\"Big TV” to trzeci album londyńskiego trio uwielbianego w Polsce od debiutu \"To lose my life” w 2009 roku. Coś czuję, że teraz tych fanów przybędzie jeszcze więcej.
Paweł Buczkowski
03.09.2013 11:24
Na Big TV” Harry McVeigh śpiewa o trudnej miłości, zemstach z powodu złamania serca ("Getting even”), rozstaniach ("Change”) i powrotach "Be your man” i o tym jak trudno go pokochać, bo jest zmienny w uczuciach ("Tricky to love”). Cóż, White Lies nadal pozycjonują się na nieszczęśliwie zakochane nastolatki.
Między tymi bardzo romantycznymi piosenkami poznajemy historię dziewczyny emigrującej ze wsi do dużego miasta (ale mogłaby być także emigrantką z Europy Wschodniej przybywającą np. do Londynu), samotnej i szukającej pracy, śpiącej w tym symbolicznym pokoiku, ale z wielkim telewizorem ("Big TV”), oraz wspinającej się po szczeblach kariery ("Goldmine”). Jest też upomnienie, żeby mimo to, nie zapominać o swoich korzeniach ("Mother tongue”).
Znaczniej mniej na "Big TV” problemów egzystencjalnych. Zespół już pogodził się ze śmiercią i wątpliwościami wyrażanymi choćby w "Death” z pierwszej płyty?
Muzycznie pozostajemy w tym samym klimacie trochę mrocznych, trochę post-punkowych, ale chyba jednak bardziej melodyjnych lat 80-tych. Jest nawet jeszcze bardziej chwytliwie niż na poprzednich albumach. "There goes our love again” będziecie nucić już po drugim przesłuchaniu.
White Lies - koncerty w Polsce
Charles Cave, basista i autor tekstów piosenek, przyznał w jednym z wywiadów, że razem z Harry\'m McVeigh chcieli zrobić świetną płytę pop, która odniesie sukces komercyjny. Cóż, udało się. Na polskich koncertach w Poznaniu (19 listopada w Międzynarodowych Targach Poznańskich) i Warszawie (20 listopada w Stodole) wróżę komplety publiczności.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze