Zamojska klasa okręgowa: Roztocze Szczebrzeszyn głównym faworytem
Który z zespołów zamojskiej klasy okręgowej zasili grono przyszłorocznych IV-ligowców?
- 16.03.2009 16:22
Wygląda na to, że jedynym skazanym na awans jest Roztocze Szczebrzeszyn - lider po rundzie jesiennej. Od mocarstwowych planów oficjalnie odżegnują się kontrkandydaci z Tyszowców oraz Łukowej i Chmielka, ale...
Problemów liderowi rozgrywek nie brakuje. Najważniejszy? Pieniądze. - Wątpię czy Szczebrzeszyn będzie stać na IV ligę, nie najlepiej jest już teraz, w klasie okręgowej. Należy pamiętać, że klub funkcjonuje dzięki społecznikom.
Prywatni sponsorzy nie udźwigną finansowania klubu. Miasto pomaga, ale IV liga niesie ze sobą o wiele większe wydatki i wymagania - mówi były prezes, a obecnie sympatyk drużyny Zbigniew Brzuś.
- Ja myślę bardziej optymistycznie - śmieje się trener Roztocza Waldemar Brzuś, brat Zbigniewa. - Mamy przewagę punktową i będziemy jej bronić. Pewnie, że chcemy awansować. A pieniądze? Będziemy się martwić później. Są inne zmartwienia. Nie wzmocniliśmy się specjalnie. Mamy krótką ławkę. Przyszedł do nas jedynie Piotr Lipiec. Strach pomyśleć, co będzie, jeśli posypią się kontuzje - uważa szkoleniowiec Roztocza.
W Szczebrzeszynie wierzą w swój prymat na boisku, za to w kwestii zasobności portfela palmę pierwszeństwa przyznają Huczwie Tyszowce. Podopieczni trenera Jerzego Bojki mają pięć punktów straty do pierwszego miejsca oraz skład, który bez większych problemów jest w stanie je odrobić.
- Ach ta kurtuazja Roztocza. Wypychają nas przed siebie, ale dobrze wiedzą, o co grają. Mają mocny zespół. Dość powiedzieć, że zimą nikogo nie stracili, a ściągnęli Lipca. Jak na warunki i umiejętności naszej ligi ten chłopak to czarodziej - śmieje się Jerzy Bojko.
Huczwa również nie przespała okresu transferów. Do Tyszowców przeniósł się doświadczony Jacek Paszkiewicz, Paweł Babiarz i Adam Koszałka. - Nie mamy ciśnienia awansu za wszelką cenę. Z całym czubem tabeli gramy na wyjeździe - podkreśla Bojko.
Co na to wszystko w Łukowej i Chmielku? - Gdzie dwóch się bije tam trzeci skorzysta - śmieją się młodzi piłkarze trenera Bogdana Antolaka.
Reklama













Komentarze