Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Obwodnica zamiast rowerowej ścieżki

Panie prezydencie, chciałby pan mieszkać przy samej obwodnicy? - pytali wiceprezydenta Józefa Górnego, mieszkańcy osiedla Działki i Cementownia.
Zdenerwowani ludzie zarzucają władzom miasta, że zostali oszukani. Obiecano im lokalną drogę dojazdową albo trasę dla rowerów, a teraz mają dostać tirowy szlak. Niezadowolenie budzi przebieg wschodniego odcinka obwodnicy. Trasa miałaby przecinać las Borek i podchodzić do zabudowań, m.in. przy ul. Prusa, ale nie tylko. Dlatego przeciw takim planom protestują mieszkańcy osiedli Działki i Cementownia. W poniedziałek zaprosili do siebie radnych i władze miasta. Te ostatnie reprezentował wiceprezydent Górny. - Te plany mają ponad 20-letnią historię - tłumaczył rozemocjonowanym ludziom. - Ostatnie zmiany wprowadzone zostały w 2001 r. W dokumentach mamy podpisy mieszkańców, że zostali poinformowani o przebiegu trasy. Jeśli ktoś zamieszkał w tym rejonie w latach 1998-2001 i mówi, że nie znał przebiegu drogi, to nie chcę tego nazywać po imieniu. Ale mieszkańcy wiedzą swoje. Kilkadziesiąt obecnych na spotkaniu osób twierdzi, że gdy starały się o pozwolenia na budowę, w Urzędzie Miasta otrzymywały informację, że po sąsiedzku, czyli w miejscu dawnej bocznicy, powstanie lokalna droga, albo nawet ścieżka rowerowa. - Albo urzędnicy nie wiedzieli, co mówią, albo nas oszukali - denerwują się mieszkańcy. Górny na wszystkie zarzuty miał jedną odpowiedź. Tłumaczył, że podstawę do wybudowania obwodnicy stanowi uchwała Rady Miejskiej. A prezydent może tylko ją wykonać. Potem zaczął wyjaśniać coraz bardziej zdenerwowanym ludziom, jakie są różnice między władzą wykonawczą a ustawodawczą. - Co za pier... pan opowiada - nie wytrzymał ktoś z tłumu. - My chcemy, żeby pan powiedział, co zamierzacie zrobić wobec tego protestu. Sytuację próbował załagodzić radny Paweł Siepsiak, ale dolał tylko oliwy do ognia. - Proszę państwa, nadużywamy tu słowa obwodnica. Zamiast obwodnica mówmy droga lokalna. Ona ma być dla państwa. - A my jej nie chcemy - krzyczeli ludzie. - Inna nazwa ma rozwiązać problem? Nie chcemy mieć tirów za oknami. Nie chcemy hałasu i spalin. I nie zgodzimy się na zniszczenie Borku. Nie chcemy tej drogi, obojętnie jak by się nazywała.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama