Budowa obwodnicy wzdłuż ulicy Prusa jest sprzeczna z interesem mieszkańców - dowodziła podczas ostatniej sesji miasta Ewa Sroczyńska-Gleń
Joanna Sadowska
01.07.2007 17:06
Świerkowa, Szczęśliwa, Prusa, Piękna, Leśna, Antonin, Szpotańskiego, Ogrodnicza, Jagiellońska i Kredowa. Mieszkańcy tych ulic przyszli w czwartek do urzędu miasta, aby podczas sesji przedstawić radnym swoje argumenty przeciwko budowie obwodnicy. Ściślej biorąc przeciwko poprowadzeniu trasy szlakiem dawnej bocznicy kolejowej, a tym samym w bezpośrednim sąsiedztwie budynków mieszkalnych.
- W naszym mieście przemyślane rozwiązania komunikacyjne są potrzebne, ale adekwatne do warunków zabudowy - mówią mieszkańcy. - Nie potrzebujemy drogi dla pędzących tirów, by nam dowieziono chleb, potrzebujemy dróg lokalnych i odpowiedniej, sprawnej infrastruktury.
Mieszkańców bulwersuje nie tylko perspektywa bezpośredniego sąsiedztwa ruchliwej trasy, ale także konsekwencje jej budowy. Gdyby obwodnica miała przebiegać tak, jak przewidują to plany, trzeba by było zniszczyć część Borku. Tymczasem zdaniem protestujących, na to, miasto nie powinno sobie pozwolić. Wręcz przeciwnie. Borek powinien stać się terenem rekreacyjnym ze ścieżkami rowerowymi, trasami biegowymi i miejscami do rodzinnego wypoczynku.
- Ludzie zainwestowali ogromne pokłady energii i dorobek całego życia, by mieszkać w spokojnej dzielnicy - mówiła podczas czwartkowego wystąpienia Sroczyńska-Gleń. - Większość z nich będzie spłacać kredyty do końca swoich dni. Czy potrzeby tak licznej grupy mieszkańców mogą być zignorowane?
Zdaniem radnych i władz miasta o ignorowaniu potrzeb nie może być mowy. - Najważniejsze w tej sprawie jest stanowisko mieszkańców i dobrze, że zostało zaprezentowane. Na pewno weźmiemy je pod uwagę - mówiła po wystąpieniu przedstawicielki protestujących, prezydent Agata Fisz. - Jedno jest pewne: nie będziemy robić nic na siłę. Budowa obwodnicy to bardzo droga inwestycja. Zanim jej budowa dojdzie, jeśli w ogóle, do rejonu ul. Prusa, minie jeszcze kilka kadencji. Mamy więc sporo czasu na rozwiązanie tego problemu.
Fisz dodała też, że to nie prezydent, ale rada decyduje o zmianie planu zagospodarowania przestrzennego. I jeśli w tym przypadku radni taką decyzję podejmą, to ona się do niej dostosuje. Z kolei przewodniczący rady Stanisław Mościcki zaproponował, żeby każda ze stron: władze miasta, radni i protestujący mieszkańcy wybrali swoich przedstawicieli, którzy w przyszłości będą się tym problemem zajmować. - Chcemy na ten temat rozmawiać i dojść do kompromisu - mówił Mościcki. Zaznaczył jednak, że najbliższe spotkanie w tej sprawie odbędzie się dopiero po wakacjach.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze