- W sobotę rano odebrałem kilka telefonów od rodziny i znajomych, którzy mówią o zbliżającym się zagrożeniu. Bali się - mówi pan Krzysztof, czytelnik który zauważył, że coraz więcej mieszkańców Lubelszczyzny mówi o radioaktywnej chmurze, która ma już przekraczać granice Polski.
Strach przed promieniowaniem rozpoczął się, gdy 4 kwietnia niedaleko Czarnobyla wybuchł pożar. Spłonęło ponad 200 hektarów lasów. Walkę z żywiołem utrudniał porywisty wiatr. Sytuacja była tak poważna, że zdecydowano o wycięciu drzew, tworząc pasy ochronne wokół samej elektrowni atomowej oraz zbiorników, w których przechowywane jest zużyte, radioaktywne paliwo.
Do katastrofy elektrowni jądrowej w Czarnobylu doszło 26 kwietnia 1986 roku. Wybuchł czwarty reaktor siłowy, co doprowadziło do skażenia terenów na Ukrainie i Białorusi. Zagrożone substancjami radioaktywnymi zostały też inne państwa Europy, w tym Polska.
- Ludzie nie wiedzą, czy teraz nie grozi nam podobne zagrożenie - zauważa pan Krzysztof.
- Państwowa Agencja Atomistyki, w związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej, nieprawdziwymi informacjami na temat rzekomego wystąpienia skażenia promieniotwórczego na terenie Polski, stanowczo zaprzecza tego rodzaju informacjom - odpowiada w oficjalnym komunikacie Agencja.
PAA informuje, że sytuacja radiacyjna na terenie Polski "pozostaje w normie. Nie występuje zagrożenie dla zdrowia i życia ludności".
Głos w sprawie zabrało też Miasto Lublin/













Komentarze