Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

I LIGA: Cel uświęca środki

Przemysław Mierzwa, bramkarz Motoru, zachował czyste konto w meczu rozegranym w Bielsku-Białej. Gra gości nie zachwyciła, ale punkt zdobyty po walce z czołowym zespołem I ligi, należy uznać za spory sukces lublinian.
Po sobotnim spotkaniu, transmitowanym przez TVP Sport i TVP Lublin, kibice obu zespołów są w zupełnie innych nastrojach. Dla fanów Podbeskidzia bezbramkowy remis, po wcześniejszej porażce z Wartą w Poznaniu, oznacza kolejną stratę punktów. Niedosyt jest tym większy, że gospodarze stworzyli kilka znakomitych okazji do zdobycia gola. Ale pierwszą zaprzepaścił... Kamil Oziemczuk. Napastnik Motoru w 15 min znalazł się w sytuacji sam na sam z Łukaszem Merdą. Gdyby Oziemczuk był formie, jaką kiedyś prezentował w Górniku Łęczna, zapewne bez problemu umieściłby piłkę w siatce. W Bielsku-Białej nie utrzymał przewagi nad obrońcami, dlatego musiał strzelać już z 16 m. Uderzenie było jednak słabe i bardzo niecelne. Od 30 min Podbeskidzie zaczęło coraz groźniej atakować. Najpierw Krzysztof Chrapek wykonał rajd lewą stroną i podał do Martina Matusa, jednak ten, naciskany przez Michała Maciejewskiego, nie opanował futbolówki i skończyło się na strachu. Chwilę później niezwykle aktywny i szybki Chrapek idealnie zagrał do Damiana Świerblewskiego, który huknął w... poprzeczkę. To były ciężkie chwile lubelskiej defensywy. Niepewna interwencja przytrafiła się także Łukaszowi Misztalowi, który w przekroju całego spotkania należał do wyróżniających się piłkarzy Motoru. W 35 min nie powstrzymał Clemence Matawu, który zdążył dośrodkować do Chrapka. Na szczęście jego strzał obronił Przemysław Mierzwa. Bramkarz zespołu gości kilka razy interweniował z dużym wyczuciem, walnie przyczyniając się do wywalczenia jednego punktu. Po zmianie stron gospodarze nie mieli tak klarownych sytuacji. Najwięcej zamieszania wywoływały stałe fragmenty gry. Z kolei Motor rzadko gościł na polu karnym rywali i przez całe spotkanie nie oddał celnego strzału w światło bramki. Lublinianie próbowali długimi podaniami obsługiwać wysuniętego Oziemczuka, ale ta taktyka nie przynosiła korzyści. Podopieczni trenera Ryszarda Kuźmy mieli problemy z utrzymaniem się przy piłce. Przegrali też wiele pojedynków. Marek Piotrowicz przekonał się, że rywalizacja z pierwszoligowcami nie jest łatwa. Kilka ataków lewonożnego pomocnika zostało łatwo powstrzymanych. Dla Motoru było jednak najważniejsze, że w pierwszym tegorocznym meczu ligowym nie stracił gola. Martwi jednak fakt, że ekipa z Al. Zygmuntowskich z trudem konstruowała akcje, a w spotkaniach przed własną publicznością nie wystarczy bronić dostępu do własnej bramki. Może lublinianie uporają się z tym problemem w najbliższą sobotę, kiedy będą gościli GKS Jastrzębie. Podbeskidzie Bielsko-Biała - Motor Lublin 0:0 SKŁADY Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Dancik - Świerblewski (82 Zaremba), Matawu (67 Brzezina), Białek, Żmudziński - Matus (67 Malinowski), Chrapek. Motor: Mierzwa - Falisiewicz, Ptaszyński, Maciejewski, Misztal - Maziarz (73 R. Król), Żmuda, Drej - Syroka, Piotrowicz (90+3 Dykij) - Oziemczuk (84 K. Król). Żółte kartki: Białek, Chrapek (P) - Maziarz, Żmuda, Drej (M). Sędziował: Mariusz Trofimiec (Kielce). Widzów: około 2500

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama