Jeszcze przez tydzień będzie lało
Prognoza pogody dla Polski na najbliższy weekend: W dzień temperatura od 18 do 24 stopni Celsjusza, przelotne burze i opady deszczu, miejscami intensywne. W nocy znowu deszcz i 13-14 stopni Celsjusza.
- 09.07.2009 15:29
Ci, którzy kończą właśnie pierwszy turnus wakacji narzekają: na palcach jednej ręki można policzyć dni od początku wakacji, które były słoneczne i bez deszczu. Ci, którzy teraz zaczynają wakacje, mają nadzieję, że teraz pogoda może już być tylko lepsza. Może. Ale czy lipcowe, tak intensywne opady deszczu to rzeczywiście tegoroczne anomalie?
To typowe lato
Meteorolodzy i klimatolodzy nie mają wątpliwości. - Akurat taka pogoda jest typowa dla polskiego lata - mówi Krzysztof Bartoszek z Katedry Agrometeorologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. - Żyjemy po prostu w klimacie zmiennym. Jest nawet takie powiedzenie, że nasz klimat jest umiarkowany, o nieumiarkowanych zmianach pogody. Tak już u nas jest, że latem może być dwa tygodnie intensywnych deszczów, a potem dwa tygodnie upałów.
Właśnie tak jest w tym roku. - Nad Polskę płyną bardzo wilgotne fronty atmosferyczne znad Morza Czarnego. Tu napotykają chłodniejsze fronty znad Bałtyku - wyjaśnia Bartoszek. - Stąd rodzą się burze i opady deszczu, miejscami intensywne.
- U nas każde lato wygląda inaczej - zaznacza dr Szczepan Mrugała z Zakładu Meteorologii i Klimatologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. - Trochę się odzwyczailiśmy od tego, że może być bardziej deszczowe. Ale nie ma w tym żadnej anomalii: takie lato raz na kilka lat się zdarza.
Klimat jest zmienny
- Gdybyśmy mieszkali nad Morzem Śródziemnym, nie mielibyśmy takich kłopotów. Tam klimat jest znacznie bardziej stabilny. I dlatego tam na ogół jest ciepło - zaznacza Bartoszek. - U nas klimat jest zmienny. A my, niestety, często o tym zapominamy i marudzimy. Fronty znad Morza Czarnego przynoszą deszcz. Ale jeśli płyną do nas fronty z zachodu mówimy, że jest za chłodno i zbyt pochmurno. Jeśli mamy do czynienia ze zwrotnikowymi frontami z południa, pojawiają się fale upału. I znowu jest kłopot. Taki już urok położenia naszego kraju; w samym środku Europy.
- Pamiętamy powódź z 1997 r., potem kolejną z 2002 r., teraz mamy do czynienia z następną - wylicza Mrugała. -Wszystkie różnią się od siebie charakterem. Ta pierwsza, najbardziej tragiczna w skutkach, miała ogromną skalę: zalało jedną piątą powierzchni kraju, całe sąsiadujące ze sobą wsie i miasta, woda sięgała do drugiego piętra. Teraz powódź ma charakter bardziej lokalny, bo zalało bardziej pojedyncze miejscowości. Ale za to siła opadów w tych miejscach była bardzo duża. Stąd taki efekt.
Czyja to wina
Zdaniem klimatologów, takich zjawisk może być u nas jeszcze więcej. M.in. przez ocieplenie klimatu. - Patrząc na ostatnie 60-70 lat, rzeczywiście ostatnie 20 lat jest cieplejsze - tłumaczy Bartoszek. - Nikt jednak nie udowodnił, że to wina człowieka. Klimat ma to do siebie, że się zmienia. Teraz także możemy żyć w pewnym, krótszym lub dłuższym okresie przejściowym.
- Musimy po prostu przyzwyczaić się do zaistniałej sytuacji - zaznacza Mrugała. Jak powiedział niedawno jeden z amerykańskich noblistów, szkoda pieniędzy na walkę z ociepleniem, lepiej zainwestować je na przystosowywanie się do niego. Jak? Na przykład budując zbiorniki retencyjne.
