Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Człowiek, który nawleka koraliki

Zaczepił mnie pytaniem o kod pocztowy miejsca, w którym mieszkam. Bezbłędnie podał nazwę miejscowości. Zna też daty wszystkich imienin, jakie są w kalendarzu. Jeździ po całym świecie i organizuje warsztaty ozdób koralikowych. Był bezdomny, ale dzięki pracy z plastikowymi ozdobami uzbierał na mieszkanie.
Człowiek, który nawleka koraliki
Koraliki
Rozmowa Z Dariuszem Gołębiewskim, wykonawcą ozdób z koralików. • Jak zaczęła się twoja przygoda z koralikami? – W przedszkolu. Nauczycielka dała mi do nawlekania korale, bo od dziecka jestem niepełnosprawny. Nawlekanie koralików miało mi pomóc w ćwiczeniach chwytania przedmiotów. Na początku było to bardzo łatwe. Nawlekałem koralik za koralikiem. Na trudniejsze rzeczy przyszedł czas. • Co udało ci się zrobić do tej pory? – Robię np. zwierzątka z koralików. Kiedyś widziałem u kogoś takiego krokodyla. Pomyślałem, że też mogę spróbować i zrobiłem sobie krokodyla. Siedziałem nad tym dopóki coś z tego nie wyszło. Udało się, ale zajęło mi to dwa tygodnie. Teraz małe zwierzątka robię około 4 godzin, idzie na nie dwa metry żyłki. Robię też gwiazdki na choinkę, serwetki, paski na biodra, podwiązki ślubne i na studniówki. Wykonałem także krywulki łemkowskie. Koraliki kiedyś były trudnym do zdobycia, luksusowym materiałem. Cały czas produkuje się je w Czechach. Do dziś te koraliki, z których ja korzystam, także pochodzą z Czech. Jestem jednym z kilku odbiorców z Polski. • W domu pewnie pełnio koralików? – U mnie jest tak: otwierasz jedną szafę i co widzisz? Koraliki. Otwierasz druga, trzecią i kolejne szafy i też widzisz koraliki. Otwierasz dziesiątą szafę i co widzisz? Koraliki. A w jedenastej mam ciuchy... Wykonałem także sukienkę dla Justyny Steczkowskiej. Robiłem ją przez 11 miesięcy. Była to krótka sukienka na ramiączkach, w kolorze ciemnej zieleni. Wszystkie rzeczy, które robię są nawleczone na jeden kawałek żyłki lub nici. • Co ci dały te koraliki? – Przez 19 lat byłem bezdomny. Byłem wtedy w Bieszczadach, w Beskidzie, w Rzeszowie, w Tychach, Borach Tucholskich, na Mazurach, w Białymstoku, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Krakowie…Wiele było tych miejsc. W końcu wynająłem mieszkanie w Kolnie. Wstawałem codziennie o 5.40 rano i codziennie pracowałem do 1 w nocy. Miałem cel, do którego dążyłem. Pracowałem nawet, gdy miałem gorączkę. Dzięki robieniu ozdób i sprzedawaniu ich, udało mi się zarobić na mieszkanie. Koraliki są moim jedynym źródłem utrzymania. Poza tym lubię to robić. Rozwijam się, co chwilę wymyślam nowe wzory. W tej chwili mam w domu ponad 300 książek z 30 krajów o koralikach. Nie wyobrażam sobie życia bez robienia koralików. • Najtrudniejsza rzecz jaką zrobiłeś koralików? – Rolls-Royce. Miał 60 cm długości, 17 cm szerokości i 14 cm wysokości. Był w kolorze srebrny metalic. Jeździłem do dyrekcji Fiata w Tychach, by pomogli mi włożyć do tego samochodu mały silnik. Oprócz tego działają w nim wycieraczki, a dach i drzwi da się otworzyć. Zrobiłem to na prezent ślubny dla moich przyjaciół. Robiłem go przez 1,5 roku; od 5 rano do pierwszej w nocy. • Nigdy nie robisz sobie przerwy? – Robię sobie wolne w tym miesiącu. Lecę do Indii na 3 tygodnie. Będę tam prowadził warsztaty z koralików. • A dlaczego wszystkie twoje przedmioty kosztują np. 10 złotych i jeden grosz? – Nie ważne ile rzeczy u mnie kupujesz, zawsze z każdego przedmiotu końcówka wynosi u mnie jeden grosz. Jak idziesz do sklepu, to często ceny mają końcówkę 99 groszy. U mnie masz o te 89 groszy taniej. Jednogroszówki przeznaczę na ślub znajomych. Dam im cały worek monet. Do tego dołożę wielką serwetę 1,5 na 1,5 metra. Oczywiście z koralików.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama