Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Mieszkańcy skarżą się na odór z chlewni. A właściciel planuje postawić kolejną. "Tu nie da się żyć"

Właściciel chlewni w Worońcu w gminie Biała Podlaska nie daje za wygraną. Chce rozbudować swoją działalność o kolejny obiekt. A mieszkańcy tego popegeerowskiego terenu skarżą się na uciążliwy fetor, który utrudnia im życie.
Mieszkańcy skarżą się na odór z chlewni. A właściciel planuje postawić kolejną. "Tu nie da się żyć"
Mieszkańcy Worońca nie chcą kolejnej chlewni

Autor: E.Burda

– Nie czuje pani? – pyta Mariusz Semeryło radny gminy Biała Podlaska, który mieszka w Worońcu. Od kilkunastu lat w budynkach po byłym PGR działa chlewnia, w której Sławomir Bąk hoduje ponad 5 tys. sztuk świń.

Teraz, chce zwiększyć inwentarz o kolejne 6 tys. tuczników i dodatkowo postawić biogazownię. Już dwa lata temu wystąpił do gminy z wnioskiem o wydanie decyzji środowiskowej, tyle że wówczas wójt wziął pod uwagę skargi mieszkańców i takiej decyzji inwestorowi odmówił. Ale ten odwoływał się zarówno do SKO, jak i kolejnych sądów, a te przyznały rację właścicielowi chlewni.

Ostatecznie, kolejna chlewnia nie może powstać obok tej istniejącej, bo nie zgodził się na to konserwator zabytków. Jest to obszar pod jego jurysdykcją. W związku z tym, inwestor wniosek wycofał, ale zaraz potem złożył kolejny.

– Zmienił on lokalizację tego obiektu, ma być oddalony o ok. 1 kilometr od zabudowań mieszkalnych. Obecnie wydanie decyzji środowiskowej jest na etapie procedowania – przyznaje Waldemar Danieluk kierownik referatu rolnego w urzędzie gminy. Do gminy nie wpłynęły jeszcze opinie sanepidu czy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Mieszkańcy: Chcemy to zablokować

Tymczasem, mieszkańcy Worońca skarżą się na uciążliwość fetoru z chlewni i kolejnego takiego obiektu sobie nie wyobrażają. – Chcemy to zablokować, jak będzie trzeba to wezwiemy telewizję i będziemy strajkować. Bo tutaj nie da się żyć. Nie można okna otworzyć, prania wywiesić, bo wszystko śmierdzi – opowiada sołtys Anna Jóźwiak. –Poza tym, właściciel chlewni ma pola wokół naszych bloków i tam wylewa gnojowicę – dodaje pani Anna. –Dlatego na spacer nie da się wyjść, bo plaga much jest – zauważa Marianna Mroczek, inna z mieszkanek.– Już nas z 14 lat tak truje. Ja dwukrotnie chorowałam onkologicznie. Nie pozwolę żeby odbierano mi prawo do świeżego powietrza. Przecież tu jest cała tablica Mendelejewa w tych toksynach – oburza się pani Marianna.

Gmina rozkłada ręce. – Musimy trzymać się procedury. Wydanie decyzji środowiskowej nie zależy od opinii mieszkańców. Mamy obowiązek ustalić takie warunki produkcji, żeby nie szkodziło to ludziom – podkreśla kierownik Waldemar Danieluk. – Z tego co wiem, marszałek województwa wydał decyzję pozytywną dla inwestycji – zaznacza radny Semeryło.

Faktycznie, marszałek wydał taką opinię 5 czerwca. – Mimo wykazania, że planowana ferma nie będzie oddziaływać na środowisko w sposób ponadnormatywny, istnieje teoretyczna możliwość, że okoliczni mieszkańcy mogą protestować przeciwko realizacji przedmiotowej inwestycji. Wówczas należy pamiętać, że właściwy organ, czyli wójt Gminy Biała Podlaska przy wydawaniu decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach jest obowiązany wziąć pod uwagę wyniki postępowania z udziałem społeczeństwa– odpowiada nam Remigiusz Małecki, rzecznik prasowy marszałka województwa.

– Prawie kilometr odległości powinien mi pozwolić na realizację tej inwestycji, mam taką nadzieję. Zresztą czekam na opinie od RDOŚ – komentuje krótko inwestor Sławomir Bąk. Z kolei, mieszkańcy Worońca zapowiadają, że będą nieugięci i zablokują inwestycję.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama