Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Tak się kończy wypalanie traw. "Nie wiem czy maluchy przeżyją"

Strażacy niosą ratunek nie tylko ludziom, ale i zwierzętom. Do trzech tego typu interwencji doszło ostatnio w województwie lubelskim.
Tak się kończy wypalanie traw. "Nie wiem czy maluchy przeżyją"

W czwartek około godz. 16.40 lubartowscy strażacy zostali zaalarmowani o psie, który wpadł do studni znajdującej się na posesji przy ul. Lipowej w Lubartowie. Pies znajdował się w wyschniętej studni na głębokości około 15 metrów. Zwierzę żyło i reagowało na nawoływania ludzi.

Na miejsce przyjechała Specjalistyczna Grupę Ratownictwa Wysokościowego z Lublina. Jeden z ratowników został opuszczony do studni. Pieska ewakuowano i przekazano właścicielowi, który zabrał go do weterynarza.

Dwa dni wcześniej, we wtorek strażacy z OSP Krzywe (gm. Łopiennik Górny), brali udział w akcji ratowania koziołka sarny, który utknął w bagnistym stawie w miejscowości Żulin. Przy użyciu desek przekładanych na przemian tworząc prowizoryczne bezpieczne dojście do zwierzęcia jeden ze strażaków zabezpieczony linką asekuracyjną dotarł i uwolnił zwierzę. Koziołek został wyciągnięty na brzeg i przeniesiony w bezpieczne miejsce.

Koziołek następnie trafił do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Skrzynicach Drugich pod Lublinem. Tam otrzymał pomoc. „Chłopak był mocno zmęczony ale na szczęście po kilku kroplówkach szybko stanął na nogi. Po południu następnego dnia zjadł trochę marchewki i zaczął już mocno dokazywać. Nie było sensu dłużej trzymać go w niewoli” – relacjonują pracownicy ośrodka.

Ośrodek przytacza trzecią historię, w której na pomoc zwierzętom ruszyli strażacy. W piątek do ośrodka trafiły dwie małe sarenki, które strażacy z OSP Brzeziny (gm. Kraśniczyn) uratowali z pożaru traw w Brzezinach, spowodowanego podpaleniem. Jak relacjonują pracownicy schroniska, zwierzaki mają dopiero kilka dni i doznały bardzo poważnych obrażeń. Jedno ze zwierząt ma spalone futerko, zwęglone uszy, poparzone drogi oddechowe. Drugi ma poparzone uszy i pyszczek.

„Nie wiem czy maluchy przeżyją. Wypiły troszkę mleczka ale... każde dotknięcie do pyszczka sprawia im ogromny ból. Będziemy oczywiście walczyć o nie z całych sił. Pomyślcie... ile takich zwierzaków, dzieci, piskląt, małych jeży... ile ginie ich w męczarniach przez kretynizm i brak mózgu części społeczeństwa” – piszą pracownicy schroniska.

>>> POMOC dla Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Skrzynicach Drugich

Konto Ośrodka: BGŻ BNP PARIBAS 09 1600 1462 1830 5285 5000 0001, tytułem - darowizna dla zwierząt

Można również przekazać 1% podatku, KRS: 0000684433 lub przekazać karmę, darowiznę rzeczową.

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama