Mam tak wielką słabość do ścieżek dźwiękowych z filmów z cyklu \"Twilight”, że postanowiłem poświęcić czas na przesłuchanie całego nowego albumu grupy, z której muzyką po raz pierwszy zetknąłem się słuchając jednego z tych soundtracków i której piosenka jako jedna z niewielu utworów na nim zamieszczonych nie przypadła mi do gustu.
A więc \"Brand New Eyes” to mój pierwszy longplay Paramore, a kapeli trzeci. Nie wiem, czy lepszy czy gorszy od poprzednich. Jednak wiem, że niezły.
Wprawdzie nie jest to moja ulubiona muzyka, bo nieco drażni mnie jej nerwowość i trochę irytuje histeryczny śpiew wokalistki, ale potrafię docenić wyrazisty styl tej amerykańskiej formacji, sprawność warsztatową artystów i pasję grania i śpiewania przebijającą ze wszystkich utworów.
Grupa z Tennessee wykonuje postpunkową muzykę, którą można określić mianem emo. Ale w porównaniu do innych gwiazd poruszających się w tych klimatach ma słabsze pomysły kompozytorskie, szczególnie melodyczne. Na dwanaście kawałków zawartych na jej nowym albumie ze trzy kleją się do uszu.
Reklama













Komentarze