Reklama
Pałką, piórem i pędzlem
Piotr zabezpiecza ślady, Aneta rysuje portrety pamięciowe przestępców, a Mirek łapie ich na ulicy. A po służbie tworzą własną sekcję. Nie ma jej w oficjalnych strukturach policji. To wydział poetów, malarzy i kolekcjonerów, którzy chcą udowodnić, że policjanci nie tylko samą służbą żyją
- 24.11.2006 12:15
Starszy aspirant Piotr Branica z sekcji techniki kryminalistycznej Komendy Miejskiej Policji w Lublinie, wsiadł do autobusu. Zobaczył mężczyznę wracającego do domu. Wyciągnął długopis, kartkę papieru i tak napisał:
Prosty człowiek - robotnik
Z tego kraju nad Wisłą
Pachnie nie nazbyt przyjemnie
Wracając zatłoczonym autobusem
Niepewny jutra, zgorzkniały, przybity
Od świtu aż do zmierzchania
Wzrok utkwiony w poczerniałe od spalin konary
Mętny i wypalony
I życiem i niepewnością stroskany - zmęczony.
- Piszę jak przychodzi \"wiatr” - mówi starszy aspirant, cytując jeden wiesz po drugim. - W nocy, w autobusie. Dlatego zawsze ma przy sobie długopis i kartkę, żeby myśli nie umknęły.
Wiersze pisał od dawna, pod poduszkę. O rodzinie, przyrodzie, świecie, prawdach życiowych. Poważnie i żartobliwie.
Fraszka:
Że pracę swoja kochał
Chwalił się między nami
Bo lubił ją wykonywać
Naszymi rękami.
Jednak życie zaprowadziło go do policji. W pracy aspirant Branica zabezpiecza ślady po włamaniach, napadach, morderstwach i samobójstwach. mało poetyckie, zatem postanowił poszukać podobnych sobie.
- Na początku było trudno, ale ja jestem uparty - opowiada. - Chciałem udowodnić, że policjanci potrafią coś robić poza szarzyzną życia, są wrażliwi. Znalazłem kontakt z tymi, co coś robią po pracy i chcą to pokazać.
Tak zebrało się około 10 osób. Bez martwych dusz. Tylko ci, co rzeczywiście chcą coś robić. Pracują w różnych policyjnych wydziałach, najwięcej w sekcji techniki kryminalistyki.
- Mamy tu całą ekipę, która mogłaby poprowadzić śledztwo od początku do końca - żartują. - Od zatrzymania sprawców na ulicy i zabezpieczenia śladów na miejscu zbrodni, po i zebranie dowodów.
Mieli już dwie zbiorowe wystawy. Ostatnią w lubelskim Ratuszu. Dziesięciu funkcjonariuszy z Lublina i Lubartowa pokazało, co potrafi.
Policjantka po wydziale artystycznym? - dziwili się koledzy ze szkoły policyjnej. A tak. Starsza posterunkowa Aneta Paś skończyła Wydział Artystyczny UMCS z dyplomem grafiki i rysunku. Jednak w policji nie było taryfy ulgowej. Nie od razu wzięła się za rysowanie portretów pamięciowych. Zaczęła od patrolowania ulic i domowych interwencji.
- Idąc do policji nie zakładałam, że będę robiła portrety - opowiada. - Dopiero potem okazało się, że mogę wykorzystać swoje wykształcenie w pracy.
Została specjalistą \"odtwarzania wyglądu osób i rzeczy”. Rozmawia ze świadkami, którzy widzieli twarze przestępców. Przelewa na papier to, co zapamiętali. Takie \"prace” powielane są potem w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Gazety publikują je z napisem \"poszukiwany”. Po pracy posterunkowa też rysuje portrety. Ale już inaczej.
- To, co się widzi w pracy, nie spływa po nas bez śladu - mówi. - A tworząc można odreagować.
- Bo to też ucieczka - potwierdza nadkomisarz Tomasz Kolanecki, fotograf amator, również z sekcji techniki kryminalistycznej. W pracy ma do czynienia z fotografiami makabrycznych zbrodni; zwłok znajdowanych po latach. Po pracy chwyta aparatem fotograficznym grę świateł.
- Staram się zawsze mieć go przy sobie - mówi. - Mam wszystkie negatywy, które zrobiłem od 1990 roku. Co najmniej jeden film miesięcznie.
Wcześniej najczęściej fotografował syna Jakuba. - Bo dzieci nie są skrępowane aparatem, spontanicznie wyrażają swoje emocje - mówi.
Dziś syn dorasta, a nadkomisarz przerzucił się na architekturę, zwłaszcza nocą, kiedy cienie nadają dobrze znanym budowlom zupełnie nowy kształt.
Starszy sierżant Mirosław Orłowski, sekcja patrolowo-interwencyjna KMP w Lublinie. Policyjna pierwsza linia. Zadania: patrolowanie ulic. Po pracy maluje i pisze wiersze. O miłości i rozstaniu. Albo o swej trzyletniej córce. Weronice.
Duszą zawsze jestem tam
Gdzie północ Polski, gdzie nurty rzek łączą się z falami zalewu,
Warmią i Mazurami
Piękno natury łączy się z wrażliwością ludzi
A sercem jestem tu w Lublinie przy szczęściu
o 105 cm wzrostu, loczkach i piwnych oczach, córce Weronice
Sierżant jeździ na plenery, wystawia swoje prace. Maluje głównie portrety swojej córki. - To największa miłość mojego życia. Przy niej jestem łagodny jak baranek.
A w pracy... - Czasem muszę poskromić trzech, czterech zbirów naraz.
Sebastian Olszak zbiera broń białą. Rafał Skoczylas monety. Andrzej Majzner broń dawną. Kamil Zydlewski umundurowanie Wojska Polskiego z lat 1939-1945 i odznaczenia wojskowe.
Jest nawet taki, który czołgi zbiera. - To mój crusader AA - Zbigniewowi Imielińskiemu błyszczą się oczy, kiedy trzyma w ręku precyzyjnie wykonany model. Zestaw przeciwlotniczy 24. Pułku Ułanów I Polskiej Dywizji Pancernej jest jeszcze \"w malowaniu”.
Pan Zbigniew na co dzień pracuje w Komendzie Miejskiej Policji w Lublinie. Po pracy tylko skleja i maluje te swoje czołgi... A w międzyczasie zdobywa puchary w zawodach modelarskich. Ma ich już 40.
- Żeby znaleźć u nich zrozumienie, to trzeba najpierw pokazać, że jest się dobrym policjantem - mówi Orłowski. - Żeby wiedzieli, że w czasie patrolu nie patrzę w niebo i w chmury, tylko pracuję. Zresztą twórczość przydaje się też w pracy. Bo trzeba umieć rozmawiać i z prostym człowiekiem i z profesorem. Do każdego znaleźć podejście. A sztuka, oprócz tego, że uwrażliwia, to daje taką elastyczność.
Reklama













Komentarze