Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Reprezentacja: Pod wodzą nowego selekcjonera Polska przegrała z Rumunią. Smudzie poszło jak po grudzie

Kiedy selekcjonerem \"biało-czerwonych” został Franciszek Smuda odżyły nadzieje w sercach polskich kibiców. Jednak już pierwszy mecz pokazał, że sama zmiana szkoleniowca nie dokonana cudu. Przed nowym trenerem mnóstwo pracy i daleka do droga, aby w Euro 2012 nie przeżyć rozczarowania. W sobotę niepoprawnych entuzjastów na ziemię sprowadzili Rumunii, zwyciężając 1:0.
Kiedy w Europie nie dokończyły się jeszcze zmagania do przyszłorocznego mundialu, Polacy i Rumuni myślami są już przy mistrzostwach Europy w 2012 roku. Obie drużyny narodowe kompletnie rozczarowały w eliminacjach, zajmując w swoich grupach dopiero piąte miejsca. W dodatku nasi reprezentanci skompletowali serię trzech kolejnych porażek i w żadnym z tych meczów nie strzelili nawet gola. A po raz ostatni na przyzwoitym poziomie zagrali w sierpniu, z Grecją, kiedy byli jeszcze jednym z faworytów do wyjazdu do RPA. Franciszek Smuda, debiutujący w roli selekcjonera, już w środę podczas zgrupowania w Grodzisku Wielkopolski podkreślał po kilku treningach, że dostrzega progres w grze zawodników. Ogłosił też szybko, w przeciwieństwie do Leo Beenhakkera, skład jedenastki, który rozpocznie mecz z Rumunami. Nie spodziewał się jednak, że przy Łazienkowskiej zastanie fatalną nawierzchnię. Co prawda taką samą dla obu drużyn, ale to w tym później upatrywał jedną z przyczyn porażek. Podobnie zresztą jak jego podopieczni. Suchej nitki na organizatorach nie zostawili także, lepiej wyszkoleni technicznie, goście. – Murawa była beznadziejna. Graliśmy jak na plaży – rzucił swoim dziennikarzom Ciprian Marica. Pierwsza połowa była słaba. I choć inicjatywę posiadali Polacy, to nie potrafili wypracować okazji strzeleckich. Dopiero w 26 min Ireneusz Jeleń uderzył z kilkunastu metrów, ale rumuński bramkarz odbił piłkę. A tuż przed przerwą powodzenia próbował Ludovic Obraniak. Po zmianie stron szczęście dopisało rywalom. Daniel Niculae kopnął z 14 m, piłka odbiła się od nogi Dariusz Dudki, kolegi Rumuna z AJ Auxerre, i przelobowała Tomasz Kuszczaka. A za chwilę ten sam zawodnik mógł podwyższyć jeszcze prowadzenie strzałem głową. Polacy dopiero w samej końcówce mogli odmienić losy meczu. Dwie sytuacje sam na sam miał rezerwowy Sławomir Peszko. Ale za pierwszym razem przegrał pojedynek z Costelem Pantilimonem, a potem niepotrzebnie zwlekał z oddaniem strzału. – Gdybyśmy szybko zdobyli bramkę, to obraz gry były nieco inny. Ale i tak można znaleźć kilka elementów, które sprawiają, że widać trochę zmian w naszej grze. Były momenty chaotyczne i były też dobre. W sumie mieliśmy dwie klarowne okazje, obie niewykorzystane. Natomiast Rumunii strzeli nam gola szczęśliwie – ocenił Michał Żewłakow. Niestety w sobotę kiepskie statystyki nie uległy zmianie – Polacy przegrali czwarty kolejny mecz i znowu nie trafili do bramki rywala. W środę to wreszcie powinno się zmienić, bo \"biało-czerwoni” zmierzą się w Bydgoszczy z Kanadyjczykami. BRAMKA 0:1 – Daniel Niculae (59) SKŁADY Polska: Kuszczak – Kowalczyk, Michał Żewłakow (90 Sadlok), Kokoszka, Piotr Brożek – Błaszczykowski (80 Peszko), Dudka, Obraniak (80 Roger), Kosowski (75 Rybus) – Jeleń, Lewandowski (70 Małecki). Rumunia: Pantilimon – Maftei (79 Sapunaru), Radoi, Chivu, Rat – Roman (46 Nicolita), Codrea (52 Ghioane), Apostol, Tanase (69 Goian) – Niculae, Marica (61 Bucur). Żółte kartki: Lewandowski, Kokoszka – Radoi, Codrea. Sędziował: Menashe Mashiah (Izrael). Widzów: 5000.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama