Marian Kryłowicz z Pokrówki każdego dnia chodzi z bukłakami po wodę. Swojej nie ma,
bo spółdzielnia mu ją odcięła. On uważa, że go skrzywdzili. Oni, że nie było innego sposobu, aby przymusić go do płacenia czynszu.
Jacek Barczyński
20.01.2009 15:42
- Dwa razy dziennie chodzę po wodę do studni. To kilkaset metrów w jedną stronę. Musi wystarczyć na wszystko: gotowanie, mycie, pranie - mówi Kryłowicz. Nasz Czytelnik przyznaje, że jego zaległości wobec Spółdzielni Mieszkaniowej \"Piątka” w Pokrówce urosły już do ponad 11 tys. zł.
- Ale żeby z tego powodu wodę zabierać? - pyta rozgoryczony. Zapewnia, że usiłował porozumieć się z prezesem w sprawie rozłożenia zadłużenia na raty. Ówczesny prezes Tadeusz Szwed nie chciał jednak na ten temat z nim rozmawiać i kazał odciąć mu wodę.
- Mało tego, prezes publicznie mnie znieważył, nazywając alkoholikiem i człowiekiem chorym psychicznie - mówi Kryłowicz.
Przed dwoma miesiącami Szweda zastąpił na stanowisku prezesa Alfons Koska.
- Kilkakrotnie usiłowałem porozumieć się z tym panem - mówi. - Tylko raz wpuścił mnie do domu. Prosiłem go, żeby zaczął płacić chociaż bieżący czynsz, a nad spłatą długu wspólnie się zastanowimy. Niestety, nie przyjął tej propozycji.
- Spółdzielnia miała prawo odciąć temu panu wodę - mówi Elżbieta Kuryk z chełmskiego sanepidu. - Natomiast jej obowiązkiem było doręczenie mu decyzji w tej sprawie oraz wskazanie zastępczego źródła zaopatrzenia.
- Żadnej decyzji nie otrzymałem, ani nikt nie wskazał mi miejsca, w którym mógłbym brać wodę. Musiałem poradzić sobie sam - twierdzi Kryłowicz..
Joanna Semeniuk, przewodnicząca rady nadzorczej SM \"Piątka”: To nieprawda. Kryłowicz został poinformowany, że w godzinach od 7 do 15 może czerpać wodę w osiedlowej hydroforni.
- Na taksówki ich stać, a na czynsz już nie? - pyta jedna z sąsiadek. - Jeśli ja płacę, chociaż wychowuję czwórkę dzieci, a oni nie, to oznacza, że wraz z innymi lokatorami utrzymujemy ich mieszkanie.
Na ostatnim posiedzeniu rady nadzorczej spółdzielni jej członkowie rozważali nawet możliwość zakręcenia Kryłowiczowi centralnego ogrzewania. Koska zdecydowanie się temu sprzeciwił. Uważa, że w ten sposób skrzywdzono by także jego sąsiadów. Ponadto, jedno nieogrzewane mieszkanie mogłoby spowodować na przykład zawilgocenie części budynku.
Kryłowicz tłumaczy, że czynszu nie płacił, bo w ubiegłym roku kilkanaście razy leżał w szpitalu. Nie miał jak zarabiać. Informował zarząd spółdzielni, że nosi się z zamiarem sprzedania mieszkania. Kiedy tylko się z tym upora, ureguluje cały dług. Jest przeświadczony, że spółdzielnia, odcinając mu wodę, skrzywdziła go.
Sprowadziła też zagrożenie sanitarne na sąsiadów. Dlatego złożył w tej sprawie oficjalne doniesienie do prokuratury.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze