Kane & Lynch 2: Dog Days. Z wizytą w Szanghaju (wideo)
Najbardziej niepokojący duet elektronicznych antybohaterów – psychopata i zabójca – powraca, by szerzyć wszechogarniającą destrukcje. Recenzja Kane & Lynch 2: Dog Days.
- 23.08.2010 15:44
Dog Days jest kontynuacją dość kontrowersyjnej Kane & Lynch: Dead Men.
Od wydarzeń z jedynki upłynęło trochę czasu, ścieżki tytułowych bohaterów rozeszły się.
Oni sami trochę się postarzeli.
Teraz spotykamy ich ponownie: w Szanghaju.
Nie zadzieraj z miejscową mafią
Lynch, którym przyjdzie nam sterować przez większość gry, potrzebuje pomocy Kane\'a przy pewnym, niezwykle zyskownym, interesie związanym z przemytem broni do Afryki. Wszystko jednak dość szybko komplikuje się, gdy chłopaki przypadkiem zabijają córkę szefa miejscowej mafii.
Efektem ich pomyłki jest wojna totalna, która przetoczy się przez ulice tego największego z chińskich miast.
W Kane & Lynch 2: Dog Days fabuła naprawdę wciąga. Jest odpowiednio ciężka i brudna jak przystało na historię o dwóch wyrokowcach i chińskiej mafii. Nie ma kompromisów, a niektóre sekwencje nadają się do wysokiej klasy filmów gangsterskich.
Gra zdecydowanie przeznaczona jest dla dojrzałego odbiorcy. Bohaterowie nie szczędzą wulgaryzmów i pokrzykują co chwila to na siebie, to na oponentów. Świetne wrażenie sprawia Lynch, który w chwilach największej rozróby mówi do siebie. Nie zabrakło też chwil z czarnym humorem jak pytania Kane\'a czy Lynch może zachować się racjonalnie, gdzie jedyną odpowiedzią jest: \"I\'ll try”.
Domowa kamera
Najbardziej rzucającym się w oczy elementem gry jest jednak unikalna oprawa wizualna. Poprzez nałożenie odpowiedniego filtra i pracę kamery, twórcom udało się uzyskać efekt jakby całość była kręcona domową kamerą. Obraz jest surowy i odpowiednio ziarnisty, kadr kołysze się na boki (można to wyłączyć, ale zabija się tak większość klimatu).
Całość nadaje grze niesamowity wygląd i jeszcze bardziej podkreśla ciężki charakter rozgrywki. Świetnie wypada także zniszczalność środowiska. Naprawdę: aż wióry lecą z ekranu. Można się tylko przyczepić do modeli przeciwników, którzy w większości się od siebie nie różnią.
W istocie w rozgrywce zaszły bardzo pozytywne zmiany. Przede wszystkim poprawiono sterowanie i system osłon. Nasi bohaterowie mogą teraz nosić po dwie bronie, które z czasem wymieniane są na coraz lepsze. Wprowadzono także online\'owy tryb kooperacji, którego zabrakło w pierwszej części.
Łap forsę i w nogi
Niestety cała kampania sprowadza się do prostego strzelania i nic poza tym. Brak urozmaiceń jest aż nadto widoczny. Ponadto gra jest niewiarygodnie krótka (inna sprawa, ze coraz więcej nowych gier tak ma). Przejście wątku fabularnego to – w zależności od poziomu trudności – od 4 do 6 godzin.
Na szczęście na odsiecz przyszedł ciekawy multiplayer, który w jedynce był raczej niezadowalający. Po pierwsze powraca Fragile Alliance z dwoma modyfikacjami Undercover Cop i Cops & Robbers. Wszystkie trybu polegają na kradzieży kasy i ucieczce do oznaczonego punktu.
W pierwszej z modyfikacji wśród złodziei jest jeden gliniarz pod przykrywką mający powstrzymać resztę graczy, a w drugim trybie gracze walczą między sobą. Nie brzmi to może zbyt innowacyjnie, ale świetnie się sprawdza. Zwłaszcza, że zawsze jeden z graczy może zabić innego i zabrać jego łup, więc trzeba uważać nie tylko na policję, ale też graczy z własnej drużyny.
Do tego dorzucono jeszcze singlowy Arcade Mode, polegający mniej więcej na tym samym.
WYROK
Kane & Lynch 2 miał duży potencjał trochę zmarnowany przez krótki czas zabawy dla pojedynczego gracza. Niemniej techniczna jakość produktu stoi na dobrym poziomie, a multi przyciąga na długie godziny. Dobry omen przed nadchodzącym Hitmanem.
Nasza Ocena: 4/6
Reklama













Komentarze