Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Feminki

Pani Grażyna siedziała 12 lat w domu. Codzienny kierat: śniadanie, gotowanie, pranie, sprzątanie, pole, dom, trójka dzieci, zapracowany mąż. Jeszcze dwa miesiące temu nie wierzyła, że przy tylu obowiązkach znajdzie jeszcze siły i czas, żeby pomagać innym. Myliła się i już wkrótce zacznie pomagać samotnej starszej pani.
Na początku było nałęczowskie Stowarzyszenie Działań Lokalnych \"U Źródła”. Pomagali rodzinom, oferowali darmową pomoc prawną, psychologiczną czy rzeczową. Wszystko za pieniądze pozyskiwane z unijnych programów pomocowych i gminnych dotacji. Dziś stowarzyszenie nazywa się \"Femina” i należy do niego 13 kobiet. W tym Grażyna. Pomysł Joanna Padło, pedagog ze stowarzyszenia, często opowiada o kobietach. - Zahukane, przepracowane, zakompleksione, bierne w życiu - wylicza. - Zmęczone tym jednostajnym i niełatwym życiem rodzinnym. Zastanawialiśmy się, jak im pomóc. A tu akurat Urząd Marszałkowski w Lublinie ogłosił konkurs na program aktywizacji kobiet. Wkrótce nadeszła praca z Nałęczowa. Przedstawiono w nim projekt motywujący kobiety do działań na rzecz społeczności i do podnoszenia własnych kwalifikacji zawodowych. Pomysłodawczynie trafiły w sedno. Stowarzyszenie dostało pieniądze. Potem ruszyła poczta pantoflowa. Choć nie była to oferta atrakcyjnej pracy na etacie, chętnych nie brakowało. Bank Czasu \"Feminę” tworzy zespół trzynastu kobiet i trzy koordynatorki programu: Joanna Padło i Katarzyna Kruk i Jolanta Wanat. To one wprowadziły uczestniczki w tajniki i przede wszystkim uruchomiły \"Bank Czasu”. - Zjadłabym pierogów, ale nie umiem ich robić. Któraś z was może mi je zrobić. Ja odwdzięczę się za to inną pracą - tłumaczyła Joanna Padło. Pomysł, który do Polski trafił z Anglii, szybko chwycił. Jedna przez godzinę sprzątała u znajomej, za to następnego dnia miała czas na szkolną wywiadówkę, bo znajoma przez dwie godziny opiekowała się młodszym maleństwem. Feminki - choć w różnym wieku, różnie wykształcone i każda ze swoim temperamentem - szybko się polubiły i zgrały. - Dzięki \"Feminie” odkryłam, że nie tylko ja mam takie problemy w domu. Nie tylko ja jestem zmęczona i znużona. Inne kobiety też to czują, a ja jestem z kosmosu. I od razu było mi lepiej - przyznaje Alina, młoda i energiczna mama. Pani Zosia, matka dwóch dziewczynek, przyszła na spotkanie \"Feminy”, kiedy wreszcie odważyła się poświęcić trochę czasu dla siebie. Wysoka blondynka w okularach - Renata - przyszła, bo uwielbia pomagać innym. Tak jak Jola: dzieci odchowane, po pracy dużo wolnego czasu i można by coś zrobić. I czasami miłego towarzystwa brakowało. A Beata chciała być między ludźmi, pomagać im, a czasem po prostu wysłuchać ich narzekań, dramatów z życia wziętych. Najmłodsze feminki to Ania i Iwona, ubiegłoroczne absolwentki studium ekonomicznego. Czekając na oferty pracy, nie narzekają i nie próżnują. W zamian za to uczą się języka angielskiego. Bank Żywności - Rano budzenie dzieci, śniadanie, sprzątanie, potem zakupy, obiad, zmywanie, kolacja, a jak mąż wraca do domu z pracy to dziwi się, że jestem zmęczona - śmieje się Grażyna. A Grażyna i większość feminek pracy ma mnóstwo. Tylko satysfakcji było mało. - Trudno było docenić siebie samą, był jakiś niedosyt, żal, że życie może umyka - mówią dziś. - Dlatego dobrze wyjść czasem; z tej codzienności - dodaje Katarzyna Kruk. Kobiety mogą odbyć szkolenie z zakresu udzielania pierwszej pomocy i zdobyć certyfikat. Mogą - jak Grażyna - zajmować się osobą samotną. Mają możliwość nauki języka angielskiego. - A może już niebawem będziemy miały własny lokal, obiecany przez burmistrza i zorganizujemy nowe kursy: obsługi komputera, bukieciarastwa, haftu - wylicza Joanna Padło. - Pomysłów nam na pewno nie zabraknie. Chociażby takich jak akcja wydawania posiłków z Banku Żywności dla niemal 1700 osób z nałęczowskiej gminy. Od 9 do 17, w trzech punktach, dla kilkuset osób dziennie. - Przekładanie z ręki do ręki ton mąki, cukru, kaszy, sera, mleka w proszku... - wspomina Joanna Padło. Spotkanie oko w oko z rozmaitymi emocjami ludzi od wdzięczności po pretensje i rozgoryczenie, że tylko tyle dają. Szczęście O marzeniach mówią niechętnie. Wiedzą za to, co już się zmieniło. Głównie dzięki \"Feminie”. - Umiem się cieszyć dziećmi, domem już mnie nie przerażają, nie nudzą codzienne obowiązki. Jest inaczej, lepiej. Spełniam się jako matka i żona - mówi prosto Edyta. - Mam zajęcie, uczę się i więcej ludzi mówi mi \"dzień dobry” - cieszy się Ania, bo nie wszyscy z witających zaraz pytają, kiedy znowu będzie wydawanie żywności. A Grażyna jest szczęśliwa. - Umiem się cieszyć z tego, co mam i nie żałuję tych lat przesiedzianych w domu. To też była szkoła życia. A po każdej akcji jest satysfakcja, że udało się pomóc innym. I sobie.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama