odwiedzają Lublin głównie od końca kwietnia do października – opowiada Cioczek. – Sam PTTK tylko w ubiegłym roku miał ok. 500 zleceń, a przecież współpracujemy też z innymi biurami turystycznymi.

Naturalni i życzliwi

Co turystom podoba się najbardziej? Osobom dorosłym niewątpliwie Kaplica Trójcy Świętej. – Ludzie lgną do tego miejsca – opowiada przewodniczka i dodaje, że ogromne wrażenie robią nie tylko zabytki, ale i ludzie. – Często słyszę, że jesteśmy miastem bajkowym. Mówią, że mieszkańcy Lublina nie są zmanierowani, są naturalni i życzliwi. Nam się wydaje, że żyjemy w pośpiechu, a osoby z zewnątrz mówią, że jesteśmy wyluzowani, wyciszeni, uśmiechnięci i niezamyśleni.

Coraz więcej w Lublinie też turystów zagranicznych. Ci ze wschodu najczęściej chcą chodzić szlakiem sakralnym. Oprócz Kaplicy podoba im się najbardziej Archikatedra i Dominikanie. Z kolei turystom z zachodu Europy i USA podoba się najbardziej Stare Miasto.

Koty i cebularze

– Inaczej jest z dziećmi. Je Kaplica nudzi, dlatego delikatnie ją odradzam. Na nich przyjdzie jeszcze czas żeby zachwycić się freskami. Dzieciom polecam Muzeum cebularza. Mówiąc o zabytkach trzeba do nich podejść inaczej. Stąd organizuję gry miejskie, podczas których rozszyfrowują jaka data znajduje się na Bramie Grodzkiej, czy ile kotów na kamienicy, w której tworzył Andrzej Kot. To je wciąga. Z zabytków duże wrażenie sprawia na nich jedynie Zakrystia Akustyczna w Archikatedrze, obraz Matejki z racji jego wielkości oraz Wieża Trynitarska z 217 schodkami i przepięknym widokiem z góry. Zawsze są zaskoczone, że Lublin to duże miasto.

Dzieci wolą jednak wycieczki w miejscach współczesnych. Dla najmłodszych olbrzymią frajdą jest wizyta w Aquparku i na Arenie Lublin. Często też zachwycają się trolejbusami, bo nie każdy widział wcześniej "pojazd na szelkach".

Często słyszę, że jesteśmy miastem bajkowym. Mówią, że mieszkańcy Lublina nie są zmanierowani, są naturalni i życzliwi. Nam się wydaje, że żyjemy w pośpiechu, a osoby z zewnątrz mówią, że jesteśmy wyluzowani, wyciszeni, uśmiechnięci i niezamyśleni – mówi Beata Cioczek, która turystów po Lublinie oprowadza od ponad 30 lat

Kiedyś przewodnicy brali udział w zajęciach, na których uczono ich, jak ustrzec się przed złodziejami grasującymi na Starym Mieście i pozbawiających turystów portfeli i aparatów fotograficznych. Każdy spacer po mieście był poprzedzany apelami o pilnowanie własnego majątku.

– Dziś to nie stanowi już problemu. Nawet nocne spacery po mieście, o które prosi wielu gości są w pełni bezpieczne – mówi Beata Cioczek i dodaje: – A Lublin nocą jest piękny. Wrażenie na gościach robią iluminacje na Starym Mieście. Stylizowane latarnie mają magiczny urok. Najpiękniejszy, niemal baśniowy widok, to spojrzenie z rynku na rozgwieżdżone niebo, na którego tle znajduje się Wieża Trynitarska z błyszczącym kogucikiem, czyli to, o czym pięknie pisał Józef Czechowicz.

Nastrojowe miejsca

Standardowa trasa turystyczna po Lublinie rozpoczyna się tam, gdzie może zaparkować autokar, czyli na Placu Zamkowym. Jako pierwsze zwiedza się galerie Muzeum Lubelskiego i Kaplicę Trójcy Świętej.

Czasami, żeby obejrzeć panoramę wchodzą na Basztę. Potem szlak wiedzie na starą dzielnicę żydowską nieistniejącą już ul. Szeroką. Potem Brama Grodzka. Kamieniczki. Plac Po Farze.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama