16 marca Lilia Banaszkiewicz założyła grupę, która dziś liczy już ponad 1 600 członków.
– Wiedziałam, że jest ogromne zapotrzebowanie na maseczki. I że można je szyć samodzielnie. Stwierdziłam, że skoro sama mam maszynę i umiejętności krawieckie, to chociaż w ten sposób pomogę osobom, które w tym momencie narażają swoje zdrowie i życie, żeby ratować nas wszystkich. Zaczęłam szukać grup w naszym rejonie, do których mogłabym się przyłączyć. Ponieważ w tamtym momencie nic nie znalazłam, sama taką założyłam. Społeczność bardzo szybko się rozbudowała. Jestem zachwycona, że tak wiele osób chce pomagać – mówi Lilia Banaszkiewicz.
To najłatwiejsza rzecz
Z grupy korzystają zarówno ci, którzy potrzebują pomocy, m.in. szpitale, przychodnie, domy opieki społecznej, hospicja, jak i oferujący swoją gotowość do działania. Przekazano już ok. 15 tys. maseczek, a zapotrzebowanie na nie wynosi w tym momencie prawie 26 tys. i stale rośnie.
– Najbardziej potrzeba maseczek. Ich szycie to też najłatwiejsza rzecz jaką my, zwykli ludzie możemy robić. Staramy się dopytywać każdą placówkę, która zgłasza się do nas o pomoc, co jeszcze jest potrzebne. W odpowiedzi najczęściej słyszymy, że są to fartuchy, kombinezony, przyłbice czy gogle. W ostatnim czasie, szczególnie ratownicy medyczni, zwracają się z prośbą o kremy do rąk, ponieważ środki dezynfekcyjne mocno wysuszają skórę - dodaje Lilia Banaszkiewicz.
Służby medyczne potrzebują także środków dezynfekujących, mydeł oraz rękawiczek.
Lubie pomagać
Magda na co dzień zajmuje się szyciem ekologicznych produktów do higieny SensiMama. W domu miała więc zapasy materiałów oraz pasmanterii. Pomaga służbom medycznym, szyjąc bawełniane oraz włókninowe maseczki. O problemie braku podstawowych środków ochrony dla pracowników dowiedziała się od swoich klientek; pracownic szpitali.
– Lubię pomagać, dlatego decyzja o rozpoczęciu szycia była dla mnie naturalna. Pracownicy służb medycznych, pracują obecnie w ekstremalnie trudnych warunkach, wiele z tych osób ma rodziny oraz dzieci. Powinni być w pełni zabezpieczeni i spokojni o to, że nie zabraknie im maseczek czy też rękawiczek ochronnych.
Początkowo dołączyła do inicjatyw #polskiekrawcoweszyjadlasluzbmedycznych. Wykonane maseczki dostarczała przez swoje klientki - pielęgniarki. Teraz szyje też w ramach lubelskiej grupy „Pomoc dla służb medycznych”.
– Zdrowie medyków leży w naszym wspólnym interesie. Skala zapotrzebowania na środki ochrony osobistej jest ogromna. Dostarczanie ich powinno się stać priorytetem wagi państwowej. Przy skali rozsiewu wirusa COVID–19 noszenie maseczek jest niezbędne, piszą o tym autorytety świata medycyny. W apelu na czas pandemii wydanym przez dr hab. med Artura Jurszczyna, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego czytamy, że maseczki są niezbędne dla wszystkich, ponieważ ograniczają roznoszenie wirusa na innych, ale też chronią nas samych: zapobiegają dotykaniu własnych ust, czy też nosa. Nieświadomie robimy to nawet kilkadziesiąt razy dziennie - podkreśla Magda.
Rodzina, sąsiadka i koleżanka
Katarzyna o tej ogólnopolskiej akcji dowiedziała się z telewizji. Gdy tylko okazało się, ma ona miejsce również w Lublinie, jej mama - pasjonatka szycia - od razu sięgnęła po maszynę. W pomoc służbom medycznym zaangażowana jest już cała rodzina: Katarzyna wraz z mężem i synem zajmują się odbieraniem i dowożeniem gotowych już maseczek do szpitali. Szybko okazało się, że nie tylko oni pomagają: maseczki szyje też jej sąsiadka i koleżanka. Katarzyna zachęca do tego samego także swoje współpracownice.
– Z filmików na YouTube dowiedziałyśmy się, jak szyć maseczki. Tworzymy je z bawełnianej, domowej pościeli, zostawiamy wkład na filtr. Obecnie kupienie fluzeliny graniczy z cudem, a bawełniane taśmy są bardzo drogie – opowiada Katarzyna.
Jej mamie szycie pomaga uspokoić nerwy. – To pozwala jej zająć głowę, sprawia dużą radość. Z dnia na dzień coraz bardziej się w to wkręca. Od 3 dni udało się jej uszyć 74 maseczki. Chcemy pomóc chociaż w taki sposób. W tych trudnych czasach musimy się mobilizować do wzajemnej pomocy. Ludzie, którzy pracują w szpitalach są na pierwszym froncie. Rozmawiam z koleżankami, które pracują na oddziałach zakaźnych i wiem, jak jest im ciężko. Jedna z nich wyszła do pracy w czwartek, wróciła w piątek popołudniu. Brakuje wszystkiego.
W akcję pomocy służbom medycznym włączyły się również artyści Teatru Muzycznego w Lublinie, Teatr im. J. Osterwy i różne firmy.














Komentarze