Zaciągali kredyty na mieszkania. Aby je spłacić musieli przez wiele lat zaciskać pasa. Teraz, gdy ich sąsiedzi wykupują mieszkania za złotówkę, im każe się płacić po kilkanaście i kilkadziesiąt tysięcy.
Joanna Sadowska
14.01.2009 15:02
Edward Dobrowolski z Chełma klucze do swojego upragnionego M dostał w październiku 1991 roku. Niestety cały czas miał na głowie kredyt, który na to mieszkanie zaciągnął. - Co z tego, że go systematycznie spłacałem? Jak ministrem finansów został Balcerowicz wszystko poszło na marne - wspomina Dobrowolski. - Z kredytu spłacanego przez kilka lat, nagle w 1998 roku zrobiło mi się ponad 65 tysięcy do oddania!
Choć mężczyzna spłacał raty regularnie, kredytu nie ubywało. W końcu w 2006 roku udało się pozbyć zadłużenia. Część odsetek została umorzona. Gdy pojawiła się informacja, że mieszkania spółdzielcze można wykupić za niewielkie pieniądze, nie przekraczające czasem kilku złotych, Dobrowolski postanowił skorzystać z okazji.
Niestety, okazało się, że korzystne rozwiązanie prawne nie jest dla niego. Wszystko dlatego, że spłacił swój kredyt dopiero po 1990 roku. - I gdzie tu sprawiedliwość - pyta rozgoryczony lokator. - Przecież w takiej sytuacji jestem nie tylko ja. Wszędzie mówią tylko o tych, którzy mogą wykupić mieszkania za złotówkę. O nas nikt nie myśli. A my straciliśmy dwa razy. Najpierw na kredycie, teraz na tym, że jedni płacą złotówkę, a inni, tak jak ja np. kilkanaście tysięcy.
Aby przekształcić prawo do zajmowanego mieszkania z lokatorskiego w prawo odrębnej własności, bo tak się to w istocie nazywa, pan Dobrowolski musiałby zapłacić spółdzielni nie kilka złotych, ale ponad 14 tysięcy.
Tymczasem tylko w Chełmskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, do której nasz Czytelnik należy, z ustawy o przekształceniu skorzystało około 2 tysięcy osób. Wszystkie przejęły mieszkania na własność za niewielkie pieniądze. Najmniejszą kwotę, jaką zapłaciła jedna z lokatorek wyliczono na nieco ponad 2 złote. 309 osób, wśród nich nasz Czytelnik, na takie korzystne rozwiązanie nie może liczyć. Właśnie przez kredyty.
- Oczywiście ta grupa jest jak najbardziej poszkodowana - przyznaje Ewa Jaszczuk, prezes ChSM. - Ale jako spółdzielnia nie mamy na to żadnego wpływu. Takim osobom, jak pan Dobrowolski, mogę poradzić najwyżej, aby poczekały z podejmowaniem decyzji. Wiele wskazuje na to, że w przepisach szykują się zmiany, które być może wprowadzą jakieś korzystne rozwiązanie dla tych ludzi.
Jak udało nam się dowiedzieć, taką furtkę mogą dać planowane zmiany w ustawie o pomocy państwa w spłacie kredytów mieszkaniowych. Niestety prace nad nimi ciągną się już dość długo. Projekt jest już po pierwszym czytaniu, ale teraz utknął w komisjach. Trudno przewidzieć jakie będą jego dalsze losy, zważywszy, że stanowisko rządu w tej sprawie jest negatywne.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze