Lepiej ratować etaty, niż wypłacać zasiłki
\"Solidarność”: niech nasz rząd zrobi to, co robią inne rządy w Europie
- 11.05.2009 15:21
NSZZ \"Solidarnośc” postuluje jak najszybsze wdrożenie projektu tzw. subsydiowanego zatrudnienia (bezrobocia technicznego). I wylicza: na miesięczne koszty zasiłku i ubezpieczenia dla 100 tys. osób bezrobotnych państwo wydaje ponad 69 mln zł, podczas gdy na subsydiowanie zatrudnienia dla 100 tys. osób musiałoby przeznaczyć niecałe 64 mln zł .
Zdaniem NSZZ \"Solidarność” rząd powinien przeznaczyć pieniądze na dopłaty do pensji pracowników w tych przedsiębiorstwach, które - dotknięte kryzysem - są zmuszone ograniczyć bądź zatrzymać produkcję.
To pozwoliłoby zapewnić funkcjonowanie zagrożonych firm i bezpieczeństwo zatrudnienia pracownikom. Wprowadzenie subsydiowanego zatrudnienia jest jednym z postulatów Pakietu Antykryzysowego przedstawionego rządowi przez partnerów społecznych.
Systemy pozwalające utrzymać stosunek pracy w okresach zatrzymania produkcji funkcjonują w większości krajów europejskich. I to przynosi efekt!
NSZZ \"Solidarność” uważa, że w sytuacji udowodnienia przez pracodawcę trudnej sytuacji ekonomicznej zakładu, wynikającej z kryzysu, w przypadku skrócenia czasu pracy lub korzystania z urlopu postojowego, powinna istnieć możliwość skorzystania z funduszy publicznych uruchomionych przez państwo, które mają zrekompensować ubytek wynagrodzenia.
- Wprowadzenie mechanizmu subsydiowania zatrudnienia generuje niższe koszty dla państwa, od środków, jakie są przeznaczane na pomoc osobom bezrobotnym.
Z analizy naszego Biura Eksperckiego wynika, że koszty zasiłku i ubezpieczenia dla 100 tys. osób bezrobotnych w ciągu pół roku wynoszą 415,59 mln zł, podczas gdy analogicznie kwota na subsydiowanie zatrudnienia wyniosłaby 382,8 mln zł - mówi Janusz Śniadek, przewodniczący NSZZ \"Solidarność”.
W większości krajów europejskich istnieją systemy pozwalające utrzymać stosunek pracy w okresach zatrzymania produkcji. Jest to tzw. częściowe bezrobocie. Rozwiązanie to ma na celu utrzymanie stosunku pracy, a także zagwarantowanie znacznej części wynagrodzenia (często 80 proc. a nawet 100 proc.). W Polsce tymczasem trwa dyskusja na ten temat.
Reklama













Komentarze