– Rozwój technologii, wzrost świadomości ekologicznej oraz wsparcie finansowe z budżetu państwa i Unii Europejskiej sprzyjają przyspieszeniu transformacji transportu miejskiego – mówił w kwietniu prezydent Krzysztof Żuk. – Przyszłość komunikacji miejskiej oparta jest na technologii wodorowej, bo łączy w sobie ekologię i użyteczność. Chcemy być w czołówce miast w Polsce, w których autobusy zasilane wodorem będą obsługiwały linie komunikacji miejskiej – dodawał.
Póki co najbliższa przyszłość naszej komunikacji miejskiej nie będzie opierała się na wodorze.
Zakup autobusów od firmy Arthur Bus został w całości sfinansowany ze środków z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To kwota blisko 64 mln złotych. Czy te pieniądze przepadną? Tego nie wiadomo, ale z całą pewnością w najbliższym czasie autobusów na wodór od firmy Arthur Bus nie zobaczymy. W hali produkcyjnej przy ul. Frezerów nie dzieje się nic. Pracownicy odchodzą, brakuje części. Ponoć załoga zdołała złożyć szkielet pierwszego i jedynego jak do tej pory autobusu. To wszystko.
Pracownicy firmy od pewnego czasu alarmowali, że nie zanosi się na realizacje zamówienia MPK – prędzej na bankructwo Arthur Bus. Kłopoty finansowe spółki były tajemnicą poliszynela. W internecie bez większego trudu można było znaleźć negatywne komentarze na temat tego pracodawcy.
– Aktualnie zwolnili się głowni technologowie – napisał jeden z zatrudnionych w firmie w sierpniu. – Ktoś wierzy w to, że dostaniemy w najbliższym czasie zaległe wypłaty? Czy tylko mydlimy sobie oczy? – to z kolei wpis z listopada.
Dziś na forum GoWork przypięty wisi następujący post:
W związku z zaistniałą sytuacją zapraszam do składania anonimowych informacji na maila [email protected] o wszelkich nadużyciach, nieprawidłowościach i przestępstwach jakie miały miejsce podczas waszej pracy w Arthur Bus Sp. z o.o., przygotowywany jest pozew zbiorowy wierzycieli przeciwko zarządowi jak i właścicielom, którzy oszukali i dokonali malwersacji na wielką skalę. Gwarantujemy anonimowość - wystarczy przekazanie informacji, którą zweryfikujemy własnymi kanałami. Pozdrawiam wszystkich umoczonych i zachęcam do wspólnej walki zaległe wypłaty i o sprawiedliwość. Zespół Zorganizowanej Grupy Wierzycieli.
Na brak płynności finansowej firmy Arthur Bus wskazywały również raporty finansowe spółki. Wynika z nich, że w latach 2023-2024 strata netto zwiększyła się z 6,6 mln do 19 mln zł. Zarząd planował pokryć stratę zyskami z lat przyszłych. Liczył na wzrost rynku i w efekcie rosnące obroty. Nie udało się.
Co teraz? Miasto najwyraźniej jeszcze nie wie.
– Czekamy na potwierdzenie tych informacji bezpośrednio od spółki Arthur Bus. Ogłoszenie upadłości firmy to decyzja sądu, na którą jako samorząd nie mamy wpływu, jednak w oczywisty sposób wpływa ona na trwający proces zakupu 20 autobusów wodorowych. Pozostajemy również w stałym kontakcie z naszym miejskim przewoźnikiem i przeprowadzamy analizą możliwych scenariuszy dalszego działania – informuje Justyna Góźdź, rzecznika prasowa prezydenta miasta.
– Na ten moment nie otrzymaliśmy w tym temacie żadnej oficjalnej informacji od spółki Arthur Bus, ale w ostatnim czasie docierały do nas pewne niepokojące sygnały – mówi z kolei Weronika Opasiak, rzeczniczka lubelskiego MPK.
Do sprawy odniósł się też wiceprezydent Tomasz Fulara. – Chcemy znaleźć takie wyjście, które pozwoli nam skorzystać z dofinansowania i zrealizować zakup pojazdów. – Jesteśmy w kontakcie z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska, który jest instytucją wdrażającą. Za ich zgodą możemy wprowadzać określone procedury. To wszystko jest teraz kwestią decyzji sądu – mówił na konferencji prasowej w lubelskim Ratuszu.
Spółka Arthur Bus z siedzibą we Wrocławiu w całości jest własnością bawarskiego przedsiębiorstwa o łudząco podobnej nazwie – Arthur Bus GmbH. I nie jest tak, że firma od początku nie miała zamiaru produkować autobusów. Po Świdniku jeżdżą trzy autobusy wodorowe, zakupione za 12 mln złotych. Dwie trzecie tej kwoty finansował NFOŚiGW.
– Wniosek o upadłość spółki został złożony, ale dopóki nie ma decyzji, reagujemy na bieżąco. Nie można też zakładać, że spółka na pewno nie przetrwa. Przypomnę przykład Autosana, który będąc w upadłości prowadził działalność i realizował kontrakty. Nie można jeszcze ostatecznie przesądzić, że w tym wypadku będzie inaczej – powiedział Fulara.
Czy w mieście faktycznie wierzą, że firma Arthur Bus jest w stanie nomen omen dowieźć kontrakt? Nie wierzą w to już sami pracownicy. Jeden z nich opowiada, że załoga nie otrzymała pensji za październik, mimo wcześniejszych zapowiedzi, że przelew z Niemiec jest w drodze. W hali przy ul. Frezerów nikt już nie pracuje. Wszyscy wylądowali na postojowym. Prawdopodobnie niebawem ostatni zgasi światło, a syndyk zajmie pozostałe mienie. O ile będzie miał co, bo ponoć szefostwo spółki wywozi z hali dobytek.













Komentarze