Pani Anna Wypuszczana od ponad 30 lat przygotowuje posiłki w kuchni Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. – Dziś świąteczny posiłek będziemy wydawać w kilku turach. Przygotowaliśmy go – tak myślę – dla około 350 osób – powiedziała nam wolontariuszka. Na stole, jak zwykle, są sałatka warzywna, śledzie, bigos, czyli potrawy z tradycyjnego wigilijnego menu.
– Pewnie gdzieś z nieba spogląda na nas z uśmiechem ksiądz Jan Mazur, założyciel Bractwa, ale jednak żal tych osób, które z dzisiejszego zaproszenia na wigilijny posiłek nie skorzystały.
Gdy pierwsza tura smakowała wigilijny posiłek, a wokół unosił się apetyczny zapach potraw, inni stali w kolejce po świąteczne paczki żywnościowe. Każda o wartości około 100 złotych.
– Po raz pierwszy w życiu przyszedłem po paczkę. Na pewno przyda się na święta, bo życie dość boleśnie mnie doświadczyło. Oczekuję na zabieg chirurgiczny, ale sam staram się pomagać ludziom jako wolontariusz – powiedział nam mężczyzna w średnim wieku stojący w kolejce do punktu wydawania paczek. – Te paczki są dla nas niezwykle ważne – dodał kolejny.
Przygotowanie 400 paczek to ogromne wyzwanie dla Bractwa. Każda z nich to koszt około 100 złotych. Każdy może pomóc, dokładając swoją cegiełkę. Szczegóły można znaleźć pod adresem: https://zrzutka.pl/xj2vfj
Wigilijny posiłek w Bractwie rozpoczęła wspólna modlitwa, którą poprowadził biskup pomocniczy archidiecezji lubelskiej Jan Wróbel.
– Myślę, że wierni znajdują tutaj jakby dom rodzinny, mają oparcie. Wigilię mogą przeżyć dzięki braciom Brata Alberta, świętego Brata Alberta. Część z nich, a jeszcze o wiele większa grupa – albo równie liczna – doświadcza dziś wspólnoty także w Caritasie – powiedział biskup Jan Wróbel. – Tego uczy sam Pan Jezus, kiedy wylicza kryteria sądu ostatecznego: „Byłem głodny, daliście mi jeść. Byłem spragniony, daliście mi pić. Byłem nagi, przyodzialiście mnie. Byłem samotny, odwiedziliście mnie. Byłem w więzieniu, przyszliście do mnie”. Ewangelia ma praktyczny wymiar i rzeczywiście oddziałuje na nasze społeczeństwo, przemawiając do serc ludzi, którzy się angażują – zakończył.
Jak co roku potrzebujący spotykają się przy ulicy Zielonej w Lublinie. Po parkingu roznosił się zapach barszczu i czuć było atmosferę świątecznego dobra.


















Komentarze