Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Lato w parlamencie

Jedni będą się wspinać w górach, drudzy zdecydowanie wolą leżeć plackiem na plaży. Wylegną nad jeziora, ruszą w lasy, odwiedzą inne kraje i maleńkie wioski Lubelszczyzny. Posłowie i senatorowie spakowali już walizki i wyjeżdżają. Tylko na urlop. Potem wrócą
- Właśnie siedzę w kajaku - poinformował nas prof. Ryszard Bender, senator LPR. - Ale to jeszcze nie są moje wakacje. Dopiero się na nie wybieram. W kajaku Ryszard Bender nastawia się na podróż sentymentalną. - Teraz Rogóźno, gdzie jeździliśmy ze znajomymi z KUL. Potem może pojadę na Półwysep Helski. No, chyba żeby pogoda nie dopisała. Wtedy trzeba będzie jechać do Bułgarii albo Chorwacji. Dużo dalej zamierza wylądować Krzysztof Cugowski, senator z PiS. - Lecę na Dominikanę, na dwa tygodnie. Ze znajomymi i z dziećmi - opowiada wokalista Budki Suflera. - Choć gdyby ode mnie to zależało, to zostałbym w domu i po prostu odpoczął. Ale może na Dominikanie będzie trochę chłodniej niż w Polsce. Niedawno byłem trzy dni w Grecji. A po powrocie okazało się, że południowy kraj to przyjemnie chłodne miejsce w porównaniu z tropikalną Lubelszczyną. Senator Cugowski jednak do pracy od razu po urlopie nie wraca. - Idę na te osławioną już operację biodra. A to oznacza, że potem czekają mnie przynajmniej trzy miesiące rehabilitacji. Można to potraktować jak przedłużone wakacje - żartuje. W namiocie Także poseł Andrzej Mańka z Ligi Polskich Rodzin wakacje zamierza spędzić w gronie przyjacielsko-rodzinnym. - Ruszam jutro. Jedziemy przez Ukrainę do Rumunii. Tam Karpaty są piękne, dzikie i puste. Bez hałasu i setek turystów - mówi. - Będziemy spać w namiocie. Myślę, że zabawimy w Rumunii dwa tygodnie. A potem do roboty, bo wybory samorządowe tuż-tuż. Na rodzinną objazdówkę rusza Krzysztof Michałkiewicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości. - Biorę samochód, żonę, córkę i jedziemy przed siebie - zdradza wakacyjne plany szef lubelskiego PiS. - Jeździmy tak co roku. Byliśmy w Grecji, Turcji, Portugalii. A teraz chcemy pojechać nad ocean. Do Francji. Mamy trzy tygodnie. Potem wakacje się kończą. Ale nie wszyscy nastawiają się na zagraniczne wojaże. Czasami urlopowe atrakcje zapewnią rozrzuceni po Polsce kuzyni i krewni. - Właściwie to już jestem na wakacjach - mówi Jerzy Bielecki, poseł PiS. - U sióstr w Wielkiej Wsi. Mamy tu jezioro, lasy, nawet basen. Potem wylądujemy u szwagra nad Jeziorem Białym i trochę pogrillujemy. Na daczy Bolesław Borysiuk z Samoobrony twierdzi, że te wakacje są dla niego bardzo ważne. Dlaczego? Spędzi je ze swoja 89-letnia mamą. - Właśnie po nią jadę - opowiada poseł. - A potem do Suchowoli, żeby pobyć blisko lasu. Tak polecił mamie lekarz. Partyjna koleżanka posła Borysiuka, Alina Gut, wybrała jezioro Krasne. - Mam tam daczę. A przyznam, że dwa ostatnie tygodnie w Sejmie zmęczyły mnie. A w moim domku mam doprawdy luksus, jakiego trudno szukać w ośrodkach. Niektórzy jednak z wakacji nie skorzystają. Zofia Grabczan z Samoobrony będzie remontować dom. - Wakacje? A co to takiego? - pyta Jarosław Żaczek, poseł PiS. - Mam zaległości w domu, zaległości w partyjnych obowiązkach w terenie. A idą wybory samorządowe i trzeba pracować. A Przemysław Andrejuk z LPR nawet nie żałuje, że na wakacje nigdzie nie pojedzie. - Zaręczam się - oznajmia radośnie. - A moja narzeczona, tak jak ja, jest młodym lekarzem. Młodzi lekarze nie dostają urlopów, a bez niej przecież nigdzie nie pojadę.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama