Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Miłosz Bachonko pokazał całej Polsce, że ma talent. "Nigdy nie oglądało mnie tak wiele osób"

Miłosz Bachonko ma 12 lat a za sobą m.in. koncert w Carnegie Hall w Nowym Jorku. Oprócz tego tysiące planów na przyszłość i 300 tys. zł, które zdobył za wirtuozerskie umiejętności.
Miłosz Bachonko pokazał całej Polsce, że ma talent. "Nigdy nie oglądało mnie tak wiele osób"
Miłosz Bachonko i prowadzący: Marcin Prokop i Michał Kempa

Autor: Mirosław Sosnowski/TVN

O Miłoszu po raz pierwszy napisaliśmy rok temu. W 2020 roku chłopiec zdobył Grand Prix w ramach International Music Talent Competition, a częścią nagrody był jego koncert w najbardziej prestiżowej sali koncertowej na świecie: Carnegie Hall w Nowym Jorku.

Osiągnięciem zaskoczeni byli bardziej dziennikarze, niż sam młody wirtuoz. Już wtedy był on zdobywcą dwudziestu czołowych miejsc oraz nagród Grand Prix w konkursach oraz festiwalach akordeonowych w Polsce i za granicą, między innymi Art-Duo Music Festival w Pradze, Czech Online Accordion Competition w Ostravie; Accordion Players „Concord of Sounds” na Łotwie.

Na swoim koncie miał też ponad 50 koncertów solowych na scenach ogólnopolskich oraz międzynarodowych.

Muzyczna rodzina

– Mój tata gra na akordeonie. To on zaraził mnie pasją do tego instrumentu – zdradzał wtedy Miłosz dodając, że zaczął grać gdy miał 5 lat. Chłopiec wywodzi się z muzycznej rodziny. Jego tata jest akordeonistą, producentem muzycznym i prowadzi zespół Rokiczanka. Mama, absolwenta szkoły muzycznej, pracuje jako lekarz. Dwie siostry uczą się w klasie fortepianu.

To musiało dać efekt.

Od sześciu już lat Miłosz także komponuje i prezentuje swoje kompozycje także występując z towarzyszeniem muzyków symfonicznych. Uczy się też w Szkole Muzycznej I i II st. im. Lutosławskiego w Lublinie w klasie akordeonu u prof. dr hab. Elwiry Śliwkiewicz-Cisak. W każdej rozmowie podkreśla, jak ważna to dla niego osoba, bo przygotowuje go do wszelkich konkursów i festiwali.

Złoty przycisk

Szersza publiczność poznała Miłosza, gdy zgłosił się do zakończonej właśnie edycji telewizyjnego show „Mam Talent”.
W programie eliminacyjnym nie miał żadnych problemów, aby przejść dalej, bo jeden z prowadzących wcisnął złoty przycisk. To oznaczało, że Miłosz już na etapie castingu nie odpadł i mógł wystąpić w programie na żywo.

– Od dłuższego już czasu krążył mi po głowie udział w „Mam talent”. To nie była spontaniczna decyzja. Od czasu do czasu oglądałem poszczególne odcinki i bardzo mi się podobało. Miałem trochę wątpliwości, ale stwierdziłem, że chcę wziąć udział nie po to, żeby walczyć i myśleć o wygranej, ale móc się pokazać publiczności – opowiadał nam wtedy i dodawał, że nie spodziewał się, że jego gra spodoba się tak bardzo.

Spodobało się tak bardzo, że w niedzielnym finale chłopiec zwyciężył zdobywając ponad 300 tys. głosów.

Trochę tych emocji było

– To było niesamowita przygoda, którą będę wspominał do końca życia – opowiada nam Miłosz wracając z Warszawy. 

Zostali tam z tatą dłużej, bo po programie posypały się propozycje wywiadów.

– Na ten ostatni występ jechałem żeby dać z siebie wszystko. Chciałem też pokazać coś innego niż w półfinale, dlatego bardzo się cieszę że udało mi się to, ale też że udało mi zagrać z Orkiestrą Teatru Muzycznego w Lublinie. O zwycięstwie nie myślałem. Byłem już bardzo szczęśliwy, że udało mi się znaleźć w gronie finalistów.

• Wcześniej mówiłeś, że stres cię motywuje. Jak było tym razem?

– Trema była jak zawsze. Może była trochę silniejsza, bo nigdy nie oglądało mnie tak wiele osób. Chciałem zaprezentować się z jak najlepszej strony. Także trochę tych emocji było. Najwięcej nerwów było podczas zliczania głosów i potem kiedy stałem już z finalistami na scenie. Każdemu wtedy towarzyszyły ogromne emocje.

• Kiedy opadły?

– Zastąpiła je radość. Potem, kiedy włączyłem telefon, miałem bardzo dużo wiadomości i gratulacji. To było bardzo miłe. Miłe są też wywiady. Staram się podczas nich przekazać jak najwięcej o muzyce akordeonowej. To moja pasja i staram się ją przekazać innym.

• Masz już plany na wykorzystanie nagrody?

– Nie zastanawiałem się nad tym. Na pewno w przyszłości te pieniądze mogą mi pomóc w realizacji jakichś planów. Teraz myślę o przyszłości. Mam nadzieję, że będę wciąż dużo koncertował.

• Interesujesz się piłką i do niedawna byłeś napastnikiem w drużynie Sokół Konopnica. Masz na to jeszcze czas?

– Akordeon jest dla mnie teraz najważniejszy. Piłka to moje hobby. W drużynie już nie gram, bo nie miałbym czasu na naukę, korepetycje i ćwiczenia. Ale ciągle bardzo lubię grać z kolegami w piłkę. Mam takie marzenie, że mógłbym zagrać kiedyś na akordeonie na otwarciu mundialu. Zresztą oglądam teraz mistrzostwa i kibicuję.

• Kto wygra?

­– Kibicuję Polsce, Chorwacji i Portugalii. Myślę, że wygra jednak Brazylia.

Drugie miejsce w wielkim finale 14. edycji „Mam Talent!” zajął Paweł Haczkur. Tańcem na drążku pionowym, czyli pole dance zajmuje się od marca 2017 roku, czyli już ponad 5 lat. W finale wzruszył widzów swoim emocjonalnym występem z mocnym przekazem, aby zawsze wierzyć w siebie. Trzecie miejsce na podium programu zajęła 7-letnia tancerka Martyna Stawowy.

W wielkim finale programu swoimi występami zachwycali również: Waldek Kukurowski, Jadwiga Krowiak i Sara Kreis, Laura Florentyna Dziąba, Daria Umańska, Teatr Sztuka Ciała, Paula Biskup oraz Vanessa Kujawiak.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama