Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Przyszedł powiedzieć, że nie przyjdzie

Michał Lewandowski, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Lubelskiej Narodowego Odrodzenia Polski poskarżył się chełmskiej prokuraturze na miejscowych policjantów. Uważa, że źle go potraktowali, a jeden z nich nawet mu groził.
Lewandowski miał się stawić w Komendzie Miejskiej Policji w Chełmie w charakterze świadka 23 stycznia o godz. 13. Twierdzi, że na wezwaniu jakie otrzymał nie było sygnatury sprawy, daty nadania, ani jakiegokolwiek wyjaśnienia, czego przesłuchanie ma dotyczyć. W związku z tym przyszedł do komendy w wyznaczonym terminie, ale o kilka godzin wcześniej. Nie po to, by pozwolić się przesłuchać, ale by doręczyć przygotowane przez siebie pismo, w którym żądał wyjaśnienia powodów wezwania. Z Lewandowskim kilkakrotnie kontaktowaliśmy się telefonicznie – mówi Henryk Marciniak, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Chełmie. – Dokładnie zatem wiedział czego ma dotyczyć przesłuchanie. Zabrzmi to absurdalnie, ale on przyszedł do nas tylko po to, by powiedzieć nam, że na przesłuchanie nie przyjdzie. Sam zainteresowany twierdzi, że policjanci uniemożliwili mu złożenie w sekretariacie komendy pisma dotyczącego ich postępowania. Potem przetrzymywali w pokoju przesłuchań, podstępnie przesłuchali i używali wobec niego gróźb. Poza tym uważa, że postępowanie jednej z funkcjonariuszek odbiegało od podstawowych zasad kultury, było również sprzeczne z zasadami postępowania policyjnego. Zdaniem Marciniaka, Lewandowski powinien wiedzieć, jakie obowiązki ciążą na oficjalnie wezwanym świadku. Pomimo trudności, jakie stwarzał w końcu jednak został przesłuchany i podpisał protokół. Policjanci postawili na swoim. Po złożeniu zażalenia przez Lewandowskiego prokurator ma sprawdzić zasadność postawionych im zarzutów. Dlaczego policjanci koniecznie chcieli spotkać się z Lewandowskim? Chodzi o sprawę umieszczenia przez członków jego organizacji plakatu z modlitwą w intencji nawrócenia żydów. Pojawił się on na tablicy ogłoszeń Parafii pw. NNMP na Górze Chełmskiej. Ksiądz infułat Kazimierz Bownik, proboszcz parafii, w czasie nabożeństwa stwierdził, że słowa tej modlitwy mogła napisać jedynie osoba zaślepiona nienawiścią. Członkowie NOP poczuli się tą opinią urażeni, bo jak twierdzą, słowa modlitwy powtórzyli za papieżem św. Piusem V. W związku z tym wystosowali list otwarty, w którym zagrozili ks. Bownikowi, że jeśli ich nie przeprosi, to oskarżą go o obrazę uczuć religijnych. – Były i inne groźby – mówi Czesław Wajda, prokurator rejonowy w Chełmie. – Ksiądz Bownik odmówił jednak złożenia wniosku o ukaranie sprawców. Dlatego nie zostało wszczęte postępowanie przygotowawcze w tej sprawie. •

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama