Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Lubelskie: Tajemniczy mężczyzna wydzwania do chłopców. Ojciec wziął słuchawkę, usłyszał że chodzi o seks oralny

Na co czekacie? Aż jakieś dziecko zgwałci? – pyta matka 10-latka z Chełma nagabywanego przez obcego mężczyznę. Kobieta zarzuca policji i prokuraturze bezczynność.
Lubelskie: Tajemniczy mężczyzna wydzwania do chłopców. Ojciec wziął słuchawkę, usłyszał że chodzi o seks oralny

Przerażona kobieta skontaktowała się z naszą redakcją. Według jej relacji mężczyzna miał wydzwaniać do jej syna i składać mu propozycje seksualne. Zaczęła szukać pomocy, ale – jak twierdzi – policja i prokuratura „mają procedury”.

– Kilka, a nawet kilkanaście telefonów dziennie. Do mojego syna i jego kolegów – opowiada pani Barbara, matka piątoklasisty. – Chłopcy mówią, że niektórzy nawet spotykają się z tym mężczyzną. Nie wiadomo, co wtedy się dzieje.

O tym, że chłopca ktoś nagabuje, rodzice dowiedzieli się przez przypadek. Ojciec 10-latka sprawdził telefon dziecka, bo chciał sprawdzić, czego jego syn szuka w internecie.

– Mąż strasznie się zdenerwował, bo zobaczył, że z jednego numeru są dziesiątki połączeń, niektóre nieodebrane, inne odebrane. Było ich po 10 dziennie – opowiada pani Barbara.

10-latek i jego kolega opowiedzieli rodzicom, że ma 39 lat i dzwoni do wielu chłopaków. Skąd ma ich numery? – Komórkę mojego syna wziął na chwilę 15-latek z półkolonii i wtedy to się wszystko zaczęło – utrzymuje matka chłopca.

Rodzice nagrali rozmowę z mężczyzną. Ojciec chłopca podał się za jego kolegę i zapytał: Po co chcesz się spotkać?

– Wtedy mąż usłyszał, że jego rozmówca proponuje mu seks oralny – mówi Dziennikowi pani Barbara. – Małżonek poszedł na policję. Wrócił po trzech godzinach zeznań. Ale od tego czasu nic się nie wydarzyło.

Po kilku dniach zdenerwowana matka poszła do komendy. – Okazało się, że policjantka, do której trafiła sprawa, jest na szkoleniu. Rozmawiałam z inną. Pytałam, dlaczego nic się nie dzieje, dlaczego ten człowiek nie został zatrzymany. A przecież podaliśmy imię, nazwisko, numer telefonu, a nawet adres. Mieliśmy też nagrania rozmów. Nikt się nimi nie zainteresował – twierdzi pani Barbara.

– Sprawa trafiła do naszej komendy 16 września. Zgłoszenie zostało przyjęte i wszczęliśmy postępowanie – mówi Ewa Czyż, rzecznik chełmskiej policji. – Zostały przeprowadzone czynności i sprawę przekazaliśmy do prokuratury.

– Z prokuratury też nikt się nie odezwał. W końcu sama do nich zadzwoniłam. To było w poniedziałek, 23 września. Powiedziałam: Na co czekacie? Aż ten pan jakieś dziecko zgwałci? Krzywdę komuś zrobi? – opowiada matka chłopca.

– Sprawa trafiła do naszej prokuratury kilka dni temu. Po zapoznaniu się z dokumentami podjąłem decyzję o wszczęciu śledztwa. Ponieważ niezbędne jest przesłuchanie małoletniego, wystąpiliśmy do Sądu Rejonowego w Chełmie o przesłuchanie dziecka – powiedział nam w piątek Lech Wieczerza, prokurator rejonowy w Chełmie. – Rozumiem zniecierpliwienie zgłaszającej, ale obowiązują nas ścisłe procedury.

Prokurator nie zgadza się też z zarzutem, że nie zabezpieczył nagrań rozmów mężczyzny z dziećmi. – O ich istnieniu dowiaduję się od pana redaktora. Niech zgłaszająca jak najszybciej dostarczy je policji – mówi prok. Wieczerza.

Pani Barbara ostrzegła też rodziców uczniów ze szkoły, do której chodzi jej syn.

– Wychowawczyni piątej klasy poinformowała mnie, że rodzic jednego ucznia powiedział na zebraniu, że podczas wakacji do syna dzwonił obcy mężczyzna. Nagrał tę rozmowę i zawiadomił policję o zdarzeniu – mówi Lidia Kowalczuk p.o. dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Chełmie. – Pozostali rodzice nie zgłaszali podobnych spraw.

Jeszcze w piątek, 27 września, mężczyzna dzwonił do dzieci. – Miałam już tego serdecznie dość – opowiada Barbara. – W sobotę jeszcze raz pojechałam na komendę z nagraniami. Zostałam przesłuchana, a w trakcie przesłuchania zadzwonił telefon od tego mężczyzny. Zrobiło się dziwnie, ale potem rozmowę przejął młody aspirant. Policjant poprosił go o adres, a ten spokojnie mu go podał. Wszyscy byliśmy zaskoczeni. Jeszcze tego samego dnia po niego pojechali.

– Mężczyźnie postawiliśmy zarzuty – mówi prokurator Lech Wieczerza. – Zastosowano wobec niego zakaz zbliżania się do małoletniego i dozór policji.

Dlaczego nie został aresztowany? – Przyjęta kwalifikacja czynu na to nie pozwala, dlatego zastosowaliśmy środek wolnościowy – tłumaczy prokurator.

– Jestem zdruzgotana postawą policji i prokuratury. Zamierzam złożyć skargę – komentuje pani Barbara. Boi się, że mężczyzna znów zadzwoni.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama