Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Katastrofa w Czarnobylu: Największa tragedia czy też największy blef XX wieku?

Choć od katastrofy minęło prawie ćwierć wieku Czarnobyl do dziś budzi emocje. Kojarzy nam się z gorzkim smakiem płynu Lugola, relacjami z opuszczonego w pośpiechu miasta, wstrząsającymi fotografiami niepełnosprawnych dzieci. – To mity – coraz głośniej mówią o katastrofie naukowcy.
Raport UNSCEAR na temat czarnobylskiej katastrofy ujrzał światło dzienne już w 2001 roku. Powstał przy współpracy 142 specjalistów w zakresie promieniowania atomowego z całego świata. Naukowcy przedstawili zupełnie inną rzeczywistość, niż znamy. – Nie było tysięcy ofiar śmiertelnych, a mieszkańcy napromieniowanych terenów nie chorują częściej na nowotwory i nie rodzi się więcej dzieci z wadami genetycznymi – twierdzą specjaliści. 26 kwietnia 1986 roku o godz. 1.26 w nocy eksploduje czwarty reaktor elektrowni atomowej w Czarnobylu. Wybuch uwolnia 400 razy więcej promieniowania niż Hiroszyma, a blok reaktora płonie przez 10 dni zatruwając kilometry północnej Ukrainy, Południowej Białorusi i Rosji. 27 kwietnia 1986 roku między godz. 13, a 16 ponad tysiąc autobusów ewakuuje26 tysięcy mieszkańców Prypeci. Mają wrócić za trzy dni, więc biorą tylko to, co najbardziej potrzebne. Nie wracają nigdy. 28 kwietnia o godz. 7 rano stacja monitoringu radiacyjnego w Mikołajkach zarejestruje 550 tys. razy większą radioaktywność izotopów promieniotwórczych w powietrzu. Po godz. 10.00 Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej (CLOR) ogłasza alarm. Tego samego dnia w nocy na spotkaniu w Komitecie Centralnym PZPR zapadają najważniejsze decyzje: dzieciom podać płyn Lugola i wstrzymać wypas bydła na łąkach. Zaleca też picie mleka w proszku i ograniczenie jedzenia świeżych owoców i warzyw. Ale oficjalnego komunikatu o skażeniu radioaktywnym nadal nie ma. Jednak nie zamknięto szkół, nie odwołano pochodów pierwszomajowych. Przed aptekami ustawiały się kilometrowe kolejki. – To były straszne dni – wspomina dziś Anna Jończyk, emerytowana farmaceutka z Lublina. – Nie nadążaliśmy robić płynu. Znajomi i rodzina bombardowała nas telefonami. Jedyny aparat w aptece bez przerwy się blokował. Płyn Lugola to wodny roztwór jodku potasu i jodu, który zapobiega kumulowaniu się w tarczycy dzieci radioaktywnego izotopu. – Dorośli nie powinni w ogóle Lugola pić, bo mógł im zaburzyć pracę gruczołu. Ale sama widziałam, jak jeden z panów wypił kieliszek jeszcze w aptece. Nikt wtedy ludzi nie informował o tym dlaczego mają brać to, a nie co innego – wspomina farmaceutka. Jan Kondratowicz – Kucewicz z Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej miał wówczas dyżur. – Ludzie dzwonili do szpitala, pytali co mają robi, oczekiwali od nas wyjaśnień. Pamiętam, że usiłowałem się skontaktować z lekarzem dyżurnym województwa i kraju. Usłyszałem, że nic się nie dzieje, że to pogłoski i trzeba zachować spokój. Ile osób zginęło w czasie wybuchu reaktora? Ile poważnie zachorowało w wyniku napromieniowania? Początkowo szacowano, że umrze kilkadziesiąt lub nawet kilkaset tysięcy ludzi. Dziś te szacunki są mniej drastyczne. U dzieci na napromieniowanych