Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Amatorzy z Krzywdy nie przejmują się porażkami

W Krzywdzie nie robią tragedii z kiepskich wyników Unii. W tym klubie wszyscy piłkarze to stuprocentowi amatorzy. Pieniądze za grę dostają od święta, jak znajdzie się jakiś sponsor. Na chleb zarabiają jeżdżąc TiR-ami, albo za granicę.
Po ośmiu kolejkach rundy jesiennej Unia Krzywda zajmuje dopiero czternaste miejsce w tabeli i jest wśród głównych kandydatów do spadku z IV ligi. Zespół wygrał tylko jeden mecz, raz zremisował i aż sześć razy schodził z boiska pokonany. – Nasza pozycja jest adekwatna do sytuacji kadrowej i tego co się dzieje w klubie – przyznaje otwarcie Zbigniew Lamek, trener Unii. – Jesteśmy amatorami. Zawodnicy nie mają czasu na treningi w ciągu tygodnia, bo pracują. Wiadomo, praca jest najważniejsza. Ostatnio trzech znowu wyjechało za chlebem za granicę. Tylko w piątki na zajęciach jest parę osób, ale i to nie zawsze. Kilku chłopaków jeździ TiR-ami i albo zjadą z trasy, albo nie. To dlatego w Krzywdzie podchodzą ze spokojem do swojej sytuacji. Wierzą też, że zła karta wkrótce się odwróci. Być może nastąpi to już w sobotę, w meczu z aktualnym liderem tabeli Górnikiem II Łęczna. Głównym atutem Unii będzie jej boisko i doping kibiców. Choć nie tylko. – Za zwycięstwo w tym meczu prezes obiecał chłopakom jakieś premie. O kwocie nie mówił, ale raczej chodzi o symboliczne pieniądze. Może ze 100 zł na głowę wyjdzie. Nie mamy sponsorów, dlatego w drużynie nie ma stałych wynagrodzeń za mecze. Tylko paru chłopakom zwracamy za dojazdy. Premie są u nas okazjonalnie, jak się od czasu do czasu trafi jakiś sponsor, który sypnie groszem – opowiada Lamek. Piłkarze Unii podchodzą do swoich występów w IV lidze jak do ciekawej przygody. – Mierzymy siły na zamiary. Cieszy na to, że możemy się sprawdzić w lidze, gdzie na boisku jest wyższa kultura gry niż w „okręgówce”, a i organizacja meczów lepsza. My się tu po prostu bawimy w piłkę, a przy okazji uczymy. Liczymy się ze spadkiem dlatego chcemy ten czas wykorzystać na szkolenie młodzieży i ogrywanie jej – tłumaczy Lamek. Być może Unia miałaby lepsze wyniki gdyby nie absencja kontuzjowanego Michała Łukasika. – To nasz najlepszy zawodnik. Jego obecność na boisku daje niezłego powera drużynie. Mam nadzieję, że niedługo wróci i pomoże nam. Parę meczów przegraliśmy za wysoko, tak jak ostatni w Niedrzwicy. Mieliśmy karnego i sytuację sam na sam a nie wykorzystaliśmy ich, więc skończyło się na 0:4. No cóż, walczymy dalej – kończy trener Lamek. ODROBIĄ ZALEGŁOŚCI Jutro o godz. 16 odbędzie się zaległe spotkanie 6. kolejki pomiędzy Hetmanem Żółkiewka a Lutnią Piszczac. Jeśli gospodarze wygrają to powrócą na fotel lidera spychając rezerwy Górnika na drugie miejsce. W pierwotnym terminie (8 września) mecz został odwołany ze względy na śmierć wieloletniego prezesa Lutnii Krzysztofa Dawidziuka.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama