Reklama
Przemówi do nas Bóg. Po naszemu
12 lat pracy blisko setki osób. 2784 strony tekstu ponownie przetłumaczonego z hebrajskiego, aramejskiego i greckiego.
- 07.11.2008 18:55
Właśnie ukazuje się najnowszy przekład Pisma Świętego.
- Naszym głównym celem była maksymalna wierność tekstowi oryginalnemu, z uwzględnieniem w tłumaczeniu zasad współczesnego literackiego języka polskiego - tłumaczy ks. Wojciech Turek SSP, pracownik redakcji Biblii Edycji Świętego Pawła z Częstochowy. - Cały 85-osobowy zespół, który przez dwanaście lat pracował nad tym projektem, starał się, by jak najlepiej oddać po polsku sens oryginalnego tekstu biblijnego. Chodziło nam o to, by w tłumaczeniu i komentarzach do tekstu biblijnego uwzględnić wyniki współczesnych badań nad Pismem Świętym. A przy tym uniknąć specjalistycznego języka teologicznego i naukowych dywagacji.
- Oczywiście, że bym poznał nasze tłumaczenie nawet gdybym dostał wyrwaną jedną kartkę. Już na pierwszy rzut oka nie da się go pomylić np. z Biblią Tysiąclecia, bo tam tekst był drukowany w dwóch szpaltach. Nasz jest w jednej, dookoła której są przypisy i komentarze z hasłami słownikowymi - wyjaśnia ks. dr hab. Zdzisław Pawłowski, który przetłumaczył z hebrajskiego Pierwszą Księgę Królewską i Drugą Księgę Królewską. - Po drugie, wystarczy zacząć czytać tekst, by się przekonać, że jest to bardzo współczesny język. Zgodnie z założeniami wydawcy, nie stosowaliśmy np. form zrobiwszy, uczyniwszy, których w języku nikt by nie użył.
Ksiądz Pawłowski pytany o sens ponownego sięgania do oryginału uważa, że dzięki rozwojowi lingwistyki, pracom nad tekstami hebrajskimi i arabskimi lepiej potrafimy przetłumaczyć idiomy; lepiej rozumiemy teksty biblijne. Paradoksalnie im bardziej oddalamy się od czasów biblijnych, tym lepiej możemy je badać. - Choć trzeba przyznać, że Biblia stawia opór zarówno tłumaczom, jak i czytelnikom - dodaje ksiądz, który ponad rok pracował na 47 rozdziałami tekstu.
Zanim pauliści, bibliści, redaktorzy, recenzenci, poloniści, językoznawcy i przede wszystkim tłumacze zabrali się do pracy, projekt uzyskał aprobatę władz kościelnych w Polsce oraz błogosławieństwo papieża Jana Pawła II.
- Wielkie znaczenie dla pomyślnego zrealizowania naszego przedsięwzięcia miała entuzjastyczna odpowiedź polskich biblistów, którzy widzieli potrzebę przygotowania nowego tłumaczenia Pisma Świętego - mówi ksiądz Turek.
Jak wyglądało miejsce pracy tłumacza tekstów biblijnych? Nie była to, niestety, pachnąca kurzem nisza na końcu labiryntu z bibliotecznych półek, tylko program komputerowy zawierający tłumaczenie biblijnych tekstów na sto języków oraz wydania krytyczne i słowniki. - Korzystałem z anglojezycznych słowników i włoskiego przekładu Pisma Świętego. Swój fragment tłumaczyłem po kolei, rozdział po rozdziale najpierw z Pierwszej księgi Królewskiej, później z Drugiej Księgi Królewskiej, bo nie można jak w przypadku np. psalmów przekładać narracyjnych rozdziałów w dowolnej kolejności - wyjaśnia ksiądz Pawłowski i przyznaje, że gdy postawił kropkę po ostatnim zdaniu, poczuł niezwykłą ulgę.
Pewnie apostołowie ewangeliści by się w grobie przewrócili, gdyby wiedzieli, jakich narzędzi XXI wieku używają tłumacze. - Święty Paweł chyba nie - uśmiecha się ksiądz Pawłowski. - To był bardzo wykształcony człowiek, otwarty na wszelkie nowe prądy w filozofii i w kulturze. Z pewnością by to zaakceptował.
Nowy przekład zmusił uczestników projektu do wypracowania nowej metody translatorskiej. Na potrzeby tej gigantycznej pracy stworzono \"taśmę produkcyjną”, która pozwoliła na ustalenie ostatecznego brzmienia tekstu biblijnego. - Każdy tłumacz po przygotowaniu tłumaczenia wyznaczonej księgi, oddawał swój tekst do redaktora naukowego, recenzenta (biblisty) i polonisty. Następnie zwoływano spotkanie, na którym wspólnie omawiano naniesione uwagi i sugestie i ustalano ostateczne brzmienie tekstu. Metoda ta miała służyć jak najwierniejszemu i najbardziej poprawnemu oddaniu orędzia biblijnego.
Podstawą tłumaczeń Pisma Świętego Starego Testamentu była opracowana przez niemieckiego biblistę Rudolfa Kittela Biblia Hebrajska. Kittel pracował na tzw. kodeksie leningradzkim - najstarszym z kodeksów pergaminowych zawierających całą Biblię Hebrajską. Powstał ok. 1008 r. w Kairze. Sporządzono go w znakomitej rodzinie żydowskiej należącej do cieszącego się szacunkiem i uznaniem kręgu stróżów przekazu i objaśniania ksiąg świętych. Jego twórca Samuel ben Jakub korzystał z odpisów, które przygotował jego dziadek Baron ben Mosze ben Aszer. Po wielu perypetiach rękopis trafił do Petersburga, gdzie jest przechowywany w zbiorach tamtejszej Biblioteki Publicznej.
Tłumacz pytany o przykłady zmian interpretacyjnych i stylistycznych, jakie czytelnik znajdzie w nowym wydawnictwie, opowiada o epizodzie z Ewangelii wg świętego Łukasza. - Chodzi o sytuację w której Jezus mówi Piotrowi, że ten się go zaprze a Piotr zaprzecza. W Biblii Tysiąclecia tekst brzmi \"ty ze swej strony umacniaj swoich braci”. Tymczasem w naszym tłumaczeniu ten ustęp brzmi \"kiedy ty się nawrócisz umacniaj swoich braci”, co ma zupełnie inny sens. Jezus wie, że Piotr zwątpi, ale się nawróci i mówi apostołowi, jak ma się wówczas zachowywać - mówi ksiądz.
Z czym mieli tłumacze kłopot? Ze zwrotami, których już się w polszczyźnie nie używa, a które nie mogą być zastąpione innymi zwrotami. Takim słowem jest na przykład \"przymierze”. Trafiło więc do towarzyszącego tekstowi głównemu słownika.
W Księgach Królewskich są sceny w których prorok Eliasz każe zabić 450 proroków bożka Baala. - W dzisiejszych czasach tolerancji takie religijne okrucieństwo i mordy w imię Boga ciężko zaakceptować. Współczesnemu czytelnikowi trudno zrozumieć, że tożsamość religijna i polityka w czasach biblijnych były tak bardzo związane. Na dodatek w Nowym Testamencie czytamy o miłości do nieprzyjaciół.
Reklama













Komentarze