Biało-Czerwoni spotkają się w 1/2 finału w Lublanie ze Słowenią. Swoją drogą, to będzie już czwarte miasto (po Rotterdamie, Amsterdamie i Apeldoorn), które odwiedzą podczas tych Mistrzostw Europy. Sama podróż na południowy-wschód kontynentu jest dosyć pechowa – Jerzy Mielewski z Polsatu Sport poinformował, że Biało-Czerwoni utknęli w Holandii na lotnisku przez dwudniowy strajk słoweńskich (o ironio!) linii lotniczych. Doszło nawet do tego, że po Polaków przyleci rządowy samolot, który zabierze ich do Lublany.
Premierowi Mateuszowi Morawieckiemu podziękował belgijski szkoleniowiec reprezentacji Polski Vital Heynen. - Mam nadzieję, że będę mógł Panu podarować mój medal za kilka dni... - napisał na Twitterze trener (pisownia oryginalna)
Wracając do sportu, Słoweńcy są autorami jednej z większych niespodzianek na tym turnieju. W ćwierćfinale ograli Rosjan 3:1. Co ciekawe, w przeszłości polscy siatkarze też mieli koszmary po starciach z tym rywalem. Na Mistrzostwach Europy w 2015 roku Słowenia wyeliminowała Polskę w 1/4 finału (2:3), a dwa lata później w barażach o wejście do ćwierćfinału (0:3). Teraz oba zespoły zagrają ze sobą w czwartek o godz. 20.30.
Dzisiaj poznamy pozostałych dwóch półfinalistów turnieju - w ćwierćfinałach Francuzi zagrają z Włochami (godz. 21), a Serbowie z Ukrainą (godz. 20.30).














Komentarze