- Urzędnicy nie powinni zezwalać na budowanie domów na terenach, które w czasie kolejnych powodzi są zalewane - dodaje Mrugała. - Mieszkanie w takim miejscu to jak jazda samochodem na oponie, z której co chwila schodzi powietrze. Co z tego, że napompujemy, jak za chwilę ucieknie powietrze. Co z tego, że wysuszymy wodę, jak za chwilę nas zaleje. Niestety, o bezpieczeństwo najlepiej zatroszczyć się samemu.
Ile jeszcze spadnie deszczu
Zwłaszcza że na ulewnych deszczach w lecie się nie skończy. - Ocieplenie klimatu może być jednym z elementów wpływających na to, co obserwujemy za oknem. Energia atmosfery wzrosła, a to się musiało gdzieś \"wyładować”. Stąd burze i intensywne ulewy - wyjaśnia Mrugała. I dodaje, że w kolejnych latach czeka nas jeszcze większe nasilenie zjawisk skrajnych.
Jakie to będą zjawiska? Huraganowe wiatry, z prędkością przekraczającą 200 km/h. Wielomiesięczne susze, które będą powodowały ogromne pożary. Wzrost średnich temperatur w poszczególnych miesiącach. Mówiąc krótko: przed nami duże rozchwianie klimatu.
Zdaniem klimatologów to, że w lipcu w Polsce pada deszcz, nie jest niczym nadzwyczajnym. Nadzwyczajne jest to, ile może go spaść.
W kwietniu pisaliśmy o suszy, która wiosną nawiedziła nasz kraj. - Jeszcze kilka dni takiej pogody i uschną wszystkie drzewa, które posadziłem w tym roku - żalił się na naszych łamach Krzysztof Cybulak, sadownik z Łazisk w powiecie opolskim. W podobnej sytuacji znaleźli się rolnicy, ogrodnicy i leśnicy z wielu regionów. Dramatycznie zrobiło się w lasach, gdzie zarządzono trzeci, najwyższy stopień zagrożenia pożarowego.
Teraz deszcze
W czerwcu nad Polskę przyszły niekończące się deszcze i burze. Efekt? Tysiące zalanych domów, piwnic i gospodarstw rolnych, hektary zalanych upraw i setki rodzin, które straciły dorobek życia. Po fali powodziowej, która przeszła przez Małopolskę i Podkarpacie, pod koniec czerwca wielka woda nawiedziła Lubelszczyznę. - Mam w suterynie 30 centymetrów wody. Cudem uratowaliśmy tylko pralkę - mówiła nam załamana Urszula Pogrzebska z Bogdanki. Jeszcze gorzej było u Janusza Mroczkowskiego. - Na 55 kurczaków przeżyło mi 13. Reszta się potopiła.
A lato dopiero przed nami
Pogoda, którą obserwujemy za oknem od kilku tygodni, utrzyma się do połowy lipca. - Przez pierwszą połowę lipca nadal czeka nas pogoda czerwcowa: a więc chmury, trochę deszczu i burze, przeplatane słońcem - mówi Andrzej Zalewski, specjalista od pogody w radiowej Jedynce.
Potwierdzają to synoptycy z biura prognoz Cumulus. Ich zdaniem, przez sporą część lipca pogoda będzie w kratkę: raz słońce, raz deszcz i temperatury około 20 stopni. - Deszczowo i chłodno - podsumowuje Tomasz Zubilewicz z TVN Meteo. - Cieplej i bardziej pogodnie zrobi się dopiero w drugiej połowie wakacji.
Wszystko wskazuje jednak na to, że nie będą to rekordowe upały, choć, jak mówi Zubilewicz, pogoda powinna wówczas nadrobić lipcowe chłody. Prawdziwe lato powinno przyjść w trzeciej dekadzie lipca i dwóch pierwszych dekadach sierpnia. Wtedy wreszcie nie będzie padać.
Reklama













Komentarze