W składzie beniaminka z Łomaz zanosi się na spore zmiany
Najbardziej szczęśliwym człowiekiem w Niwie Łomazy jest jej szkoleniowiec Marcin Pytanowski. Jesienią, po zakończeniu piłkarskiej kariery, trener zajął się pracą z drużyną, a już na wiosnę, w debiucie na ławce, świętował pierwszy sukces w postaci awansu do klasy okręgowej.
- 11.08.2013 22:46
Niwa Łomazy wraca na zaplecze czwartej ligi po czterech latach nieobecności. Wiosną 2009 roku drużyna, po dwóch sezonach wy-stępów w bialskiej \"okręgówce”, zajęła przedostatnie, trzynaste, miejsce i spadła do klasy A. Rok wcześniej ekipa z Łomaz uplasowała się na jedenastej pozycji.
Tegoroczny awans jest już trzecim w 28-letniej historii klubu. Po raz pierwszy Niwa weszła do ligi okręgowej w 1992 roku. Zagrała w niej tylko sezon. Wszyscy chcą, aby trzecie podejście trwało dłużej niż rok, czy dwa.
Sportowy sukces był możliwy dzięki konsekwencji w grze i szerokiej kadrze. – Były mecze, w których kilu zawodnikom, którzy w tygodniu trenowali, musiałem powiedzieć przed meczem, że zobaczą go jedynie z trybun. Tak wielu chętnych było do gry, a tymczasem w protokole miałem miejsce tylko dla 18 nazwisk – tłumaczy trener Niwy Marcin Patynowski.
– Ważna była także zmiana taktyki. Z gry z ostatnim stoperem przeszliśmy na ustawienie 4-4-2.
Niwa była jedną z dwóch drużyn, która w bialskiej klasie A straciła najmniej bramek. W 26 spotkaniach beniaminek dał sobie strzelić 27 goli, przy 60 zdobytych. Lepsi pod tym względem byli tylko piłkarze mistrza klasy A Huraganu Międzyrzec Podlaski (24 bramki stracone). Podopieczni trenera Pytanowskiego wygrali 18 spotkań, jedno zremisowali i siedem przegrali. Tym samym uzbierali 55 punktów.
Wraz z sukcesem w lidze przyszedł również dobry wynik w rozgrywkach Pucharu Polski na szczeblu okręgu. – Odpadliśmy dopiero w ćwierćfinale, po porażce z rezerwami Podlasia Biała Podlaska. Dosyć długo prowadziliśmy 1:0, ale przegraliśmy 1:3, tracąc dwa gole w końcówce meczu – wspomina trener. – To było najlepsze dotychczasowe osiągnięcie.
W kadrze Niwy zanosi się na spore zmiany. – Największym problemem będzie strata młodzieżowców – ubolewa szkoleniowiec. – Na studia do Częstochowy wyjeżdża lewy pomocnik Mateusz Bańkowski. Jego brat Paweł znalazł pracę. Z kolei po złamaniu ręki w meczu ligowym z Orłem Czemierniki jest nasz bramkarz Marcin Jarzębski. Za granicę wyjechali napastnik Damian Kucio i prawy pomocnik Łukasz Bańkowski – wylicza.
Nowym bramkarzem będzie Jarosław Olichwirowicz, który ostatnio był zawodnikiem Lutni Piszczac. Do kadry włączony został także zdolny junior boczny pomocnik Jacek Oleszczuk.
Wyniki okresu przygotowawczego: 3 miejsce w Memoriale im. Mariana Kapysia w Piszczacu * Lutnia Piszczac – Niwa 3:3 * Niwa – Janovia Janów Podlaski 6:3 * Niwa (juniorzy) – Niwa (seniorzy) 1:5.
Szkoleniowiec ŁKS Paweł Sych: liczymy na powtórkę z jesieni
Pierwsza runda poprzedniego sezonu była dla drużyny z Łazów bardzo udana. ŁKS został mistrzem na półmetku. – Chcemy, aby sytuacja powtórzyła się. Dobra pierwsza część rozgrywek, to spokojna wiosna – przekonuje trener Paweł Sych.
Jego podopieczni szli jak burza. – Wygraliśmy kolejne osiem spotkań – wspomina szkoleniowiec.
– Zastopowała nas dopiero drużyna GLKS Rokito, z którą przegraliśmy 1:3. Na koniec zajęliśmy trzecie miejsce. Jakie są szanse na powtórkę? W okresie przygotowawczym drużyna raczej nie zachwyca. W pierwszym meczu kontrolnym ŁKS przegrał wysoko na wyjeździe z Huraganem Międzyrzec Podlaski 3:6. Bramki zdobyli Piotr Safiański, junior Patryk Domański z karnego oraz Radosław Izdebski.
– Pojechaliśmy zaledwie w czternastu, w tym aż czterech juniorów. Walczyliśmy przy 35 stopniowym upale, w pełnym wymiarze czasowym. Huragan miał do gry 25 zawodników – mówi Sych.
W kolejnym sparingu ŁKS zmierzył się z juniorami Orląt Łuków. – Też przegraliśmy, tym razem 5:7 – dodaje szkoleniowiec.
– Te wyniki nie przerażają nas. To tylko gry kontrolne. Na razie nie ma powodów do obaw. Mamy jeszcze czas na zgranie oraz dojście do pełni formy.
Jesienią w ŁKS nie zagra Michał Purzycki. Pomocnik wybrał ofertę Unii Krzywda, beniaminka czwartej ligi. – Będzie nam go brakować. Na razie jest to wypożyczenie tylko na pierwszą rundę. Jeśli będzie mu dobrze szło, niewykluczone, że zostanie także na wiosnę. Zawsze lepiej grać w czwartej lidze, niż w klasie okręgowej – tłumaczy szkoleniowiec.
Pyrzycki, choć zazwyczaj występował w drugiej linii, potrafił wpisać się na listę strzelców. Jego rolę strzelca ma przejąć Tomasz Krukow. Doświadczony napastnik Dwernickiego Stoczek Łukowski przeprowadził się z prywatnym biznesem do Łukowa i bliżej mu będzie na zajęcia do Łazów niż do Stoczka.
– Tomek już kiedyś grał w naszym zespole – sięga pamięcią trener. – Jego przyjście będzie wzmocnieniem siły ofensywnej.
W Łazach dają też szanse zdolnym wychowankom. Z pierwszą drużyną trenują pomocnicy Patryk Domański i Arkadiusz Zabielski. Pierwszy zaliczył już trafienie w sparingu z Huraganem.
Szansę gry w bramce ŁKS otrzymywał będzie również junior Karol Wereszczyński. – W miarę potrzeby, jeśli Bartek Szaniawski nie będzie mógł grać, Karol zapewne będzie miał okazję do zaprezentowania swoich umiejętności – zapewnia trener, mający w karierze występy między słupkami.
Reklama













Komentarze