Tak bym chciała mamą być!
Spadek urodzeń jest nie tylko problemem demograficznym. Lekarze specjaliści twierdzą, że przybywa par, w których przynajmniej jedno z partnerów jest niepłodne.
- 06.12.2006 12:02
Problemem jest więc nie to, że nie chcą mieć dzieci, lecz że nie mogą.
Para, która nie może mieć potomstwa, nie do końca jest szczęśliwa. Nie realizuje swoich życiowych celów. Doktor woli też używać terminu \"niepłodność” niż \"bezpłodność”. To drugie oznacza, że nie ma już żadnych szans na posiadanie dzieci.
Niepłodność to choroba społeczna. Około 15 proc. par w wieku prokreacyjnym ma problemy. W Polsce to nawet około 1,5-2 mln ludzi.
- Żyjemy coraz szybciej, niezdrowo - zauważa dr n. med. Szymon Bakalczuk z Prywatnego Gabinetu Ginekologicznego przy Krakowskim Przedmieściu 13 w Lublinie. - Zanieczyszczone środowisko nam nie sprzyja; chemia, promieniowanie, a nawet nowoczesne techniki powodują mniejszą płodność, zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Jak twierdzi doktor, jedną z istotnych przyczyn jest \"kradzież wieku prokreacyjnego”.
- Partnerzy coraz później decydują się na dziecko - mówi doktor. - Odkładają to, a mimo że żyjemy coraz dłużej, wieku biologicznego nie da się oszukać.
Jak jest na Lubelszczyźnie? Jesteśmy regionem stosunkowo czystym, jeśli idzie o zagrożenie ze strony przemysłu. Jednak wzrosła niepłodność mężczyzn-rolników, którzy stosują środki chemiczne ochrony roślin, sztuczne nawozy, a nie przestrzegają karencji i przepisów bezpieczeństwa przy pracy.
Jednak Lubelszczyzna jest też regionem biednym i wielu niepłodnych par po prostu nie stać na leczenie.
- W placówkach, w których świadczenia refundowane są przez NFZ, za darmo można wykonać wstępną diagnostykę i inseminację - wyjaśnia dr Bakalczuk. - Darmowe jest też leczenie niektórych chorób mających wpływ na niepłodność. Jednak nowoczesne, zaawansowane, rokujące pomyślnie techniki są, niestety, odpłatne.
Na koszt leczenia składa się stosowanie wyspecjalizowanej techniki medycznej i cena leków. Za pierwszą wizytę płaci się ok. 200 zł, koszt pełnego leczenia w wyspecjalizowanych placówkach prywatnych wynosi od 6 tys. zł. Skuteczność, w skali światowej, bardzo wysoka - 50 proc. Jeśli pierwsza próba się nie powiedzie - znów trzeba płacić...
Żeby powiedzieć, czy ktoś jest zdrowy w sensie posiadania potomstwa, trzeba wykonać specjalistyczne badania.
- Najpierw potwierdzamy zdolność jajeczkowania, sprawdzamy prawidłowość budowy anatomicznej i drożność jajowodów kobiety - wyjaśnia Sz. Bakalczuk. - Dokonujemy oceny ejakulatu mężczyzny. Później, po otrzymaniu wyników, możemy zaproponować leczenie. Pary są bardziej świadome niż kiedyś i wiele chętnie udałoby się do specjalisty gdyby nie koszt - stwierdza doktor. - Te, które w czasie swojej praktyki leczyłem i doczekały się dzieci, liczyć trzeba już na tysiące.
- Sto lat temu winą za niepłodność obarczano wyłącznie kobietę, chyba że mężczyzna ewidentnie nie był zdolny do współżycia. Dziś wiemy, że \"winnych” jest 40 proc. kobiet, tyleż samo mężczyzn, a w 20 proc. obydwoje partnerzy mają obniżoną płodność.
Reklama













Komentarze