„Wielki Mike”, reż. John Lee Hancock, 2009 r.
Historia bezdomnego czarnoskórego nastolatka, który zostaje przygarnięty przez bogatą amerykańską rodzinę, pozornie nie ma w sobie nic wspólnego z kinem religijnym. To sportowy dramat biograficzny opowiadający prawdziwą historię Michaela Ohera, który po dramatycznym dzieciństwie, dzięki wsparciu rodziny Leigh Anne Touhy stał się gwiazdą futbolu amerykańskiego. W rzeczywistości jest to jednak bezpretensjonalna i angażująca opowieść o miłości oraz otwarciu na innych. Zamiast sztampy i dosłownego korzystaniu z wyświechtanych frazesów, reżyser dość trafnie celuje we wrażliwość widza. Nawet jeśli zdarza mu się miejscami uderzać w nieco zbyt sentymentalne tony, to znakomicie kontrastuje je z surowością produkcji i jej humorem. Prawdziwą perełką „Wielkiego Mike’a” jest rola nagrodzonej Oscarem Sandry Bullock.
Reklama
9 / 10
Reklama
