Nie wypuścili go ze stacji, dopóki nie zatankował. "Pracownicy jeszcze się uczą"
Pracownik stacji paliw przy supermarkecie Auchan w Lublinie nie chciał wypuścić klienta, który wjechał tam przez przypadek. - Musiałem zatankować, dopiero wtedy mogłem wyjechać - skarży się kierowca, który poinformował nas o sprawie.
- 05.04.2014 20:00

Nasz Czytelnik w czwartek odwiedził nowe lubelskie centrum handlowe Felicity.
- Byłem tam pierwszy raz i zabłądziłem. Przez przypadek wjechałem na stację paliw położoną przy sklepie Auchan. Miałem paliwo i nie potrzebowałem tankować, więc chciałem po prostu stamtąd wyjechać - opisuje nasz Czytelnik.
Aby to zrobić, obsługa stacji musi podnieść szlaban przy bramce wyjazdowej, gdzie płaci się za paliwo. Według relacji naszego Czytelnika, pracownica nie chciała jednak podnieść szlabanu.
- Powiedziała, że jeśli to zrobi, to straci pracę. Kazała mi się cofnąć i wyjechać wjazdem. Tak też zrobiłem, ale okazało się, że przy wjeździe są znaki zakazujące wyjazdu. Oświadczyłem więc, że nie będę łamał przepisów i zatrzymałem się przed bramką. Czekałem 15, może 20 minut, aż w końcu odpuściłem - opisuje kierowca.
Żeby wreszcie móc wyjechać ze stacji paliw mężczyzna postanowił jednak zatankować. - Nalałem paliwa za 10 groszy i jeszcze wziąłem na to fakturę. Dopiero wtedy zostałem wypuszczony. To jakiś absurd - twierdzi.
Zapytaliśmy o zasady działania w centrali sieci Auchan, do której należy lubelska stacja paliw. Przedstawicielka koncernu była zaskoczona opisanym zdarzeniem.
- To jakieś nieporozumienie, klient powinien być wypuszczony ze stacji bez konieczności tankowania - mówi Dorota Patejko, rzeczniczka Auchan. - Być może problem wynika z tego, że stacja jest nowa i pracownicy jeszcze uczą się obsługi klienta. Ale skontaktuję się z dyrekcją lubelskiej stacji, żeby takie sytuacje się nie powtórzyły - dodaje Patejko.
Reklama












Komentarze