terenach zdiagnozowano 1800 przypadków zachorowań na raka tarczycy. Ubiegłoroczny raport Forum Czarnobylskiego (z 2004 roku) ocenia, że spośród milionów ludzi wystawionych na działanie radioaktywnej chmury z Czarnobyla wkrótce na białaczkę lub inne nowotwory umrze około 4 tys. A raport UNSCEAR wręcz bagatelizuje sprawę – 30 pracowników elektrowni to według ekspertów jedyne ofiary śmiertelne. Przy usuwaniu skutków katastrofy pracowało 240 tys. ludzi, zwanych \"likwidatorami”. Do tej pory na białaczkę, choroby serca i inne nowotwory zmarło 230 z nich. Wielu z nich choruje na kataraktę, schorzenia typowego dla niedoszłych ofiar wybuchu bomb atomowych w Japonii. – Badania przeprowadzone wśród pracujących przy usuwaniu skutków awarii wskazują, że są oni nawet zdrowsi niż osoby, które nie były nawet narażone na promieniowanie – twierdzi tymczasem prof. Zbigniew Jaworowski, przewodniczącym Rady Naukowej CLOR i członek UNSCLEAR. Władze Ukrainy, które mogłyby udostępnić prawdziwe dane na temat skutków katastrofy, co roku dostają z zagranicy 150 milionów dolarów zapomogi. To pieniądze na renty, odszkodowania i zapomogi dla rzekomych ofiar wybuchu i promieniowania. Kto więc chciałby przyznać, że poszkodowanych jest najwyżej kilkanaście tysięcy, a nie sześć milionów ludzi, jak podają oficjalne statystyki? Tuż po katastrofie tysiące Ukrainek i Białorusinek zdecydowało się lub zostało namówionych przez lekarzy na usunięcie ciąży. Szacuje się się, że w latach 1986-1987 w obu republikach ZSRR liczba aborcji była równa jednej trzeciej wszystkich dzieci, które w tym czasie przyszły na świat w całej Europie Wschodniej. W Europie Zachodniej na usunięcie ciąży zdecydowało się od 100 do 200 tys. kobiet. Ile takich zabiegów wykonano w Polsce? Tego nie wie nawet szef grupy lekarzy , która badała stan zdrowia Polaków po wypadku w Czarnobylu. – Nie dysponuję oficjalnymi danymi dotyczącymi naszego kraju – mówi prof. Janusz Nauman. – To była prawdziwa psychoza. Naprawdę bałyśmy się urodzić mutanty – wspomina pani Grażyna z Lublina. – Ja postanowiłam zaryzykować i na zabieg się nie zdecydowałam. Ale znam takie co to zrobiły. Czerwony las, gigantyczne grzyby mutanty, opuszczone szkoły, porzucone samochody i sam reaktor: olbrzymia konstrukcja ze stali i betonu, budowana w pośpiechu, dziś grozi zawaleniem. Krajobraz z miejsca, gdzie zatrzymał się czas, dziś kusi turystów. – Gdy zobaczyłam zdjęcia, zrozumiałam że muszę tam pojechać. Kiedy najbliższa wyprawa? Weźmiecie 13-latkę?– pyta internautka na forum www.opuszczone.com. Chcesz odczuć to na własnej skórze? Zobaczyć na własne oczy? Chcesz usłyszeć ciszę jakiej nigdy i nigdzie nie doświadczysz? – tak reklamują studenci Politechniki Warszawskiej swój Czarnobyl Tour. Wyjazd już za kilka dni. Obowiązkowe wyposażenie to licznik Geigera, zatankowany do pełna samochód lub motocykl i aparat fotograficzny. Przezorni nakładają maskę z nawilżonej szmatki lub chusteczki. Można jechać na własną rękę lub z biurem podróży. Tak \"przyjemność” to wydatek rzędu co najmniej tysiąca złotych. Artykuł pochodzi z Dziennika Wschodniego, wydanie z 26 kwietnia 2006 roku

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama