Rybczyński: Mam bardzo miłe wspomnienia z Lublina
ROZMOWA Z Jackiem Rybczyńskim, trenerem Lidera Pruszków
- 19.11.2009 14:17
– Uważam, że warto odróżnić koszykówkę męską od kobiecej, a najlepszym sposobem na to są właśnie stroje. Chcieliśmy uwydatnić wdzięki naszych pań. Coraz więcej zespołów korzysta z tego rodzaju ubioru. Jestem pewien, że męskiej części publiczności te stroje podobają się. A zawodniczki? Na początku były sceptycznie nastawione do tego pomysłu. Ich podejście jednak zmieniło się po pierwszych przymiarkach, po których same domagały się skrócenia spódniczek.
– Za stary jestem na takie rzeczy. Z pewnością wróciły miłe wspomnienia, bo to był jeden z lepszych zespołów, w jakich grałem. Tu była wspaniała publiczność oraz świetny trener, Todor Mołłow.
– Straciliśmy 55 punktów – to zdecydowanie za dużo. Jednak w meczach, w których występuje tak duża różnica umiejętności, jest bardzo ciężko o maksymalną koncentrację. Mieliśmy dzisiaj przećwiczyć różne warianty ataku pozycyjnego i to nam się udało. Poza tym w Lublinie zadebiutowała Paulina Dąbkowska, która przyszła do nas AZS AWF Katowice i to był właśnie mecz dla niej. Spisała się bardzo dobrze i widać, że szybko wkomponuje się w zespół. Jeżeli chodzi o lublinianki, to podobała mi się Daria Cybulak i Magdalena Koperwas. Cybulak jest doświadczona, więc dobrej postawy należy od niej wymagać. Więcej uwagi poświęciłem jednak Koperwas, która mnie zachwyciła. To bardzo interesująca dziewczyna, która gra bez respektu dla dużo bardziej doświadczonych rywalek.
– Z pewnością będę ją obserwował i kontrolował jej występy na parkietach pierwszej ligi. Może w przyszłości uda nam się ją wypożyczyć, aby mogła ogrywać się na nieco wyższym poziomie.
– Trzeba cieszyć się, że w Lublinie jest taki materiał i szkoda, że nie ma tu zespołu ekstraklasowego. Z drugiej strony pierwsza liga jest dla tych młodych koszykarek świetnym poligonem doświadczalnym.
– One spędzają bardzo dużo czasu na parkiecie podczas meczów ligowych. Nie chcę ich przemęczać, bo dla mnie najważniejsza jest ekstraklasa. Ciężko trenujemy, więc zarówno Ashley, jak i Latoya musza gdzieś odpocząć.
– Mam opanowane w języku angielskim podstawowe zwroty koszykarskie i spokojnie dogaduję się z moimi podopiecznymi. Czasy się zmieniają. W mojej młodości uczyłem się języka rosyjskiego, a teraz językiem międzynarodowym jest angielski. Każda sytuacja życiowa jest okazją do zdobycia nowego doświadczenia, dlatego cieszę się z tego, że spotkałem się z taką sytuacją.
Reklama












Komentarze