Co dalej w sprawie współpracy Lubelszczyzny z Delaware?
W Delaware piją lubelskie piwo i jedzą nasze czekoladki. Czy jest możliwa partnerska współpraca między Lubelszczyzną a tym bogatym amerykańskim stanem? Lider polonijny Stefan Skielnik uważa, że jest. I chce pomóc.
- 07.01.2014 17:17

Tuż przed świętami Stefan Skielnik, lider Polonii w amerykańskim stanie Delaware, otrzymał list od marszałka województwa lubelskiego Krzysztofa Hetmana. Jest to odpowiedź na list Skielnika z sierpnia ub. r., w którym zaproponował lubelskim samorządowym nawiązanie współpracy wojewódzko-stanowej. O sprawie pisaliśmy już kilkakrotnie.
Krzysztof Hetman odpowiada, że propozycję "przyjął z dużym zainteresowaniem”, a inicjatywa jest "ze wszech stron godna uwagi, w związku z czym przekazana została do dyrektorów właściwych departamentów [...] celem konsultacji i analizy wszystkich możliwych form współpracy”.
- Ten fragment przyjmuję, jako deklarację dobrej woli - mówi Stefan Skielnik.
"Idea kooperacji jest jak najbardziej szczytna” - zauważa marszałek, ale wymaga uzyskania "zgody ministra właściwego do spraw zagranicznych”.
- To też jest zrozumiałe - kontynuuje lider polonijny. A za pewne nieporozumienie uznaje fragment, że "nie bez znaczenia jest fakt, że partnerami miałoby zostać Województwo Lubelskie z podmiotem, który jednostką samorządu terytorialnego nie jest”.
Skielnik komentuje: - Stan Delaware, jak każdy inny w Ameryce, oczywiście jest jednostką administracyjną o pełnym wyposażeniu samorządowym do prowadzenia własnej, stanowej polityki wewnętrznej, a nawet w pewny zakresie - zagranicznej.
Ostatnio, na przykład, samorządowa legislatura stanu Kolorado, przyjęła suwerenną decyzję dopuszczeniu sprzedaży marihuany. Tak zadecydowali mieszkańcy stanu w głosowaniu powszechnym. Samorząd zaś wykonał wolę ludności. Troska o samorządność terytorialną Delaware jest moim zdaniem przesadna, bowiem takową posiadamy.W swoim liście marszałek dodaje, że "konieczne jest wzięcie pod uwagę położenia geograficznego i odległości dzielącej stan i region”. Dlatego "możliwe do rozważenia byłoby nawiązanie kontaktów gospodarczych pomiędzy przedsiębiorcami, jak również wspólne działania o charakterze naukowym i promocyjnym (...)
Marszałek Hetman wyraża też przekonanie, że "zawarcie porozumienia pomiędzy Województwem Lubelskim a Stanem Delaware byłoby w istocie niezwykłym wydarzeniem”.
- Zgadzam się. Dodam, że także precedensowym, za którym mogłyby pójść inne polskie województwa i stany amerykańskie, co uczyniłoby taką pragmatykę... zwykłą i standardową.
Stefan Skielnik uważa, że dobrze byłoby wyłonić po obu stronach niewielkie grupy robocze liczące po 3-4 osoby, które pozostając w kontakcie wypracowałyby propozycje dla władz Lubelskiego i Delaware.
Dlatego Skielnik powtarza swoją sugestię z wiosny ub. roku, aby przysłać do Delaware delegację mogąca dokonać prezentacji Lubelskiego, zapoznać się z tym, co jest w stanie Delaware oraz rozpocząć poważną rozmowę na temat obszarów wspólnego zainteresowania.Co ciekawe, rozmowy o kooperacji lubelsko-delarewańskiej mają swoją niemal 20-letnią historię.
W listopadzie 1995 roku w największym mieście stanu, Wilmington, gościł ówczesny wiceprezydent Lublina Zbigniew Wojciechowski.
Inicjatywę wspierał ówczesny radca ambasady RP w Waszyngtonie, znany lublinian Mariusz Handzlik, który potem zginął tragicznie w katastrofie smoleńskiej.
Sprawa współpracy przybrała jednak typowo polski obrót. Po prostu umarła śmiercią naturalną.
Jednak nasz region i tak jest obecny w Dalaware. - Współpraca przedsiębiorstw i uczelni została już w Polsce dawno uwolniona spod administrowania zewnętrznego. Dzięki temu, na przykład, powodzeniem w wśród mieszkańców naszego stanu cieszy się... lubelskie piwo "Perła” i czekoladowa konfekcja lubelskiej "Solidarności” - zauważa Stefan Skielnik.
Reklama












Komentarze