Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Ile mięsa jest w mięsie?

70 kg mięsa zjada rocznie statystyczny Polak. Najczęściej wybiera wieprzowinę, ale kurczakiem też nie pogardzi. Bo tani i podobno zdrowszy.
Porównując słupki spożycia mięs w naszym kraju, wygląda na to, że nagle przestały smakować nam krowy. Za to zakochaliśmy się w kurczakach. – Po wejściu Polski do UE rzeczywiście spadło u nas spożycie wołowiny, ale nie oznacza to, że mniej jej jemy. Po prostu jej cena skoczyła prawie o 100 proc., więc już praktycznie nie wykorzystuje się jej w przetwórstwie – tłumaczy Witold Choiński, prezes zarządu związku \"Polskie Mięso”. Prezes przyznaje jednak, że kurczaków rzeczywiście jemy więcej. – To wynik mody na spożywanie drobiu i jego niskiej ceny. W ciągu dziesięciu lat od poziomu 12 kg rocznie doszliśmy do 25 kg. Ile mięsa w mięsie Z kilograma mięsa można zrobić 0,8 kg wędliny (tradycyjnym sposobem polskiej wsi) lub nawet 2 kg (najtańsza wędlina blokowa w sklepach). \"Cudowne rozmnożenie” mięsa to dla technologa żywności nic trudnego. Wystarczy je rozdrobnić, dodać wodę i substancję żelującą. Tego, ile w wędlinach powinno być mięsa, nie określają nawet restrykcyjne przepisy Unii. A producenci skwapliwie z tego korzystają. Dlatego w szynce możemy znaleźć białko sojowe, mąkę ziemniaczaną, czy preparaty błonnikowe. Mimo to warto jeść mięso. Od lat wiadomo, że to nieocenione źródło witamin A, D, B12 oraz żelaza, wapnia i selenu. Rzecz w tym, że dziś produkuje się je inaczej: taniej i szybciej. Tanie, bo modyfikowane Kiszonki z kukurydzy, traw, wysłodki buraczane to teoretycznie podstawa żywienia czworonogich mieszkańców farm hodowlanych. Ale to nie koniec. Zwierzęta dostają też śrutę białkową z importowanej modyfikowanej genetycznie soi. Tym więcej, im intensywniejsza hodowla. – Nie jest tajemnicą, że to soja GMO. Szacuje się, że nawet 90 proc. soi na naszym rynku jest modyfikowane – mówi Grażyna Różycka z Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli, oddział w Sitnie. – Dziś trudno dostać inną paszę. Poza tym, jak rolnik idzie do sklepu i kupuje 200-kilogramowy worek, to nie patrzy czy to GMO, tylko na cenę – dodaje Piotr Woch z LODR. W sezonie takim jak ten, gdy w niektórych rejonach deszcze i powodzie zniszczyły większość upraw, zwierzęta będą karmione głównie GMO. Ale – jak zapewniają naukowcy – nie mamy czego się bać. Albo tanio, albo ekologicznie – Na takich paszach wyhodowano już miliardy świń na całym świecie i nie zaobserwowano żadnych skutków ubocznych – uspokaja prof. Krzysztof Kwiatek, szef Zakładu Higieny Pasz Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Puławski PIWet wspólnie z Instytutem Zootechniki w Krakowie od kilku lat bada pasze zawierające modyfikowaną genetycznie soję i kukurydzę. Naukowcy sprawdzają jak szybko zwierzęta rosną, czy prawidłowo się rozmnażają, ich odporność na choroby, jakość mięsa, a na koniec możliwość transferu modyfikowanego DNA do organizmu zwierząt, czy mikroorganizów flory bakteryjnej. I co? I nic. Żadnych negatywnych następstw takiego menu. – Można powiedzieć, że pasze GMO nie stanowią żadnego zagrożenia – zapewnia prof. Kwiatek. – Polaków nie stać na ekologiczną żywność. Co z tego, że możemy mieć superekologiczne mięso, jeśli będziemy je jeść tylko w święta. Z drogi postępu już nie zawrócimy. Świniom będzie lepiej Odpowiednie oświetlenie i system wentylacyjny, skuteczna ochrona przed muchami i gryzoniami, do tego ściśle określone wymiary klatek, kojców i zagród: restrykcyjne przepisy dotyczące hodowli zwierząt w naszym kraju weszły w życie w połowie tego roku. Na razie jednak rolnicy się tym nie przejmują. Bo za zbyt ciasny chlew, czy oborę nic im nie grozi. – To się zmieni w 2013 roku – informuje Grażyna Różycka. – Wtedy rolnik, który nie dostosuje swoich budynków do wytycznych może stracić unijne dopłaty. Przepisy szczegółowo określają nie tylko wielkość klatek i ich wyposażenie, ale także jak często hodowca powinien doglądać swoje zwierzęta i w jaki sposób karmić. – Fakt, nie brakuje głosów, że to przesada– mówi Różycka. – Ale problemu z frekwencją na organizowanych przez nas spotkaniach informacyjnych nie mamy. Rolnicy są ciekawi, co powinni zrobić, by im dopłaty nie zabrali.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama