Nazwa wzięła się z wielkiej miłości. Legendę przypomina Katarzyna Jankiewicz.
Akcja toczy się w grodzie położonym nad Chodelką. Jej bohaterem jest syn księcia, który podczas łowieckiej wyprawy odnajduje siedlisko, w którym mieszka kmieć z synami i piękną córką. Oto legenda.
Gdy przybył w te strony młody książę, dostrzegł, jak z urwistego zbocza zbiega z dzbankiem ku rzecze dziewczyna. Wydała mu się w lekkości swej i biegu gibka i rącza niby łania. Do wzgórza, na którym pokazała się postać dziewczęca, prowadził most i zmyślnie usypana grobla. Książę na groblę uwagi nie zwracał, ale przynaglał konia,
by szybciej gonił do tamtego wzgórza.
Gdy podjechał do ścieżki wiodącej do chaty, mignęła mu już tylko przy bramie dziewczęca spódnica i usłyszał odgłos zatrzaskujących się wrót. Daleko pod lasem odszukał kmiecia. Ten w należyty sposób przywitał syna swego pana i zaprosił
na wieczerzę.
Gdy zaczęli wieczerzać, książę rzekł do kmiecia tymi słowami:
– Ojcze dajcie mi waszą Lublę – bo tak się dziewczyna nazywała. – Pojmę ją i będę szanował.
– Dla syna swego i pana nie godna moja odmowa, ale dziewczyna młoda, a u nas po zmarłej matce w domu żałoba jeszcze nie wyszła i nie wiadomo, jaka waszego ojca a naszego pana będzie wola.
– To może ona komu innemu obiecana?
– Nie obiecana.
– Co mam uczynić, żeby mnie chciała?
– Pokazać, że wam tylko ona jedna jest miła.
Kiedy wzięli ślub, książę kupował swojej żonie korale i najcieńsze płótna, a chociaż się czasem mocno postarzał, w lubości swej do końca gorący pozostał.
Jak w każdej baśni i tu znajduje się zapewne jakaś prawda ukryta. W dokumencie sporządzonym w 1198 nazwa miasta brzmi nie Lublin ale Lubelnia – pisze Katarzyna Jankiewicz.
Reklama













Komentarze