List Towarzystwa Jana Karskiego jest dla nas znakiem, że nie jesteśmy osamotnieni w walce o promocję ludzi, którzy żyją na marginesie społeczno-cywilizacyjnym - odpowiada o. Tomasz Grabiec.
Patryk Małecki
11.02.2014 13:30
Trzy dni temu pisaliśmy na naszych łamach o wsparciu udzielonym polskim misjonarzom-kapucynom w Republice Środkowoafrykańskiej przez Towarzystwo Jana Karskiego.
W swym liście do o. Tomasza Grabca, dyrektora Sekretariatu Misyjnego tego zgromadzenia można było przeczytać, iż Towarzystwo wyraża podziw dla decyzji o pozostaniu ze śmiertelnie zagrożonymi wiernymi i innymi szukającymi ocalenia ludźmi, mimo kolejnych ofert ewakuacji składanych misjonarzom przez MSZ.
Uczyniona też została analogia dla poświęcenia kapucynów innym do misji Jana Karskiego z czasu II wojny, kiedy chciał powstrzymać zbrodnię Holocaustu.
Z Krakowa nadeszła odpowiedź:
"Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za Państwa list, który jest dla nas znakiem, że nie jesteśmy osamotnieni w walce o promocję ludzi, którzy żyją na marginesie społeczno-cywilizacyjnym.Jednocześnie pragnę zapewnić, że nasi czcigodni misjonarze dzielnie służą Kościołowi misyjnemu, nie tylko narażając swoje życie, ale też dając przykład tym wszystkim, którzy cenią sobie miłość, wierność i dobre postawy społeczne.
Z poważaniem, o. Tomasz Grabiec”.
Jak się dowiadujemy, polscy kapucyni zamierzają kontynuować swoją misję. Pozostaje pytanie, co zrobiono dla jej ochrony i ludzi, którzy w misjonarzach widzą swój jedyny ratunek.
Również - czym konkretnie zajmuje się nasz 50-osobowy kontyngent wysłany do Republiki Środkowoafrykańskiej, komu podlega i w jaki sposób służy to Polsce i jej obywatelom.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze