Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kupili działkę, ale nie wiedzieli, że z drogą. Teraz ją zablokowali

Po kilkunastu latach dowiedzieli się, że kupili ziemię razem z odcinkiem drogi powiatowej Świerszczów-Małków w pow. łęczyńskim. Teraz ją blokują, żądając odszkodowania. Starosta grozi siłowym odblokowaniem szosy.
Kupili działkę, ale nie wiedzieli, że z drogą. Teraz ją zablokowali
- Sprawa na początku wyglądała na śmieszną, ale robi się z tego paranoja. Najbardziej poszkodowani są rolnicy, którzy nie mogą dostać się ciężkim sprzętem na swoje pola. Problemy mają także kierowcy aut osobowych i dostawcy, którzy nieświadomi niczego dojeżdżają do feralnego odcinka. Muszą zawracać i szukać objazdów. Panuje tu kompletny chaos, a sprawą nikt się nie interesuje - mówi pan Damian, mieszkaniec jednej z pobliskich miejscowości.

O co chodzi? Państwo Olko 18 lat temu kupili dwie działki od Agencji Nieruchomości Rolnych, w sumie 15 hektarów. Na części gruntów posadzili las. W 2012 r. na mapach ze Starostwa Powiatowego w Łęcznej zobaczyli, że przez ich ziemię przebiega droga powiatowa. Wcześniej byli przekonani, że jest ona granicą ich działki.

- Wyceniając działki przed sprzedażą geodeta korzystał z mapki, na której nie naniesiono szosy. Od półtora roku chodzimy i próbujemy wyjaśnić tę sprawę. Przez tyle lat płaciliśmy podatki, a w ogóle nie korzystaliśmy z tego kawałka ziemi. Chodzi o 34 ary - mówi Maria Olko. W ubiegły wtorek wraz z mężem ogrodzili część drogi leżącej na ich terenie i ustawili znaki z napisem "teren prywatny, zakaz wstępu”.

- Działkę kupiliśmy bez drogi, w akcie notarialnym nie było żadnej wzmianki na ten temat. Chcemy wyceny gruntu, na którym szosa się znajduje i zwrotu tej kwoty, a także odszkodowania za służebność - dodaje Alfred Olko.W Agencji Nieruchomości Rolnych usłyszeliśmy, że do sprzedaży działki doszło w oparciu o dokumenty starostwa. - Dziwne, że ci państwo dowiedzieli się o wszystkim tak późno. Gdyby zorientowali się wcześniej, mieliby szanse na odszkodowanie - mówi Józef Golec, zastępca kierownika sekcji gospodarowania zasobem lubelskiego oddziału ANR.

Tymczasem zdaniem starosty państwo Olko blokując szosę nie mają racji. - Droga jest na mapach, ale nie widnieje w zasobach geodezyjnych, stąd problem - mówi Adam Niwiński, starosta powiatu łęczyńskiego. - Przez tyle lat państwo Olko nie rościli żadnych pretensji. Do końca 2005 roku, do kiedy działała ustawa, mogli wystąpić o odszkodowanie. Nie zrobili tego i teraz nie mogę wypłacić im żadnych pieniędzy - dodaje.

- Ludzie dzwonią po nocach i się skarżą. Żniwa się zaczęły i żeby dojechać na pola muszą nadkładać po 15 kilometrów, albo jechać polnymi drogami, gdzie nie każdym sprzętem da się wjechać. Gdy coś się stanie, straż pożarna i pogotowie mogą mieć problem z przejazdem - mówi Jan Baczyński vel Mróz, wójt gminy Cyców.

Starosta zapowiada, że jeśli nie uda się porozumieć, problem trzeba będzie "rozwiązać administracyjnie” czyli odblokować drogę siłą.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama