Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Gdy fachowcy dyktują warunki

Budowlańcy, kucharze, fryzjerzy. Takich osób poszukują pracodawcy. Poszukują bezskutecznie, a ich oferty tygodniami wiszą w urzędzie pracy. Chętnych nie ma.
Przedstawione w ofertach płace nie zwalają z nóg i może tutaj trzeba doszukiwać się powodów nikłego zainteresowania. Jednak nie zawsze. Pani Małgorzata, właścicielka zakładu fryzjerskiego, od dwóch tygodni szuka pracownika. W swojej ofercie podała, że wynagrodzenie będzie negocjowane. Jednak o pieniądzach nie było jeszcze z kim rozmawiać. - Zgłosiły się zaledwie dwie osoby - mówi pani Małgorzata. - Obie po kursach, chciały się jeszcze douczać. A ja potrzebuję fachowca, a takich jest teraz mało. Gdzie podziali się chełmscy fryzjerzy? Wielu pracuje \"na telefon”. To czysty zarobek. Nie trzeba odprowadzać żadnych składek. Można też obniżać ceny, bo klientów nie brakuje. - To nieuczciwa konkurencja - narzekają \"zakładowi” fryzjerzy. Brak innych fachowców, głównie budowlańców, częściowo tłumaczą masowe wyjazdy do pracy za granicą. - To ma także swoje dobre strony - mówi Anna Mirzwa, kierownik referatu pośrednictwa pracy w chełmskim PUP. - Firmom brakuje rąk do pracy do tego stopnia, że zaczynają bardziej cenić pracowników i podnoszą stawki. Jak szacuje Mirzwa, w najbliższych tygodniach szczególnie poszukiwani będą cieśle budowlani, blacharze-dekarze i pracownicy do dociepleń. Takie oferty zresztą już się pojawiają. Pracodawcy szukają też dobrych kucharzy. Ci najlepsi wypatrywani są już na etapie praktyk zawodowych. Na koniec września w Chełmie było ponad sześć tysięcy bezrobotnych. Jak to możliwe skoro jednocześnie wolne miejsca pracy czekają na chętnych? - Problemem są osoby, które legitymują się konkretnym zawodem, ale tylko w dokumentach - wyjaśnia Mirzwa. - Niestety, nie idzie to w parze z umiejętnościami. Bardzo często spotykamy się też z absolwentami, którzy nie chcą pracować w wyuczonym zawodzie. Tu kłania się kulejące doradztwo zawodowe na etapie szkoły, a raczej jego brak. Ale jest też inny problem. Bezrobotni kalkulują, czy opłaca im się podjęcie pracy za 900 zł brutto, gdy stracą świadczenia z pomocy społecznej. - Trudno się temu dziwić, ale nie zawsze warto odrzucać ofertę z powodu niskiej płacy - mówi Mirzwa. - Może być tak, że pracodawca podaje tylko takie wynagrodzenie w ofercie, a potem zaproponuje lepsze warunki. A nawet jeśli nie, to i tak na podjęciu pracy bezrobotny skorzysta. Bo im dłużej będzie bez zatrudnienia, tym trudniej będzie mu potem wrócić na rynek. •

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama