Reklama
Mimo że 1 października Prezydium ZW PSL w Lublinie sprzeciwiło się koalicji SLD-UP, to na szczeblu centralnym doszło do jej stworzenia. A w regionie - jak wynika z naszych ustaleń - politycy lewicy i ludowcy szybko podjęli rozmowy i ustalają szczegóły przyszłej współpracy. Skąd taka odmiana? Tym bardziej zaskakująca, że przed wyborami nowy sojusz tych ugrupowań wydawał się mało prawdopodobny, zwłaszcza gdy przywoływano niedobre doświadczenia ludowo-lewicowej koalicji w Sejmiku Wojewódzkim.
Cóż, polityka to także umiejętność dostosowywania się do sytuacji, a ta - po wyborach - nieco się pogmatwała. Chciałbym wierzyć, że to również umiejętność uczenia się na błędach, których w nowym układzie już się nie popełni.
Nie chciałbym natomiast, by polityka była przede wszystkim sztuką dzielenia stołków, a tych jest przecież do objęcia niemało. Do posad w administracji wojewódzkiej dochodzą przecież wolne miejsca w samorządzie województwa,
a także te w spółkach skarbu państwa, gdzie o obsadzie stanowisk decyduje wojewoda.
\"Stołkową” sztukę ćwiczyliśmy na Lubelszczyźnie w ostatnim dziesięcioleciu parokrotnie, w wykonaniu całkiem różnych partii, i wolelibyśmy powtórki nie oglądać. Co oczywiście nie oznacza, że nie trzeba regionowi nowych ludzi. Trzeba, i to bardzo, ale właśnie nowych i kompetentnych. Widzących więcej niż własny gabinet i auto
z szoferem.•
Reklama













Komentarze